foto: demotypolityczne.pl
Oto okazuje się, że podnosi się poziom Wisły i Odry, o czym wieczorem poinformowały już mainstreamowe portale. Przerażająco niski stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych może być asem w rękach Donalda Tuska. Bo oto wyleją rzeki, zaś woda z nich zniszczy dorobek życia kilkuset ludzi. A co zrobi premier? Skorzysta na bezmyślności ludzi i ich emocjach, co przełoży się na głosy w wyborach.
Oto przybędzie on – Niegasnące Słońce Peru, mąż stanu, altruista i gotowy do pomocy bohater. Podkasze rękawy od koszuli, spojrzy na zniszczenia mrużąc oczy i obieca – jak już od kilkunastu lat jego poprzednicy oraz on sam – że zajmie się sprawą. Nasz bohater zyska głosy kilkuset desperatów oraz kilkunastu tysięcy idiotów przed telewizorami, którzy kupią tani obraz polityka. A czemu? Bo podwinął rękawy i zjawił się na miejscu. Oglądający TV nie mają na tyle rozwiniętego procesu myślenia, aby skojarzyć, że to cały czas ten sam scenariusz i ta sama śpiewka. Nie przypomną sobie, że nigdy nic nie zrobiono konkretnego, by pomóc ludziom mieszkającym w rejonach powodziowych. Mało tego – nie przejdzie im nawet przez myśl, że politycy nie raczą pobrudzić sobie rąk prawdziwą pracą, zaś wspomniane rękawy od koszuli są tylko wykreowanym obrazem.
Bo po co politycy mają się męczyć? Przecież można na ofiarach powodzi “zarobić” głosy w wyborach! Jakaż “postępowa” władza pozbawiłaby się takiej broni wyborczej? Z pewnością nie jaśnie nam panująca.