„Więcej Europy to oczywiście więcej Europy bezpiecznej, Europy socjalnej. To także więcej możliwości działania dla małego i średniego biznesu, ale najgłębszym, najbardziej podstawowym sensem tego słowa, trywialnym, banalnym, które łatwo oskarżyć o populizm, a jednak naprawdę prawdziwym, na serio, to więcej zarabiać” – powiedział był Janusz Palikot podczas imprezy, na której światu ogłoszono tożsamości numerów jeden na listach koalicji Europa Plus (pół litra). Przebił tymi słowy towarzysza Millera, który obiecał tylko więcej socjalizmu w socjalizmie ostrożnie omijając drażliwy temat zarobków. Palikot skrupułów nie ma, rąbie wprost to co ludzie chcą usłyszeć – głosujcie na mnie a dostaniecie więcej szmalu, będziecie żyć jak Niemcy, Anglicy, Francuzi. Wystarczy tylko, że zrezygnujecie ze swojej polskości, że poprzecie budowę jednej, wielkiej, przenikającej wszystko Unii Europejskiej, która dokładnie wyreguluje każdy skrawek waszego życia i uwolni od wszelkich zmartwień. Raj na ziemi, nowy, wspaniały świat ludzi radosnych, uśmiechniętych, szczęśliwych i… wypranych całkowicie ze swojego człowieczeństwa.
Wyobraźmy sobie świat urządzony według projektu Palikota i spółki, świat pogrążony w hedonistycznym szaleństwie, afirmujący wszelkiego rodzaju zboczenia, pozbawiony jakichkolwiek zasad moralnych zasiedlony przez zaćpany motłoch. Czy nie tak wyglądała opisana w Biblii Sodoma? Czy takiej przyszłości chcemy dla naszych dzieci? Niestety, to pytanie jest tylko pozornie retoryczne, według sondażu przeprowadzonego przez CBOS prawie połowa z nas (43% respondentów) uważa, że zasady moralne można naginać w zależności od sytuacji a ponad połowa (57%), że moralność jest prywatną sprawą i nie powinno się w nią ingerować. Moralny relatywizm stał się normą a katolicyzm, do którego wciąż jeszcze przyznaje się większość Polaków, wraz ze swoimi normami to już tylko fasada i dodatek do świąt. Biorąc te wyniki pod uwagę jasnym się staje, dlaczego Twój Ruch niosący tęczowy sztandar rewolucji seksualnej i głoszący wyzwolenie chuci zamiast być tylko obwoźnym gabinetem osobliwości jest trzecią siłą w Sejmie Rzeczpospolitej a już wkrótce jego menażeria może w dość licznym gronie zasiedlić europejski parlament dzięki głosom upalonych marihuaną smarkaczy i ludzi, którzy uwierzą w jego obietnicę większych zarobków.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma nikogo kto mógłby bandę Palikota powstrzymać, żadna z głównych partii nie traktuje jej poważnie. Platforma Obywatelska prześciga się w populistycznych obietnicach, SLD żre się z nią (Palikociarnią) o dominację na lewicy a PiS walczy głównie ze swoimi niedawnymi kumplami zrzeszonymi w SolPolu. Cała nadzieja w chłopakach i dziewczynach z Ruchu Narodowego, ale oni z kolei mają przeciwko sobie wszystkich – od lewicy, dla której patriotyzm jest tożsamy z nazizmem po tzw. prawicę, która widzi w nich zagrożenie dla swojego spokojnego, politycznego bytu zaklepanego przy okrągłym meblu. A Naród uciemiężony, z wypranymi przez medialne „autorytety” mózgownicami zagłosuje zgodnie ze wskazaniami gadających głów albo, co już powoli zaczyna być tradycją, oleje głosowanie nie wierząc w jego moc sprawczą. I tym sposobem reprezentować nas będą w Brukseli dokładnie ci sami ludzie co dziś – albo tacy sami – karierowicze i wariaci.