Quantcast
Channel: 3obieg.pl – Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego.
Viewing all 16410 articles
Browse latest View live

II linia metra gotowa do jazd z pasażerami

$
0
0

 

Fot. Adrian Szczerba

Fot. Adrian Szczerba

 

 

W środę Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego zakończył kontrolę na stacji “Stadion Narodowy”, która była sprawdzana jako ostatnia.

 

“Odbiory się zakończyły. Wszystkie decyzje zostały wydane. Teraz trwają jazdy testowe, które będą trwały tyle, ile będzie to konieczne” – poinformował zgromadzonych na sesji rady miasta Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.

 

Według informacji podawanych przez rzecznika prasowego Metra Warszawskiego, jazdy testowe, jeszcze bez pasażerów, potrwają jeszcze około dwóch tygodni. Przed otwarciem mają się jeszcze odbyć ćwiczenia z udziałem służb, m.in. straży pożarnej.

 

Budowa II linii metra była realizowana przez włosko-turecko-polskie konsorcjum Astaldi, Gulermak i PBDiM Mińsk Mazowiecki. Rozpoczęła się ona we  wrześniu 2010 roku, a zakończyła 30 września 2014 roku, z ponad rocznym opóźnieniem względem pierwotnych planów, co było spowodowane m.in. awarią na stacji Centrum Nauki Kopernik (d. Powiśle). Wybudowany odcinek składa się z 7 stacji, 6 odcinków szlakowych i łącznika między I i II linią metra pod placem Defilad.


Jaki krótki ten pokój, a miało być inaczej

$
0
0

W tytule notki nie prosto tak są słowa księcia Daniłły Halickiego, powiedziane jakoby przez niego przed najazdem mongolskim w przeddzień, którego udało mu się zmontować antyordyński sojusz wojskowy z Polską, Litwą, Czechami i Węgrami. Historia jak widać bardzo często powtarza się w nowych realiach, oczywiście uwspółcześniona /vide najazd mongolsko-hazarskich hord na Ukrainę ad 2014/.

Która teraz, w kontekście “nowej Rzeczpospolitej”, rozpoczęła się od współpracy wojskowej między Ukrainą, Polską i Litwą /LitPolUkrbatalion/, gdzie pierwszy kraj już dziś odpiera ataki „nowoordyńskiego” okupanta, czyli tzw. Rosyjskiej Federacji. No tak, był niby podpisany nowy miński plan uregulowania w rodzaju „DNR & LNR. I zgodnie z tym planem znowu powinien nastąpić „permanentny” pokój, ale na wygodnych tylko dla Rosji warunkach. Lecz to, co się stało w rezultacie – było w pełni przewidywalne i oczekiwane w zaciszach gabinetów i kuluarach euroinstytucji.

Pokoju jak widzimy- nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Wszystkie te Szamańskie tańce z bębenkiem wokół „pokojowego planu uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy” niczego oprócz pobożnych życzeń i przyjęcia „papierka” do lewej lub prawej ręki tj. w zależności od tego, do jakiej jest już włożony, więc to i tak nikomu ulgi nie przyniesie. Takie niestety są realia, gdyż sąsiad na wschodzie Ukrainy permanentnie wywołuje swoimi działaniami u większości normalnych ludzi tylko przerażenie i sprawiedliwy gniew.

Rosja, która aktywnie uczestniczyła w promowaniu tzw. „planu pokojowego”, już następnego dnia odmówiła wypełnienia przyjętych na siebie zobowiązań. I tych, których mogło to zdziwić –myślę, że nie ma, większość współczesnych ludzi na świecie jest pragmatycznych i rozumie, że deklaracje o zamiarach i zrealizowanie tychże zamiarów, to absolutnie dwie różne rzeczy.

Szczególnie, jeżeli rzecz dotyczy Rosji i jej przywódcy, która jak oświadczył prezydent Putin jest jedynym spadkobiercą po ZSRR i jego upadek uważa za największą tragedię XX wieku, która w przeciągu całego, postsowieckiego okresu mówiła jedno a robiła drugie. Trzeba wprawdzie na chwilkę zatrzymać się na „Pokojowym uregulowaniu” innych starszych konfliktów w postsowieckiej przestrzeni. Dla analizy porównawczej z tym, co widzimy, na przykładzie wschodniej Ukrainy: Jednym z najstarszych postsowieckich konfliktów – jest i tu nie może być wątpliwości ormiańsko – azerbejdżańskie nieporozumienie wokół Nagornego Karabachu. Przy czym ostatnimi czasy obserwujemy „zwiększanie nacisków” w relacjach oraz nastrojach społeczno- politycznych, związanych z tym nierozwiązanym problemem w społecznościach Armenii jak i Nagornego Karabachu a także Azerbejdżanu.
No I co mamy na dzień dzisiejszy – faktyczną okupację przez Armenię piątej części terytorium Azerbejdżanu w administracyjnych granicach Azerbejdżańskiej SSR na 1987 rok, kiedy szczerze mówiąc, ten konflikt rozgorzał. Źródła tego konfliktu są bardzo stare i jak minimum trzeba je odnosić do pierwszych 25 lat XX wieku, kiedy na Kaukazie zachodziły złożone społeczno – polityczne procesy narodowo – wyzwoleńczej walki i budowania państwowości. Historycy na ten temat do dziś wiodą spory, odkrywając nowe fakty, – ale dla nas ważne jest nie to, najważniejsze okazuje się być to, że to właśnie Rosja była „gwarantem” ustanowienia pokoju.

Do czego to w rezultacie doprowadziło? Ano do nieuregulowanego konfliktu, stwarzającego ognisko wiecznych napięć na Kaukazie i przeszkadzających, tak Armenii, jak i Azerbejdżanowi w nawiązaniu normalnego pokojowego życia. A perspektyw uregulowania tego konfliktu – niestety nie widać…

Następne konflikty to niewątpliwie Naddniestrze, Abchazja i Południowa Osetia. We wszystkich trzech wypadkach sytuacja, chociaż jest analogiczna do karabachskiego konfliktu, lecz jeszcze bardziej tragiczna z perspektywy jej rozwiązania. Osobliwie w wypadku Abchazji i Południowej Osetii, gdzie był zastosowany przez Rosję wypróbowany model a, który wykorzystywany jest teraz na Donbasie. Wprawdzie na Ukrainie nie doszło do oficjalnego uznania przez Rosję „DNR” i „LNR”, jako niezależnych państw więc to rodzi sytuację porównywalną z Naddniestrzem.

We wszystkich wymienionych wyżej wypadkach mamy kryminalno – bandyckie enklawy. O Naddniestrzu możnaby twierdzić, że tak nie jest – jednak opierając się na opinii ukraińskich pograniczników z Mohylewsko –Podolskiego oddziału straży granicznej, którzy ochraniają ukraińską granicę z Mołdową i Naddniestrzem. Właśnie od nich przyszła jeszcze w przeszłym dziesięcioleciu informacja o tym jak organizowano Naddniestrze i co ono sobą przedstawia. Bandycka enklawa z częstymi starciami zbrojnymi na granicy z powodowanymi ciągłymi próbami przerwania granicy, przez grupy uzbrojonych przemytników, to tak tylko skrótowo scharakteryzowana ich opinia.

Jest bardzo ważnym czynnikiem obecność w Naddniestrzu grupy operacyjnej rosyjskich wojsk, a mianowicie zreorganizowanej z 14 gwardyjskiej ogólno wojskowej armii Odesskiego Okręgu Wojskowego, bazującej w regionie w sowieckich czasach.Otóż ta grupa operacyjna, była zasilona w 2014 roku przerzutem uzupełniającym kontyngentu wojsk specnazu z Rosyjskiej Federacji. Wskazany cel – wykorzystanie ich na kierunku Odessy. W bazach Naddniestrza formowały się też dywersyjne grupy przeznaczone i przygotowywane doprzerzutu na Ukrainę. Więc prawdę mówiąc i wschodowi Ukrainy gotował się też taki los. Dlatego też Rosja „pompuje” go żywą siłą, techniką i uzbrojeniem a eskalacja działań bojowych w ostatnich dniach, też o tym świadczy. Właśnie, dlatego dobijano się przerwania ognia, aby skoncentrować swoje działania na Debalcewe.

Przeszkadzał rosyjsko-terrorystycznym wojskom ten debalcewski worek, oj przeszkadzał, aby rozwinąć pełną siłę, przeszkadzał przede wszystkim jak drzazga w d…e, trzymaniem w ukraińskiej garści ich transportowych komunikacji-, bo przecie ciężko pociągami podwozić ciężką broń i amunicję do niej, no i trzeba było w Iłowajsku przeładowywać….

Jednak już cała społeczność międzynarodowa, a w pierwszym rzędzie Pentagon i dowództwo NATO, mieli okazję zauważyć bezczelne zerwanie umów pokojowych / Według nieoficjalnych źródeł, USA już przygotowały uderzenie w Rosję, wykorzystując opracowaną wcześniej technologię „wojny na odległość”/. Mogło to też być elementem psychologicznego nacisku na rosyjskie władze w celu sprowadzenia ich do realiów, bo w dzisiejszych czasach niczego wykluczyć nie można, ale może sytuacja doszła do takiego punktu krytycznego, kiedy pozostaje już tylko użycie siły.

Zachowanie się Rosji w ciągu ostatniego roku świadczy o tym, że rosyjskie kierownictwo już nie zatrzyma się przed niczym w swojej próbie rozdmuchania płomienia wielkiej wojny światowej. Przecie w wypadku Rosji, taka wojna jawi się jedynym sposobem, jaki może usprawiedliwić ich działania przed własnym otumanionym propagandą narodem, upijającym się imperialno- militarystyczno- szowinistycznym obłędem elit, nie mówiąc już o ekonomicznych i socjalnych problemach wewnętrznych kraju.

A po nowym roku socjalne napięcie w Rosji rośnie, lecz przecież winnymi po staremu wg większości rosyjskich obywateli są siły i czynniki zewnętrzne, a nijak sami Rosjanie i popierane przez nich władze. Opozycja jest już, jeżeli nie „podkarmiona” przez Kreml, to mówiąc mówiąc o tzw. „systemowej opozycji”, lub zdezorientowana i rozgromiona, jeśli idzie «pozasystemową ».Więc czy warto w rzeczy samej dziwić się temu, że taki krótki pokój zafundowano na Ukrainie? Myślę, że jest to z gatunku pytań retorycznych… choć, czy ja wiem?

Grzegorz Braun oficjalnie dzisiaj rozpoczął kampanię prezydencką

$
0
0

Braun

 

“Potrzeba krzyża i miecza”. Grzegorz Braun rozpoczął kampanię prezydencką

Data publikacji: 2015-02-26 17:00
Data aktualizacji: 2015-02-26 20:51:00
"Potrzeba krzyża i miecza". Grzegorz Braun rozpoczął kampanię prezydencką
Luka Lukasiak/Forum

 

 

Wcześniej jednak, by biurokratycznym zachciankom III RP stało się za dość, Grzegorz Braun musiał udać się do siedziby PKW aby poprawić swoje oświadczenie lustracyjne. Okazało się, że urzędnicy nie są w stanie zatwierdzić oświadczenia jeśli kandydat oprócz wpisania nazwiska nie wpisze jeszcze nazwiska rodowego – czyli de facto (w wypadku mężczyzny) powtórzy. Po wpisaniu w dokument słów „Grzegorz Braun, Braun” urzędnik stwierdził, że teraz oświadczenie przyjąć może.

 

Grzegorz Braun ogłosił chęć kandydowania w wyborach już kilka tygodni temu. Oficjalnie jednak rozpoczął kampanię wyborczą w czwartek, ponieważ ostatnie trzy miesiące spędził w Stanach Zjednoczonych, skąd wrócił właśnie 26 lutego.

 

Odbudowa państwa Polskiego, musi się oprzeć o atrybuty, które trzyma, stojący na kolumnie Zygmunt III Waza, czyli Krzyż i miecz. Krzyż jako symbol wierności Bożemu prawu przede wszystkim w kwestiach fundamentalnych, przy których nie można iść na kompromisy, czyli rodzina, własność i wolność. Oraz miecz, którym bronić trzeba Polski i Polaków, przed tymi na których modlitwa nie wystarczy - mówił na placu Zamkowym Grzegorz Braun.

Kandydat na urząd prezydenta wytknął, że obowiązujący w Polsce tzw. kompromis aborcyjny jest prawem rodem z III Rzeszy Niemieckiej, który trzeba usunąć, bo państwo Polskie powinno prawnie chronić każde życie od poczęcia, zwłaszcza te bezbronne i niewinne. Następnie przypomniał o “dwóch błękitnych legionach polskich”, które pomogą nam w walce o prawdę. Pierwszy legion to wg Brauna Polonia, która jest zorganizowana, patriotyczna i świadoma politycznie, która chce wolnej Polski, aby wrócić do niej wraz ze swoimi rodzinami. Kolejni legioniści to święci Polscy, do których powinniśmy się modlić, aby wypraszali nam łaski potrzebne w tej walce.

Zapytany przez dziennikarza Jana Bodakowskiego, o miękkie stanowisko w sprawie aborcji Andrzeja Dudy, kandydata PiS na prezydenta, krótko skwitował, że na tym urzędzie potrzebna jest stanowczość i niezłomność poglądów w tych sprawach, a ci którzy tego nie prezentują, nadają się tylko na stanowiska niskiego szczebla.

 

W przeprowadzonej kilka dni temu rozmowie z dziennikarzem PCh24.pl reżyser oświadczył, że kandydując w wyborach prezydenckich prowadzi rozpoznanie bojem. Decyzją tą nie odwrócił się od deklarowanego monarchizmu, ale – jak nam powiedział – zamierza dzielić się swoimi poglądami z jeszcze szerszym gronem osób. – Trzeba po prostu lojalnie informować naszych bliźnich, że jeśli zawczasu nie wymodlą sobie powrotu Króla – wówczas weźmie ich za twarz jakaś zwyczajna, świecka, najpewniej kolektywna demo-dyktatura, za fasadą której rządzić będą notabene po staremu: gangsterskie mafie, tajne służby i satanistyczne loże. A to doprawdy nie byłoby na miarę 1050-lecia Chrztu Polski. To jest właściwy punkt odniesienia: tysiąc lat Korony Polskiej w kręgu cywilizacji łacińskiej – a nie jakieś „25 lat demokracji”, orzeł z czekolady itp. – mówił Braun.

Całą rozmowę z Grzegorzem Braunem można przeczytać tutaj

 

Mimo deklaracji o starcie wyborach sprzed kilku tygodni, oraz informacji o tej decyzji pojawiających się w głównych mediach, żadne sondażownie nie pytały do tej pory Polaków o zdanie na temat Grzegorza Brauna. Czy zmieni się to po oficjalnym rozpoczęciu kampanii i zarejestrowaniu komitetu wyborczego w PKW?

 

 

kra, Wojciech Racz

 

Dzień z Grzegorzem Braunem:

http://grzegorzbraun2015.pl/

http://new.livestream.com/premiummediapl/events/3837094

 

Rozmowa PCh24.pl

Braun: kandyduję, bo prowadzę rozpoznanie bojem

Data publikacji: 2015-02-19 07:00
Data aktualizacji: 2015-02-26 07:23:00
Braun: kandyduję, bo prowadzę rozpoznanie bojem
Adam Chelstowski / FORUM

Po prostu prowadzę „rozpoznanie bojem”. Trzeba czasem samemu wystawić się na strzał, żeby lepiej poznać „Ordre de Bataille” przeciwnika. Stwarzając wyrazisty punkt odniesienia ułatwiam moim rodakom orientację w sytuacji – mówi o kandydowaniu na urząd prezydenta Grzegorz Braun w rozmowie z PCh24.pl.

 

Zaskoczył nas Pan decyzją o starcie w wyborach. Co monarchista robi w wyścigu o prezydenturę?

 

Monarchista dzieli się dobrą nowiną: nie ma żadnej „konieczności dziejowej”, ani „przymusu historii”. Jest wolna wola – w życiu ludzi i narodów. Jak są indywidualne talenty do pomnożenia, tak są i zbiorowe misje do wypełnienia. Państwo polskie pozostaje zawsze najlepszym, choć nigdy nie doskonałym narzędziem wypełniania misji dziejowej Polaków. A dziś samo istnienie państwa jest zagrożone, jak może nigdy za naszego życia.

Monarchista, jako państwowiec z istoty rzeczy, nie wyznaje zasady „im gorzej tym lepiej”. Niektórym się zdaje, że aby uratować cywilizację, trzeba najpierw spokojnie doczekać jej ostatecznego krachu. Że łatwiej będzie budować – na gruzach. Że zatem każdy, kto tymczasem wchodzi w bezpośrednie zwarcie z systemem, jest „zdrajcą kontrrewolucji”. To jest postawa mnie obca, a wręcz odpychająca – taki reakcyjny „purytanizm”.

Monarchista nastaje w porę i nie w porę, boć przecie światła nie należy trzymać pod korcem. Sądzę zresztą, że dość już poświęciliśmy czasu na umacnianie się w duchu, w wąskich, elitarnych gronach – czas wyjść ze zdrowym przesłaniem do szerszego kręgu naszych rodaków, którzy Bogu ducha winni nie mieli dotąd okazji przekonać się, że istnieje życie poza standardami wyznaczonym i przez tę, czy inną „GWiazdę śmierci”.

 

Podkreśla Pan zawsze, że dla Polski nie ma prostych rozwiązań, że wybory niewiele zmienią, że nie można liczyć na cud demokratycznej procedury, że oto wygra lepszy i „będzie Polska od pierwszego”. Po co więc Pan startuje?

 

A któż mówi o prostym rozwiązaniu? Trzeba po prostu lojalnie informować naszych bliźnich, że jeśli zawczasu nie wymodlą sobie powrotu Króla – wówczas weźmie ich za twarz jakaś zwyczajna, świecka, najpewniej kolektywna demo-dyktatura, za fasadą której rządzić będą notabene po staremu: gangsterskie mafie, tajne służby i satanistyczne loże. A to doprawdy nie byłoby na miarę 1050-lecia Chrztu Polski. To jest właściwy punkt odniesienia: tysiąc lat Korony Polskiej w kręgu cywilizacji łacińskiej – a nie jakieś „25 lat demokracji”, orzeł z czekolady itp.

Na początek trzeba przynajmniej zacząć nazywać po imieniu zagrożenia, wobec których stoi naród i Kościół w upadającym państwie. Trzeba odczarować niektóre zakazane słowa. Trzeba upomnieć się o wolność i równoprawność Polaków – tak we własnym kraju, jak i w stosunkach międzynarodowych. Wzajemność – to przecież elementarz dyplomacji.

Tymczasem na postpeerelowskiej scenie politycznej trwa szeroka zmowa poprawności politycznej, co się wyraża tym np., że niektóre tematy i wyzwania zostają zgodnie przemilczane i przez „Gazetę Wyborczą”, i przez „Gazetę Polską”. Od lewa do prawa obowiązuje wzorzec „postępacki”: demokratyzm ustrojowy, etatyzm gospodarczy, modernizm religijny, a także pacyfizm i judeoidealizm – w odróżnieniu od judeorealizmu, który zdecydowanie polecam.

 

Kilku stałych czytelników pańskich felietonów w magazynie „Polonia Christiana” skonstruowało następującą tezę: start Grzegorza Brauna w tych wyborach jest jak powstanie, jest jak śmiała, odważna, przebojowa insurekcja. Pan jednak zawsze przedstawiał się jako przeciwnik polskich powstań…

 

Ot, po prostu prowadzę „rozpoznanie bojem”. Trzeba czasem samemu wystawić się na strzał, żeby lepiej poznać „Ordre de Bataille” przeciwnika. Nie wątpię, że stwarzając wyrazisty punkt odniesienia ułatwiam moim rodakom orientację w sytuacji.

Proszę zresztą zauważyć, że mam na koncie pewne rezultaty: ledwie na parę godzin wszedłem do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej, a już jej członkowie podali się gremialnie do dymisji – kto wie, kogo jeszcze uda mi się zdymisjonować, kiedy choć na moment nieuwagi wpuszczą mnie do innych gmachów użyteczności publicznej (śmiech)?

 

W ostatnich wywiadach mocno podkreśla Pan rolę Polonii – czynnika który według Pana może pomóc Polsce znów być Polską. W jaki sposób może się to wydarzyć? Czy poprzez demokratyczną procedurę (Polonia to tylko procent uczestników polskich wyborów), poprzez finansowanie ruchów w Polsce czy jeszcze poprzez inne środki?

 

Podkreślam, kiedy tylko mam okazję, że Polaków w Polsce jest za mało. Owszem, w aktualnych postpeerelowskich granicach mieszka wielu tubylców – z których bynajmniej nie wszyscy są świadomymi i zdeterminowanymi Polakami. Zresztą nawet i wśród tych zdecydowanych na polskość dominują, jak się zdaje elity przetrwania (wg nomenklatury prof. Chodakiewicza), a nie elity działania.

Ale jest dobra wiadomość: w sprawie polskiej możemy wciąż liczyć na odsiecz dwóch „Błękitnych Armii”. Ta pierwsza, to Polacy poza granicami – na Zachodzie i na Wschodzie. Ta druga, to Polacy na tamtym świecie – nasi Święci i Błogosławieni, którzy wszak zawsze gotowi są orędować za nami. Trzeba tylko prosić – a więc też i samemu konkretnie się zadeklarować. Bo jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

W Polsce mamy ok. 10 i pół tysiąca parafii – więc mój program jest doprawdy minimalistyczny: 1050 szkół i strzelnic w 1050. katolickich parafii – na 1050-lecie Chrztu Polski. Jasna rzecz, że bez udziału obu naszych „Błękitnych Armii” tego pola sami nie obsiejemy.

 

Czy program wyborczy skupi się właśnie wokół stworzonego przez Pana hasła „Kościół, szkoła, strzelnica”?

 

Owszem, to są trzy najważniejsze budynki użyteczności publicznej i zarazem trzy kluczowe sfery życia narodowego: Kościół, w którym kultywuje się Tradycję, a nie dokonuje modernistycznych wynalazków; szkoła, która służy nauce i wychowaniu, a nie dezinformacji i deprawacji; strzelnica, gdzie ćwiczy się sztukę koncentracji i celnego strzelania, bo przecież Polska potrzebuje odpowiedzialnych fachowców różnych dziedzin, nie tylko gawędziarzy. No i jeszcze: mennica – bo bez polskich pieniędzy w polskiej kieszeni nic z tego nie będzie.

Polakom przywrócić trzeba wolność i zapewnić bezpieczeństwo we wszystkich ww. dziedzinach – ze szczególnym uwzględnieniem wolności gospodarczej. Nie może być jednak o tym mowy, jeśli nie upomnimy się o zniesienie koncesjonowania przedsiębiorczości i reglamentacji, które obowiązują w Post-PRL w najrozmaitszych dziedzinach – od prawa do posiadania broni poczynając.

Kluczowym kryterium oceny skuteczności i prawowitości każdego państwa jest jego stosunek do Wiary, rodziny i własności. Łatwo zauważyć, że na wszystkich tych odcinkach aktualne władze warszawskie (których nie nazywam polskimi) nie tylko nie zapewniają bezpieczeństwa i wolności – ale są wręcz agresorem.

Wiara katolicka jest do czasu tolerowana – ale nie ustają zakusy, by Kościół dezintegrować i zmarginalizować. Kler katolicki jest ulubionym obiektem już nie tylko napaści werbalnych, niekończącej się nagonki propagandowej – ale też i fizycznych, bandyckich napaści. Proszę przejrzeć doniesienia agencyjne: nie ma miesiąca bez zbezczeszczenia, czy podpalenia jakiejś świątyni. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: Kościół nie jest dziś w Polsce bezpieczny – w sensie dosłownym, materialnym, a nawet i biologicznym. To trzeba radykalnie zmienić.

Władza rodzicielska jest nieustannie kwestionowana. Państwowe szkolnictwo i inne resorty oficjalnie szerzą wśród dzieci i młodzieży dezinformację (exemplum: dogmat globalnego ocieplenia, czy dominacja narracji rewolucyjnej w nauczaniu historii) i demoralizację (exemplum: ideologia gender, pigułki wczesnoporonne dla nieletnich etc.). To się musi skończyć.

Stosunek władzy do własności polskiej jest po prostu stosunkiem rabusia i pasera. Całokształt polityki fiskalnej, socjalnej, jak również niekorzystne dla nas (a nierzadko niejawne) umowy międzynarodowe, zobowiązania dłużnicze, jakie w naszym imieniu uznaje rząd warszawski – wszystko to wyczerpuje znamiona szeregu przestępstw przeciwko mieniu opisanych w rozdziale XXXV kodeksu karnego. Pierwsze z brzegu to chociażby: „wymuszenie rozbójnicze” i oszustwo, tj. „nakłanianie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem”.

Dość tego. Dość wyzysku fiskalnego i talmudyzmu biurokratycznego. Państwo polskie nie może dłużej zniechęcać Polaków do siebie samego. Polakom nie są na dłuższą metę potrzebne żadne „programy pomocowe” – bo ich zapobiegliwa inwencja jest doprawdy niespożyta – wystarczy ich nie wyzyskiwać i nie upośledzać względem innych.

Państwo nie może też samego siebie stawiać w stan likwidacji. Trzeba, żeby to zostało jasno powiedziane: ani kroku w tył. Żadnych więcej umów międzynarodowych, które uszczuplają suwerenność Polaków na własnym terytorium.

Państwo nie może też z góry kapitulować przed agresją – czy to wewnętrzną, czy zewnętrzną. A więc musi wrócić – nie trzeba wymyślać prochu – kara główna za zabójstwo z premedytacją, zdradę stanu, szpiegostwo i dezercję w obliczu wroga.

 

Czy z perspektywy USA – gdzie przebywa Pan od kilku miesięcy – dostrzega Pan reakcje na decyzję o kandydowaniu w polskich mediach? Jak ją Pan ocenia?

 

Przede wszystkim dziękuję za obietnice modlitwy i życzliwe słowa, których szczególnie wiele dociera do mnie w ostatnich tygodniach. Że nie ze wszystkich stron? Cóż, nie jesteśmy dziećmi. Nie można przecież upominając się o Polskę liczyć na powszechny entuzjazm, oklaski i ordery. Kto sądzi, że Wielką Polskę można odzyskać w cyklu koncyliacyjnych pogawędek, a nikomu przy tym nie nadepnąć na odcisk – ten się szkodliwie łudzi.

Napaści i przemilczenia ze strony krajowych ośrodków masowej dezinformacji umacniają mnie zresztą w przeświadczeniu, że właśnie Polakom żyjącym na obczyźnie trzeba zagwarantować stałą partycypację w krajowych organach przedstawicielskich. To powinno być treścią jednego z zapisów nowej ustawy zasadniczej, której Polska tak pilnie potrzebuje. Nota bene: należy tam również otworzyć prawną możliwość powołania Rady Regencyjnej – aby odwołując się m.in. do smutnych doświadczeń z lat 1918 i 1939 zapewnić kontynuację państwa w wypadku zaistnienia okoliczności nadzwyczajnych.

 

Jak ocenia Pan swoje szanse na zwycięstwo w wyborach?

 

Jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści. Tymczasem proszę nie lekceważyć perspektywy podłączenia się z takimi komunikatami, jak wyżej, do reżimowego wzmacniacza choćby na tych parę wiosennych tygodni – co będzie możliwe, jeśli moi rodacy, Sz. Czytelników PCh24 nie wyłączając, zechcą udzielić mi promesy na udział w grze. A to znaczy: jeśli uzbieracie Państwo hałdę wymaganych podpisów – formalnie 100 tysięcy, ale w moim przypadku przyda się pewnie spora „górka”, bo przecież w demokratycznej procedurze co drugi może okazać się „nieważny”.

 

Będzie Pan brał udział w debatach? Zaprosi Pan do debaty Komorowskiego, Dudę, Ogórek? Czy raczej skupi się na rozmowach z kandydatami uważnymi przez Pana fanów za w miarę „podobnych światopoglądowo”, jak kandydat Ruchu Narodowego, jak kandydat z kręgu KORWIN-KNP itp.?

 

A, to już bardziej od Państwa zależy. Jakikolwiek sparring zechce ustawić Sz. Redakcja PCh24 – jestem do dyspozycji.

 

Czy start w wyborach to tylko początek pańskich planów politycznych? Rozważa Pan powołanie partii, ewentualnie stanięcie na czele jakiegoś ruchu społecznego?

 

Ruch, z którym wiążę najpoważniejsze nadzieje, to jest akurat Krucjata Różańcowa za Ojczyznę – ale tu żadne ludzkie przywództwo nie jest potrzebne. Podobnie z inicjatywą „1050 szkół i strzelnic w 1050. katolickich parafii na 1050-lecie Chrztu Polski” – tu również nie ma potrzeby „stawania na czele”, bo każdy gospodarny proboszcz sam będzie najlepiej wiedział, co robić.

Pańskie pytanie należy więc raczej odwrócić – rzecz w tym, czy moi rodacy zechcą wiązać poważniejsze nadzieje na Polskę ze mną? I otóż to się właśnie w ciągu paru najbliższych tygodni okaże.

Rozmawiał Krystian Kratiuk

 

 

RAZEM W OBRONIE POLSKICH DZIECI

$
0
0
Szanowni Państwo, zapraszamy do uczestnictwa i nagłośnienia poniższego wydarzenia: CO: RAZEM w OBRONIE POLSKICH DZIECI GDZIE: ZIELONE MIASTECZKO ROLNIKÓW PRZED URZĘDEM RADY MINISTRÓW, Al. Ujazdowskie (na wysokości bramy głównej do Łazienek Królewskich) KIEDY: 28.06.2015 - SOBOTA W GODZINACH 15.00 - 17.00 Tym razem matki i babcie, lecz także ojcowie i dziadkowie, przyjdą do Zielonego Miasteczka, aby wesprzeć protest rolników i wyrazić swoje poparcie dla ich postulatów. Rodzice i dziadkowie zatroskani dramatycznym wzrostem zachorowań u dzieci na choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, alergie, rak, czy otyłość, wywołane w znacznej mierze przez skażoną chemicznie i genetycznie żywność przemysłową, będą domagać się od Pani Premier spełnienia trzech najważniejszych dla wszystkich Polaków postulatów, tj. ustawy zapobiegającej wyprzedaży ziemi obcokrajowcom, która najczęściej trafia bezprawnie w obce ręce, umożliwienia rolnikom sprzedaży bezpośredniej produktów przetworzonych, jak dżemy, soki, sery, czy inne przetwory, oraz ustawowego zakazu obrotu i uprawy GMO.

Układ, czyli mafia

$
0
0

1.

Toga-prokuratorska

Problem “gangsterskich” pieniędzy nie tylko pozostał, ale robi się coraz większy. Dzisiaj już obejmuje cały świat, Chin nie wyłączając. W Polsce rośnie wprost proporcjonalnie do postępującej dysfunkcji Państwa.
Uchwalona jeszcze pod koniec rządów AWS ustawa z dnia 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (Dz. U. z 2010 r. Nr 46, poz. 276 ze zm.) teoretycznie powinna zatrzymać przenikanie do oficjalnego obiegu gospodarczego pieniędzy pochodzących z przestępstwa.
Zgodnie bowiem z art. 8 każda transakcja powyżej 15.000 € (ok. 62.000,- zł), nawet, jeśli składa się z kilku mniejszych, musi być odnotowana.
Niestety, ustawa jest delikatnie mówiąc niedoskonała.
W podsumowaniu należy zgłosić postulat pilnej i kompleksowej nowelizacji przepisów karnych odnoszących się do naruszenia obowiązku identyfikacji prania pieniędzy. Jej celem powinno być ujednolicenie prawnokarnych zakazów z zakazami ustawy oraz przepisów karnych z KK i z ustawy. Zabieg ten powinien iść w parze z odpowiednimi zmianami w Prawie bankowym i uwzględniać międzynarodowe akty prawne, albowiem zwalczanie prania brudnych pieniędzy może być skuteczne jedynie przy kompleksowym wykorzystaniu wszelkich dostępnych instrumentów prawnych.
(Obowiązek identyfikacji prania brudnych pieniędzy na tle odpowiedzialności karnej.
Robert Zabłocki)

2.

mafia-hat-01

Obecnie prawnicy wyróżniają trzy etapy „prania pieniędzy”:
Pierwszym z nich jest umiejscowianie (lokowanie, placement), czyli wprowadzenie gotówki do systemu finansowego poprzez wpłatę w banku lub wymianę gotówki na instrumenty finansowe, np. papiery wartościowe lub zakup dóbr, takich jak: nieruchomości, samochody, maszyny. Wpłaty są dokonywane poniżej progu zobowiązującego instytucje finansowe do rejestrowania transakcji, a także przez podstawione osoby, na różne rachunki, w tym rachunki fikcyjnych instytucji czy przedsiębiorstw. Taki ciąg drobnych wpłat określa się jako strukturyzację transakcji. Inną metodą prania pieniędzy na tym etapie jest tzw. mieszanie polegające na łączeniu brudnych pieniędzy z legalnymi dochodami z jakiejś działalności. Korzysta się tu z takich rodzajów działalności, w których przepływ pieniędzy jest trudny do oszacowania i równocześnie sięga dużych rozmiarów (gastronomia, kasyna, hotele i inne usługi) (K. Wąsowski, W. Wąsowski, Pranie…, s. 12 i n.). Ten etap wiąże się często z transferem gotówki przez granicę, czasem po prostu w walizkach, zwłaszcza gdy brak jest obowiązku deklaracji wywożonych dewiz. Chodzi o to, by „lokować” pieniądze w państwach, w których nie ma zabezpieczeń finansowych, a następnie wprowadzać do systemu bankowego w innych państwach. Jest to najbardziej ryzykowny etap procederu, ponieważ operacje finansowe są coraz częściej bezgotówkowe, a gotówkowe coraz częściej budzą podejrzenia.
Drugim etapem prania pieniędzy jest tzw. maskowanie (nawarstwianie), czyli ukrywanie przestępnego pochodzenia środków poprzez dokonywanie wielu transakcji mających oddzielić pieniądze od przestępstwa i zapewnić anonimowość ich dysponentowi. Są to kolejno po sobie następujące transakcje sprzedaży, pożyczki, kredytu itd. Chodzi o wykorzystanie wielu transakcji, kont i wielu instytucji oraz zmienianie formy środków z pieniędzy na papiery wartościowe, ruchomości, nieruchomości itd., aby przez możliwie dużą ilość transakcji jak najbardziej oddalić pieniądze od ich przestępczego źródła pochodzenia.
Trzecim etapem jest tzw. integrowanie, czyli legitymizacja. Polega ona na znalezieniu pozornych podstaw prawnych dla pojawienia się określonych środków w obrocie gospodarczym. Uwiarygodnieniu mają służyć zaświadczenia z banków, organizacji gospodarczych i innych instytucji, przez które środki te przepłynęły. Chodzi o to, by badane pieniądze miały swoje legalne źródło, jako np. zysk, przedmiot aportu wnoszonego do spółki itd.
(Agnieszka Damasiewicz, Przeciwdziałanie praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Komentarz, stan prawny: 12.04 2010 r.)
Wydaje się, że użyte nazewnictwo może wprowadzać w błąd. To przecież nie etapy, a sposoby wprowadzania do legalnego obiegu, bo przecież wszystkie mogą występować niezależnie od siebie.

3.

Ale… naprawdę wielkie fortuny pochodzące z przestępstwa omijają bankowe przelewy.
Jedyne miejsce, gdzie  coś czasem można zobaczyć, to… sąd.
Oczywiście cywilny, na dodatek okręgowy ze względu na wartość przedmiotu sporu.

4.

SONY DSC

Sąd jednak nie informuje nikogo o swoich podejrzeniach, nawet jeśli je ma.
Co więcej, istniejące rozwiązania prawne wręcz zakazują badania zasadności roszczenia.
Oczywiście nie w każdym przypadku, ale istnieje sposób, na sądowe legalizowanie przekrętów.
Wystarczy weksel.
W procesie wytoczonym przez wierzyciela wekslowego przeciwko dłużnikowi wekslowemu ze zobowiązania wekslowego, Sąd w pierwszej kolejności bierze pod uwagę treść i prawidłowość wypełnienia weksla. Po pierwsze, weksel w chwili przedstawienia go do realizacji powinien zawierać wszystkie cechy ważności, co ma szczególne znaczenie przy wekslu in blanco. Wypełnienie weksla musi bowiem nastąpić przed wniesieniem pozwu i nie jest możliwe dokonanie późniejszych uzupełnień. Po drugie, weksel nie może nasuwać wątpliwości, co do swej prawdziwości. Zasada ta odnosi się, zarówno do samej osnowy weksla, jak i do stanu dokumentu, (w szczególności Sąd powinien zbadać, czy na wekslu nie ma śladów podrobienia lub przerobienia dokumentu, wskazujących na jego sfałszowanie). Po trzecie wreszcie, Sąd nie bada zgodności weksla z treścią stosunku podstawowego łączącego strony. Wypełnienie weksla in blanco niezgodnie z treścią stosunku podstawowego nie ma żadnego wpływu na jego ważność. Okoliczność ta jednak stanowi przedmiot badania Sądu, jeżeli pozwany zgłasza zarzut odpowiedniej treści. (Sąd Okręgowy w Lublinie – I C 777/13 )

5.

Sąd nie bada zgodności weksla z treścią stosunku podstawowego łączącego strony. A więc wystarczy, by ofiara podpisała weksel, a sąd cywilny na tej podstawie wyda orzeczenie. Co więcej, jeśli bandyta jest sprytny i po drodze dokona indosu weksla na swojego wspólnika, z mocy prawa ofiara traci jakiekolwiek zarzuty poza formalnymi, czyli np. dotyczącymi braku podpisania weksla czy wadliwego wypełnienia blankietu.
W praktyce z reguły jest to niemożliwe.

6.

A wyroków opartych na wekslach przybywa.
Pisałem o nich.
Nie tylko ja.
Jak grochem o ścianę, niestety.
A przecież ostatnio opisana sytuacja, gdy niespełna trzydziestoletnia kobieta, dopiero zaczynająca pracę w ubezpieczeniach, wytacza powództwo o 970.000,- zł (dziewięćset siedemdziesiąt tysięcy złotych) i opłaca go (12.125,- zł) powinno zaalarmować wszystkie służby w tym kraju, których zadaniem jest walka z przestępczością mniej lub bardziej zorganizowaną.
Na dodatek pozwany nie jest bank ani inna instytucja finansowa, ale „zwykli” Kowalscy.

Tymczasem kwota stanowiąca równowartość 242.500 € (aż 16 razy więcej, niż wynosi granica z cytowanej już ustawy z dnia 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu) nie budzi w nikim zainteresowania.
Poza dziennikarzem.

http://3obieg.pl/grzegorz-kaziewicz-niedoszly-adwokat-dzialal-na-szkode-spolki

7.

224221_1328472001_dbac_p

Chociaż czasy swoistego „romantyzmu bandyckiego”, kiedy to porachunki załatwiano między sobą za pomocą broni palnej, lub wożenia w bagażniku samochodu po lokalnych drogach mamy za sobą, to przecież „spory” te pozostały.
Ze względu na ich wysokość areną stały się teraz sale sądowe.
O wiele częściej sąd pełni rolę zapomnianego już na szczęście bejsbola, nakazując płacić haracz ukryty pod wekslem.
Niestety, w takich przypadkach prokuratury odmawiają wszczęcia postępowań twierdząc z reguły, że to przecież sprawa cywilna.
Nikogo jednak nie interesują kwoty, często astronomiczne w porównaniu z zarobkami występujących w procesie osób, sędziego nie wyłączając.

Tak właśnie wygląda funkcjonowanie mafii?
W Polsce ciągle jeszcze nazywanej układem?

4

27.02 2015

1 MARCA NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH

$
0
0

BOHATEROWIE NIEZŁOMNI

NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI NIEZŁOMNYCH BOHATERÓW

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych) ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny.

 Lech Kaczyński

WALKA O PAMIĘĆ I CZEŚĆ

 Już niedługo, w niedzielę 1 marca 2015 roku, będziemy obchodzić Dzień Żołnierzy Wyklętych, czy raczej jak powinniśmy mówić – Dzień Żołnierzy Niezłomnych. Pamięć o nich przywraca w Poznaniu grupa społeczników zaangażowanych w to przedsięwzięcie przez wiele miesięcy. Ich staraniem w tym roku obchody będą miały naprawdę wyjątkowy charakter – nastąpi odsłonięcie Pomnika, o którego budowę Komitet zabiegał od ponad dwóch lat, zostanie odprawiona uroczysta Msza święta, odbędzie się wyjątkowy, historyczny festyn na Placu Wolności w Poznaniu. Każdy uczestnik otrzyma specjalną książeczkę poświęconą tym, o których Poznaniacy, tak jak wszyscy Polacy mieli zapomnieć.

Wiele upłynęło czasu, zanim 4 lutego 2011 roku Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Środowiska kombatanckie, liczne organizacje patriotyczne, stowarzyszenia naukowe, przyjaciele i rodziny tych, którzy polegli w boju, zostali zamordowani w komunistycznych więzieniach, lub po prostu odeszli już na wieczną wartę, od lat pukali do wielu drzwi z żądaniami, by wolna Polska oddała w końcu hołd swym najlepszym Synom. Przez lata odpowiedzią była cisza.

W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku nadzieje zaczęły się spełniać. Apele środowisk kombatanckich  zaczęły zyskiwać coraz większe poparcie. Janusz Kurtyka, prezes IPN od końca roku 2005, nadał tym staraniom silny impuls i przyspieszenie.

Między innymi 19 listopada 2008 roku podczas spotkania w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, z udziałem wiceprezydenta Opola Arkadiusza Karbowiaka i pełnomocnika wojewody opolskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych Bogdana Bocheńskiego, postanowiono zorganizować 1 marca 2009 roku w Opolu Dzień Żołnierza Antykomunistycznego. W liście do prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego prezes Kurtyka napisał, że “uroczystość oddania hołdu członkom zbrojnych organizacji niepodległościowych, walczących po II wojnie światowej z organami komunistycznego państwa, powinna wpisać się na stałe do kalendarza uroczystości państwowych”.

28 lutego 2009 r. z inicjatywy prezesa Kurtyki i Jerzego Szmida na  I Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia NZS 1980 r. podjęta została uchwała popierająca inicjatywę Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, ustanowienia dnia 1 marca dniem Żołnierzy Wyklętych.

Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951 r. w mokotowskim więzieniu komuniści strzałem w tył głowy zamordowali przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – Łukasza Cieplińskiego i jego towarzyszy walki. Tworzyli oni ostatnie kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej od 1945 roku dzieło Armii Krajowej.

Zajęcie Polski przez Armię Czerwoną  i włączenie połowy jej terytorium do ZSRS sprawiło, że dziesiątki tysięcy żołnierzy nie złożyło broni. Gotowi byli walczyć o odzyskanie niepodległości, wypełnić złożoną przysięgę.

Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania Solidarności – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. W roku największej aktywności zbrojnego podziemia, 1945, działało w nim bezpośrednio 150-200 tysięcy konspiratorów, zgrupowanych w oddziałach o bardzo różnej orientacji. Dwadzieścia tysięcy z nich walczyło w oddziałach partyzanckich. Kolejnych kilkaset tysięcy stanowili ludzie zapewniający partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Doliczyć trzeba jeszcze około dwudziestu tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych, sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi tworzących społeczność Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych). Ostatni „leśny” żołnierz ZWZ – AK, a później WiN – Józef Franczak „Laluś” zginął w walce w październiku 1963 roku.

Na niespełna dwa miesiące przed  śmiercią w katastrofie smoleńskiej prezes Janusz Kurtyka tak mówił „Rzeczpospolitej” o motywach swojego i IPN zaangażowania w przywracanie pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia: Tradycję niepodległościową uważamy za jeden z najważniejszych elementów tożsamości naszego państwa. Poza tym czyn zbrojny i antykomunistyczna działalność w imię niepodległości po drugiej wojnie światowej funkcjonują w społecznej świadomości w stopniu niedostatecznym i często w sposób zafałszowany, co jest skutkiem konsekwentnej polityki władz PRL. Komuniści robili wszystko, by zohydzić żołnierzy niepodległej Polski oraz ich walkę… To oczywiste, że tak jak kultywujemy pamięć o Polskim Państwie Podziemnym, tak powinniśmy również pamiętać o czynie żołnierzy konspiracji antykomunistycznej. Bo to była walka o niepodległość. 

Zdecydowanego poparcia idei Dnia Pamięci udzielał Prezydent Lech Kaczyński. To on ostatecznie skierował w lutym zeszłego roku do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny –  brzmiało uzasadnienie projektu.

Uchwalenie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest formą uczczenia ich walki i ofiary, ale także bólu i cierpienia, jakich doznawali przez wszystkie lata PRL i ciszy po 1989 roku.

Oto historia ostatniego partyzanta II wojny światowej, żołnierza niezłomnego i wiele lat wyklętego z historycznej pamięci Polaków.

W małej wsi w województwie lubelskim zginął jesienią 1963 roku podczas obławy 45-letni Józef Franczak, poszukiwany listem gończym były AK-owiec. Był ostatnim żołnierzem antykomunistycznego podziemia. Z bronią w ręku ukrywał się dokładnie 24 lata.

To był niesamowity rok – 1963. W Dallas ginie John F. Kennedy. Walentina Tiereszkowa macha ludzkości z orbity okołoziemskiej. Na osłodę imperialistom – The Beatles nagrywają singiel „She Loves You”. A w Polsce? Na całego trwa nasza mała stabilizacja. Rewelacyjny Zbigniew Pietrzykowski po raz czwarty zostaje mistrzem Europy w boksie, a Roman Zambrowski wylatuje z KC, co jest wyraźnym sygnałem, że okres błędów i wypaczeń jest już za nami. Prawdziwe rewelacje jednak czekają rodaków na odcinku kultury. Przy salwach spontanicznego śmiechu odbywa się w Warszawie premiera „Jak być kochaną” Wojciecha Hasa, Bohdan Łazuka bierze udział w zdjęciach do filmu „Beata”, zaś rewelacyjny Zbigniew Maklakiewicz występuje w aż czterech filmach.

No i jeszcze jedno. W małej wsi koło Piask w województwie lubelskim ginie podczas obławy 45-letni Józef Franczak, poszukiwany listem gończym były AK-owiec. Dopiero niedawno, po ujawnieniu dokumentów operacyjnych SB sprzed czterdziestu lat okazało się, że był ostatnim polskim partyzantem. Z bronią w ręku ukrywał się dokładnie 24 lata.

GRUPA Z PEPESZĄ

80-letnia dziś siostra Franczaka Czesława Kasprzak w pustym domu w Kolonii Kębłów koło Lublina nie ma specjalnie dużo do roboty. Dziarska staruszka opowiada dzieje swojej batalii z mszycami. Próbowały zeżreć paprotki, ale im się nie udało. Nagle w jej błękitnych oczach pojawiają się żywsze ogniki. – Nie, że mój brat, ale on od Boga miał – wzdycha. – Był taki przystojny, jelegancki, cały Józwa…

Elegancki? W dokumentach lubelskiego IPN-u przetrwało kilka zdjęć Józefa Franczaka. Na jednym z nich żołnierz jest ledwo widoczny. Zza pogięć i przetarć pożółkłego papieru dostrzec można tylko wyraźne oczy. Nad nimi łamie się fala modnego zaczesu. To przez tę fryzurę i maniery eleganta dostał podczas okupacji mało dziarską ksywę – „Laluś”. Przezwisko przylgnęło do niego na lata. Ale były i inne. Zygmunt Libera „Babinicz”, partyzant z Lubelszczyzny, nazywał go „Laleczką”. W jakichś meldunkach figuruje także jako „Guściowa”. A gdy po wojnie wyjechał do Sopotu, by rozpocząć nowe życie, zmienił papiery na Józefa Bagińskiego.

Dwa kolejne zdjęcia pochodzą z lata 1947 r. Byli Akowcy to dla władzy ludowej mordercy z bandy. Na zdjęciach nie widać, by się tym przejmowali. Zadowoleni, pewni siebie, uzbrojeni. Na jednej z fot „Lalek” stoi z gołą klatą. Jakoś go to peszy. Wypręża się do przodu, ale minę ma nie tęgą. Na następnym zdjęciu czwórka partyzantów inscenizuje scenę zatrzymania szpiega. Gra go właśnie „Laluś”. Chyba się śmieje, zaś pozostała trójka mierzy do niego ze zdobycznej broni. Ktoś po lewej stronie ma go na muszce pepeszy, Walenty Waśkiewicz „Strzała” jakby wyszarpuje mu papiery, a Stanisław Kuchcewicz „Wiktor” bierze tęgi zamach i za chwilę urwie mu głowę metalową kolbą. Takie tam zabawy „zaplutych karłów reakcji”. Na kolejnej fotografii „Laluś” stoi tyłem. W tyrolskim kapelusiku filuternie przekrzywionym na boczek wygląda jak gajowy z bajki o czerwonym kapturku. Do tego ten biały kołnierz a la Słowacki. Kupa śmiechu.

Ale na zdjęciach jest coś, co już nie bawi. Nad głowami golasów widać cyfry. Służyły do identyfikacji. Zdjęcia pochodzą bowiem z archiwum Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. „Resort”, jak na UB mówi się do dziś w tych stronach, namierzył go w maju 1949 r. „Uskok” wysadził się granatem w oblężonym bunkrze. Zostało po nim archiwum, w tym pisany po wojnie pamiętnik i zdjęcia. Dzięki nim kontynuowano polowanie na byłych AKowców.

Trzeci z lewej Józef Franczak ps. „Lalek” Zdjęcie zrobione prawdopodobnie w 1948 roku. Od lewej Walenty Waśkowicz „Strzala” d-ca patrolu w oddziale kpt. Brońskiego „Uskoka”, zginął w 1949 roku w walce z grupą operacyjną UB, Stanisław Kuchewicz „Wiktor” żołnierz NSZ ze zgrupownia mjr Pazderskiego „Szarego”, po rozbiciu przez NKWD, walczył w oddziałach sierż. Walewskiego „Zemsty” i Stefana Brzuszka „Boruty”, od 1947 r. d-ca patrolu kpt.”Uskoka”, zginął zastrzelony przez funkcjonariusza MO w 1953 roku, Józef Franczak ps. „Lalek”, czwarty z lewej Julian Kowalczyk „Cichy” zginał w walce z UB w 1951 r.

„Strzałę” z pierwszego zdjęcia dopadli jeszcze w kwietniu 1949 r., „Wiktora” dopiero w 1953 r. Niezidentyfikowany partyzant z pepeszą pewnie padł w jednej z kilkudziesięciu innych potyczek. Do 1956 r. Lubelszczyzna huczała od nocnych wystrzałów. Z czasem było ich coraz mniej.

Aż ucichły zupełnie. Obława trwała jednak dalej. Resort – krok po kroku – namierzał ostatniego partyzanta w PRL-u. Ten wymykał się jak duch i powoli zmieniał się w żywą legendę.

BYLE NIE DO LUDOWEGO WOJSKA

Historia jego życia to dzieje polowania. W tarapatach był od chwili napaści Niemiec na Polskę. Ale do niewoli dostał się sowieckiej. Po kilku dniach był już na wolności. Uciekł. Zapewne jak inni żołnierze „po przejściach” wrócił w rodzinne strony. Od razu związał się z powstającą konspiracją. Dokładnie tak samo zrobił Janusz Brochwicz-Lewiński „Gryf”. Dziś ten 85-letni kombatant opowiada: – Za dnia pracowaliśmy jako robotnicy, wieczorami szło szkolenie, a potem nocami szliśmy na akcje. Już po roku każdy miał kilka życiorysów. Ja byłem magazynierem, mechanikiem, sprzedawałem węgiel. A po robocie wyrównywałem rachunki z Niemcami. Rano znowu pokornie ładowałem węgiel. Po wpadce – przeszedłem do partyzantki. Tam poznałem „Babinicza” i „Lalusia”.

Józef Franczak został dowódcą drużyny, a potem dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin AK. Był jednym z 60 tysięcy takich jak on konspiratorów na Lubelszczyźnie. Gdy w lipcu 1944 r. Armia Czerwona przekroczyła Bug, rozpoczęła się tu długo oczekiwana akcja „Burza”. Celem tej insurekcji było nie tyle wypędzenie Niemców, ale uświadomienie władzom sowieckim, że na wyzwolonych terenach gospodarzem są Polacy. Największe boje toczyła 27. Wołyńska Dywizja AK. Zdobyła samodzielnie Lubartów, Kock i Firlej. Wraz z innymi oddziałami oddała „na tacy” Armii Czerwonej kilkadziesiąt miast i miasteczek.

Doszło wtedy do kontaktów AK z sowiecką i komunistyczną partyzantką. Zdzisław Broński „Uskok”, przyszły dowódca „Lalusia”, tak opisał w pamiętniku porucznika AL „Czarnego Sępa”:

„Buty cokolwiek za duże, bo “rekwirowane”. Z jednego zwisa onuca, na drugim sterczy zardzewiała ostroga. Polski mundur za ciasny i dlatego niezapięty. Pas obciążony pistoletem, granatami opadł poniżej brzucha. Na plecach dynda się mapnik wyładowany słoniną, cebulą i chlebem. Na głowie on sobie potrzebował włożyć oficerską rogatywkę, przy której otok własnego pomysłu ozdobił czerwoną szmatą, a na szmacie przypiął kwokę”.

25 lipca Sowieci przystąpili do pierwszych aresztowań. Zostaje rozbrojona 27. Dywizja, a pięć dni potem 9. Dywizja Piechoty AK. Powoli, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień zaczynają się zapełniać oczyszczone już z trupów (po niegdysiejszych niemieckich gospodarzach) cele więzienia na lubelskim zamku i baraki na Majdanku.

„Nie przychodziła mi jeszcze wtedy do głowy myśl – notuje dalej „Uskok” – że władze “demokratyczne” mogą potraktować mnie jako przestępcę za to, że byłem dowódcą oddziału partyzanckiego AK. Że wszystkie organizacje niekomunistyczne będą traktowane jako “faszystowskie” i “prohitlerowskie”. A więc wrogie wolności i demokracji!… Nie przypuszczałem, że moje wysiłki w niesieniu pomocy Ojczyźnie będą traktowane jako praca dla Hitlera”.

Franczak w sierpniu 1944 r. został wcielony do Ludowego Wojska. W Kąkolewnicy, gdzie stacjonuje jego jednostka, jest świadkiem skazywania na śmierć przez polowy sąd kolegów z AK. Zdezerterował z wojska w styczniu 1945 r. i postanowił uciec do Szwecji. Podobno już miał miejsce na statku, znał pewnego kapitana i była szansa, że dostanie się na Bornholm. Na dworcu w Sopocie przez przypadek zauważyła go jednak sąsiadka z rodzinnej wsi. Po powrocie do domu opowiedziała o tym na lewo i prawo.

Wkrótce Franczak zorientował się, że UB depcze mu po piętach. Na przełomie lat 1945/46 wrócił w rodzinne strony. Zaraz potem trafił pod dowództwo legendarnego żołnierza – mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. I znowu partyzantka. Przystojny i wysoki nie może opędzić się od kobiet. Ukrywa się, ale na razie widzi w tym fantastyczną zabawę.

17 czerwca 1946 r. bawił się na weselu w Chmielniku. Goście młodej pary – zupełnie niepostrzeżenie – zostali okrążeni przez grupę operacyjną UB z Lublina i aresztowani. Wśród weselników było więcej wrogów Polski Ludowej. Nawyki z wojny jednak pomagają… Partyzanci rozbrajają kilku konwojentów i uciekają. Przy okazji ginie czterech funkcjonariuszy. Dwa miesiące później „Laluś” znowu jest w opałach, kiedy do jego kwatery we wsi Bojanica wchodzi milicja. Kolejne dwa trupy.

Gdy na początku 1947 r. komunistyczne władze ogłosiły amnestię, przewidując, że skorzysta z niej kilkanaście tysięcy osób w całym kraju – ujawnia się 53 tysiące uzbrojonych żołnierzy. „Laluś” nie.

Ale jest już ktoś, kto niedługo zacznie go do tego delikatnie namawiać.

STRZELA JAK NA FILMIE

Dziś Danuta Mazur cierpi na chorobę nóg. Całymi dniami siedzi na ganku murowanego domu w Wygnanowicach. 59 lat temu, gdzieś w połowie 1946 r. koleżanka poprosiła jej ojca o przenocowanie chłopaka z lasu.
– Pierwszy raz go wtedy zobaczyłam – wspomina osiemdziesięcioletnia dziś kobieta. – Przystojny, figurę miał, głos łagodny. No… w moim guście był. Taki z brzuszkiem – dodaje. I już po jej pooranej zmarszczkami twarzy płyną łzy.
Najczęściej spotykali się w polu. W tajemnicy przed jej ojcem, choć należał do siatki „opiekunów” Franczaka. Danuta brała w chustę coś do jedzenia i znikała na kilkadziesiąt minut. Najłatwiej było się ukrywać w lecie. Zboże wysokie, wszystko dookoła bujne, młodość podpowiadała, jak się chować. Na początku to tylko urywkowe spotkania. Danuta oddawała meldunki i przekazywała informacje o sytuacji w powiecie. Z czasem jednak służbowe spotkania zmieniły się w randki.
– Przynosił mi książki, różne romanse – mówi. – Kiedyś nawet pokazał w atlasie Kanał Sueski, twierdząc, że wojna światowa zacznie się tam i ona nas wyzwoli. Ja w to wszystko wierzyłam, bo on tak mówił, że wszystkich potrafił przekonać.
Franczak nie chce narażać narzeczonej. Niekiedy zostawi w nocy jakiś upominek na parapecie jej okna, innym razem ona sama czuje, że ją obserwuje schowany w lesie.
Czasem Danuta dowie się, że „Laluś” strzelał się z milicją w Lublinie, innym razem, że z „ubejcami” w Lubartowie. Udaje, że ją to nic nie obchodzi. Wojna się przecież skończyła, a wszyscy dookoła chcą wreszcie normalnie żyć. Ale koniec lat czterdziestych to okres terroru. Na Lubelszczyźnie strzelaniny to rzeczy codzienne. UB i wojsko w poszukiwaniu partyzantów aresztuje tysiące osób, podpala chałupy, straszy i bije.
Dochodzi do tego, że od połowy 48 r. grupa „Uskoka”, w której jest teraz Franczak, siedzi jak mysz pod miotłą i tylko raz na miesiąc organizuje akcje. Giną szefowie gminnych i powiatowych komitetów PPR-u, szczególnie zawzięci utrwalacze władzy ludowej, posterunkowi i konfidenci. Zaraz po każdej akcji – odwet. A potem odwet za odwet. Czasami jest jedna ofiara, innym razem ginie kilkanaście osób. Historyk Tomasz Łabiszewski z IPN w pracy zbiorowej „Ostatni Leśni” szacuje, że w całym kraju tylko w lipcu 1948 r. milicja i UB przeprowadziła ponad 2 tys. operacji przeciwko „bandom”. W przeczesywaniu lasów wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy funkcjonariuszy.
W maju 1948 r. patrol „Lalusia” wpada w zasadzkę koło wsi Cyganka koło Lublina. Od strzałów padają dwaj partyzanci, dwaj inni są ranni. Ich dowódca – po wystrzeleniu magazynka – znika. Wymyka się obławie. Nawet jest nie draśnięty.
„Coraz więcej ludzi popada w apatyczny nastrój i przestaje wierzyć w rychłe zmiany na lepsze. Ludzie coraz bardziej dostosowują się do znienawidzonego, a umacniającego się porządku – bo przecież trzeba żyć. My garstka straceńców – jak nas nazywają – stajemy się oazą wiary i woli zwycięstwa na pustyni zwątpienia i beznadziejności” – notował „Uskok”.
W Wigilię 24 grudnia 1948 r. milicji udaje się wreszcie dorwać „Lalusia”. W pojedynkę zostaje zaskoczony w sklepie w Wygnanowicach. Ale i tym razem jest szybszy. Strzela jak na filmie. Jeden z milicjantów pada trafiony, on sam dobiega do lasu. Jest ranny w brzuch. Będzie się leczył kilka miesięcy. W tym czasie jednak zostaje wytropiony „Uskok”. Najpierw informator o pseudonimie „Janek” wydaje najbliższego współpracownika Brońskiego – „Babinicza”. Ten z kolei katowany przez ubeków z Lubartowa ujawnia położenie bunkra, w którym chowa się charyzmatyczny dowódca.
21 maja cała okolica bunkra zostaje otoczona. Po krótkiej wymianie strzałów „Uskok” popełnia samobójstwo. Zadowoleni funkcjonariusze malują na desce napis :„Bunkier i “Uskoka” szlak trafił” i fotografują ją w zdobytym schowku. W ich ręce wpada całe archiwum oddziału.
Na jednej z fotografii – nad głową pochylonego nad mapą Franczaka – pojawia się cyferka „jeden”.

ADWOKAT Z LUBLINA

Opowieść o ostatnim polskim partyzancie powinna się rozpoczynać właśnie w tym momencie. W całym kraju – według danych resortu bezpieczeństwa – ukrywa się jeszcze 250 żołnierzy. Przede wszystkim na Białostocczyźnie i na Lubelszczyźnie.
Coraz rzadziej jednak partyzanci mają ze sobą kontakt. Często poszczególni żołnierze nie wiedzą nawet, że są już samotni w swoim rejonie. Do lutego 1953 r. działają ostatni żołnierze „Uskoka”, zaś w lipcu kończy się wielomiesięczne polowanie na siedmioosobowy patrol por. Wacława Grabowskiego „Puszczyka” pod Mławą. W dokumentach UB zachował się nawet rachunek za wydanie ich kryjówki. Agent „N-20″ dostał za to śmieszną wówczas sumę 5 tys. złotych. Cała siódemka zginęła.
W nocy z 2 na 3 marca 1957 r. we wsi Jeziorko koło Łomży grupa operacyjna SB – KBW zabiła ppor. Stanisława Marchewkę „Rybę” – ostatniego partyzanta na Białostocczyźnie. W lutym 1959 r. koło Leżajska został aresztowany Michał Krupa, a 30 grudnia 1961 r. w powiecie biłgorajskim wpada „Dąb” – Andrzej Kiszka.
„Laluś” ukrywa się dalej. Albo ma niebywałe szczęście, albo jest najbardziej roztropny. Na pewno jest zdeterminowany. Mimo że najbliżsi współpracownicy, a z czasem i Danuta Mazur prosili, by się ujawnił, odmawia.
Decydujące było spotkanie z lubelskim adwokatem Rachwaldem niedługo po ogłoszeniu w kwietniu 1956 r. ostatniej już amnestii. Franczak pojawił się w mieszkaniu adwokata zupełnie niepostrzeżenie. Musiał potwornie uważać, bo miasto roiło się od bezpieki. Mieściło się tam też centrum aparatu represji, a funkcjonariusze znali podobiznę „Lalusia”. Wiedzieli także, że stosuje różne fortele. Do lustrowania okolic, w których miał zabawić dłużej, używał na przykład przebrania kobiety. Wiemy, że wcześniej zdarzało mu się ukrywać w Lublinie. Dziś krążą wśród miejscowych niesamowite wręcz legendy. Że na kilka lat wyjechał na Zachód, że przekupił kilku wysokich funkcjonariuszy i ukrywał się w Warszawie. Że trzymał na muszce jakiegoś generała, że strzelał z zamkniętymi oczami i zawsze trafiał…
Dokładnie wiemy, o czym „Laluś” rozmawiał z adwokatem. Danuta Mazur, dla której to spotkanie mogło oznaczać legalizację jej związku, ujawnia tajemnicę tego wieczoru. Franczak zapytał wprost: – Co na niego mają i co dostanie w zamian za poddanie się z bronią? Jeśli wsadzą go na 15 lat – może się ujawnić, jeśli na więcej – będzie walczył dalej. Mecenas mimo amnestii nie miał dobrych wieści: – Na sucho ci to nie ujdzie. Oficjalne dossier „Lalusia” było rzeczywiście imponujące.
Władza oskarżała go o kilkanaście morderstw. Listę otwierało dwóch Żydów, członków Gwardii Ludowej, zastrzelonych w Skrzynicach zimą 1943 r. podczas walki. Następny był współudział w zastrzeleniu czterech milicjantów w czerwcu 1946 r. Potem posterunkowy z Rybczewic i członek PPR-u Zdzisław Dębski z Majdanka Kozickiego. W 1948 r. Franczak miał na sumieniu kolejnego milicjanta z Rybczewic, a potem komendanta ORMO we wsi Wola Gardzienicka. W sierpniu 1951 r. miał zaś zastrzelić tajnego współpracownika UB we wsi Passów. Do tego dochodzą wspomniane już strzelaniny w Bojanicach, Cygance i Wygnanowicach.
To nie koniec. Z akt wynika także, że 10 lutego 1953 r. razem z dwoma innymi partyzantami zorganizował napad akcję na Kasę GS w Piaskach, w której zostaje zastrzelony komendant posterunku MO. Z tej akcji uniewinnia go młodsza o niecały rok Wiktoria Olszewska, koleżanka ze szkoły. – On nie rabował – mówi. Potwierdza to także Danuta Mazur. Twierdzi, że z czasem wszystkie przestępstwa w okolicy zaczęto mu przypisywać. Akcję na kasę również, choć „Laluś” miał tylko wysłać anonim, w którym ostrzegał, że napad jest szykowany, ale on nie ma z tym nic wspólnego. Czy nie miał rzeczywiście? W akcji poległ „Wiktor”, który był jego dowódcą. Janina Wilkołek, wówczas nastoletnia dziewczynka, powtarza to, o czym rozmawiali dorośli: – Tak, rabował, ale rozdawał biednym. To był taki nasz lubelski Janosik.
– Od dożywocia się nie wywiniesz – mecenas Rachwald nie owijał w bawełnę. Zaraz jednak dodał, że na taką karę wystarczy tylko to, co zgromadziła prokuratura. To zaś, co ma UB w swoich aktach – wystarczy, aby „przypadkowo” zginął w trakcie aresztowania albo nie wytrzymał trudów śledztwa.
Ale w październiku 1956 r. zaczęła się odwilż. Z więzień zaczęli wychodzić żołnierze AK skazani wcześniej na karę śmierci. – Mówiłam mu, że mój sąsiad wrócił do Wygnanowic z potrójnym wyrokiem – wspomina Danuta Mazur. – Józek się wahał, ale się nie przemógł. Objął mnie i powiedział, że nie wyjdzie już nigdy.
Jakby na potwierdzenie jesienią 1956 r. zdobył ambulans pocztowy przewożący 108 tys. złotych. Trzy lata później do jego teczki trafia także sprawa Mieczysława Lipskiego, oficera KW MO z Lublina. „Laluś” postrzelił go w styczniu 1959 r. Już wtedy doskonale wiedział, że wokół niego zaciska się śmiertelna pętla. – Cierpiał, i tylko Bóg jeden wie, jak bardzo – dodaje była narzeczona.

ŻOŁNIERZE WYKLĘCI – KACI BEZKARNI

ŻYDOKOMUNA

I znów przed nami niedziela 1 marca 2015 roku i Narodowy Dzień Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych).

 

Data to symboliczna – zamordowania w więzieniu na warszawskim Mokotowie w majestacie prawa komunistycznego członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia “Wolność i Niezawisłość”, największej niepodległościowej struktury poakowskiej: Łukasza Cieplińskiego, Adama Lazarowicza, Mieczysława Kawalca, Józefa Rzepki, Franciszka Błażeja, Józefa Batorego i Karola Chmiela.

 

Rozpoczęły się już obchody organizowane przez różnego typu społeczności lokalne i patriotyczne. Będą przemówienia, pokazy filmów. Okazji do pokazania swojego patriotyzmu i oddania tradycji wolnej Polski nie przepuścił, a jakże, prezydent Bronisław Komorowski. Wręczył ordery Krzyża Niepodległości, złożył kwiaty pod tablicą na budynku Ministerstwa Sprawiedliwości…

 

Jednym słowem, patriota jak się patrzy. Taki obraz ma zostać przekazany społeczeństwu przed wyborami. Tymczasem prawda jest inna,to propaganda – nic więcej, bowiem przez cały okres rządów Unii Demokratycznej i jej klonów z Platformą Obywatelską włącznie (a więc środowiska politycznego obecnego prezydenta) Żołnierze Wyklęci i inni antykomuniści byli faktycznie wyklęci. Dopiero prezydentura Lecha Kaczyńskiego i rządy PiS, kartę tę odwróciły. To z jego inicjatywy rotmistrz Witold Pilecki i generał August Fieldorf „Nil” zostali pośmiertnie odznaczeni Orderem Orła Białego. Zaczęto naprawianie krzywd. I to za prezydentury Kaczyńskiego przyznanych wcześniej orderów i odznaczeń została pozbawiona – w 2006 roku – zmarła dwa lata później w Anglii prokurator wojskowa, Żydówka Helena Wolińska-Brus, która podpisała wniosek o aresztowanie „Nila”. I gdyby nie antykomunistyczna Liga Republikańska, odsądzana przez tzw. salon od czci i wiary i przygotowana przez nią na początku lat 90. wystawa poświęcona żołnierzom antykomunistycznego podziemia, tzw. II Konspiracji – określenie „Żołnierze Wyklęci” w ogóle nie zaistniałoby w obiegu publicznym. I gdyby nie prezydentura Warszawy Lecha Kaczyńskiego to być może do dziś nie mielibyśmy w stolicy Muzeum Powstania Warszawskiego. Takie są fakty.

 

Gdy myślę o Żołnierzach Wyklętych to przychodzi na myśl cytat z artykułu Józefa Mackiewicza z londyńskich „Wiadomości” z 1947 roku:

 

Co stanowi o metodzie działania sowieckiego na podbity naród? Tę metodę można porównać do operacji chirurgicznej, polegającej na wyjmowaniu pacjentowi jego mózgu i serca narodowego. Ale wiemy, że pierwszym warunkiem jest, aby pacjent leżał spokojnie. (…) Pod tym względem bolszewicki zabieg chirurgiczny nie tylko nie różni się od normalnego, a raczej bardziej niż każdy inny uzależniony jest od mądrze stosowanej etapowości, a warunkiem jego powodzenia jest właśnie ta straszna, milcząca, zastrachana, sterroryzowana psychicznie bierność społeczeństwa. Jego bezruch. Jego fizyczne poddanie. Społeczeństwo, które strzela, nigdy się nie da zbolszewizować. Bolszewizacja zapanuje dopiero, gdy ostatni żołnierze wychodzą z ukrycia i posłusznie stają w ogonkach. Właśnie w Polsce gasną dziś po lasach ostatnie strzały prawdziwych Polaków, których nikt na świecie nie chce nazywać bohaterami.

 

Tak, oni nie chcieli stać z bronią u nogi i patrzeć biernie na zalewający Polskę terror komunistyczny. Ci najbardziej znani, z II Konspiracji, Wolności i Niezawisłości, Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Armii Krajowej Obywatelskiej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, to „Anoda”, „Żelazny”, „Ogień”, „Krysia” („Mściciel”), „Zapora”, Andrzej Czaykowski, „Żbik”… Ale przecież to nie tylko oni. To liczne patriotyczne grup młodzieżowe, m.in. z zapominanej dziś II Konspiracji Harcerskiej, liczącej ponad 140 organizacji, takich jak: Harcerskie Organizacje Podziemne, Czarna Ręka (Krwawy Mściciel Czarna Maska), Harcerskie Siły Zbrojne-Wrzos, Harcerze Armii Krajowej. To także żołnierze-górnicy, którym w tzw. wolnej Polsce odmawiano prawa osób represjonowanych, którzy jako młodzi chłopcy za swój antykomunizm płacili niewolniczą pracą w kopalniach uranu w Polsce i Sowietach. Jeszcze inni mordowani byli w kazamatach Urzędu Bezpieczeństwa. Starsi mieszkańcy Siedlec pamiętają noc z 12 na 13 kwietnia 1945 r., gdy pracownicy tamtejszego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego rozstrzelali bez sądu i wyroku szesnastu młodych ludzi, podejrzanych o działalność konspiracyjną. Wypadki te opisałem (Piotr Jakucki) przed laty w tekście „Siedlecki mini-Katyń”.

I gdyby czarnymi punktami oznaczać miejsca, w których ginęli i gdzie leżą do dziś często w bezimiennych grobach walczący z komuną – mapa Polski byłaby czarna. Praktycznie nie ma wioski, w której nie byłoby, tych bezimiennych także – mogił ofiar sowieckiego NKWD, Smiersza, UB, Informacji Wojskowej, Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego…

 

Wspaniale, że jest Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, bo pamięć jest najważniejsza dla narodu. Ale jednocześnie rachunki krzywd nie zostały wyrównane.

Mordercy sądowi gen. „Nila” uniknęli odpowiedzialności. Żydówka, córka Moryca i Frajdy z Eisenmanów Maria Gurowska , sędzia, która skazała szefa Kedywu AK zmarła w roku 1998 przed zakończeniem procesu o zabójstwo sądowe. Podczas przesłuchania w prokuraturze nie wykazała skruchy. Gdy rodzina generała Fieldorfa zwróciła się do prezydenta Bieruta o jego ułaskawienie, sędzia Gurowska tak zaopiniowała tę prośbę:

 

Skazany Fieldorf na łaskę nie zasługuje. (…) Zdaniem sądu nie istnieje możliwość resocjalizacji skazanego.

 

Kazimierz Górski, śledczy, który przez sześć miesięcy przesłuchiwał Fieldorfa i sporządził akt oskarżenia, mieszkał do śmierci w Warszawie niepokojony przez nikogo. Żydówka Alicja Graff z domu Fuks – prokurator wojskowa, która wystosowała do naczelnika mokotowskiego więzienia pismo nakazujące przygotowanie i wykonanie wyroku śmierci na generale „Nilu”, również do śmierci nigdy nie niepokojona przez wymiar sprawiedliwości „wolnej” Polski. Witold Gatner, prokurator nadzorujący wykonanie wyroku, również nie poniósł odpowiedzialności, mało tego w tzw. wolnej Polsce w latach dziewięćdziesiątych był szefem zespołu radców prawnych firmy „Agros”.

 

Te kilka nazwisk to tylko lista zbrodniarzy sądowych z jednego procesu. A przecież byli jeszcze ci od procesu TUN (tzw. spisek w wojsku, skrót od nazwisk Tatara, Utnika i Nowickiego), był prokurator wojskowy Stefan Michnik, żyjący dziś spokojnie poza krajem. Lista zbrodniarzy jest długa, równie długa jak lista popełnionych przez nich zbrodni. Większość z nich dosięgła już śmierć, pomagając wywinąć się sprawiedliwości.

 

Wiemy, że takich jak Stefan Michnik, Gatner, Wolińska, żyło po 1989 r. wielu – nieosądzonych zbrodniarzy: śledczych, prokuratorów i sędziów, którzy w latach 40. i 50. wysyłali na śmierć żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, również tych najsłynniejszych: generała Augusta Emila Fieldorfa i rotmistrza Witolda Pileckiego.

Także sprawcy prześladowań opozycji z lat nam bliższych mogą spać spokojnie. Sąd Najwyższy swoją uznał, że zbrodnie komunistyczne uległy przedawnieniu. Całe wysiłki podejmowane przez IPN ukarania funkcjonariuszy MO czy SB spaliły na panewce. Mało tego, ci co bili ludzi „Solidarności”, grozili im śmiercią i zostali skazani dziś sami występują o zadośćuczynienie lub odszkodowanie za niesłusznie poniesione kary. Tak jak trzej funkcjonariusze toruńskiej bezpieki, którzy poszli śladem swojego kolegi po fachu 63-letniego Mieczysława K. Witold P., Bronisław S. i Bogdan B. łącznie domagają się od państwa blisko 500 tys. zł. Bogdan S. w 2007 r. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu i niespełna 1,3 tys. zł kar finansowych za prześladowanie drukarzy Toruńskiego Informatora Solidarności. Teraz, po anulowaniu wyroku, żąda od państwa aż 320 tys. zł. Jak mówi jest mu „trudno ocenić bezmiar szkód wyrządzonych przez tę na zimno zaplanowaną eksterminację, prowadzoną wobec mnie przez IPN”. Jego koledzy są skromniejsi: Witold P. chce ponad 107 tys. zł, a Bronisław S., który podczas swojego procesu wyznał, że „jest dumny z pracy w SB”. Jak należy się spodziewać – jest to początek, tym bardziej, że w całym kraju IPN zdążył skierować do sądów ok. 300 spraw za zbrodnie komunistyczne, z których większość została osądzona.

 

W latach 90. Liga Republikańska przeprowadziła udaną akcję „Zadzwoń do ubeka”, niedawno inna młodzieżówka – KoLiber – rozpoczęła kolejną, tym razem pod hasłem „Zrzuć z pomnika bolszewika”. Zważywszy na silną machinę władzy, ta akcja pozostanie wołaniem na puszczy. Trudno bowiem w kraju niezdekomunizowanym żądać skutecznie sprawiedliwości.

 

Wbrew aktorce Szczepkowskiej 4 czerwca 1989 roku nie skończył się w Polsce komunizm. Homo sovieticus rozkwitł w innej formie i ma się dobrze. Powstały film o generale „Nilu” tego obrazu nie zmienia.

 

ROMAN KRYŻE KAT STALINOWSKI, MORDERCA SĄDOWY ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH

 

Roman Kryże (ur. 4 lipca 1907 we Lwowie, zm. 23 marca 1983 w Warszawie) – polski prawnik, podpułkownik, sędzia orzekający w procesach politycznych, funkcjonariusz stalinowskiego aparatu represji. Syn Tomasza Kryże i Aleksandry z d. Jóźwiak.

 

WYROKI PRZEŚLADUJĄCE OPOZYCJĘ, MORDY SĄDOWE

 

Brał udział w orzekaniu wyroków skazujących, w tym również na karę śmierci, w sprawach przeciwko działaczom podziemia niepodległościowego, m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego i majora Tadeusza Pleśniaka. W 1964 r. był przewodniczącym składu sędziowskiego, który wydał wyroki skazujące w sprawie tzw. afery mięsnej. Wiele z wyroków wydanych przez niego zostało uznanych po 1989 r. za mordy sądowe.

 

Bezwzględność w wydawaniu wyroków śmierci w okresie stalinowskim przyczyniła się także do ukucia powiedzenia: „Sędzia Kryże – będą krzyże”, a także określenia „ukryżować”. Określenia tego używał m.in. znany adwokat i obrońca w procesach politycznych Władysław Siła-Nowicki.

Dokumenty, źródła, cytaty:

http://prawylas.pl/2012/03/01/narodowy-dzien-zolnierzy-wykletych/    

http://www.stefczyk.info/blogi/miedzy-polska-a-swiatem/zolnierze-wykleci,-kaci-bezkarni,6828391910#ixzz3SBpoK4v4

 

http://www.stefczyk.info/blogi/miedzy-polska-a-swiatem/zolnierze-wykleci,-kaci-bezkarni,6828391910                      

  

 

Piotr Jakucki blog

 

 

 

 

Panika w Bieczu albo gdzie jest Urszula Niemiec?

$
0
0

Radny Andrzej Matusik z PiS murem za Maciejem Trybusem z RTVG

$
0
0

Czy Putin może się zdecydować na blitzkrieg i ludobójstwo na Ukrainie?

$
0
0

Praktycznie już nawet są zmontowane dwie grupy, tzw. sonderkommanda dla przekształcenia Rosji w GUŁAG wg wzorca płn. koreańskiego

A wystarczy tylko uważnie obserwować, co się dzieje? Od razu gołym okiem widać, że jedyną szansą, jaką ma Putin i członkowie „spółdzielni Jezioro”, aby uratować swoje tyłki jest „zamknąć i zaspawać drzwi” do Rosji a zatem zamienić ją w Północną Koreę nr.2. Innych wariantów nie da się zauważyć. Opcja jest tak wyrazista, więc myślę, że to właśnie ona będzie realizowana i właśnie ją, będą wprowadzać w życie. Więc to właśnie, dlatego, aby realizować ten scenariusz, z taką siłą maniaka i bezwzględną konsekwencją prowokują amerykanów, żeby spowodować zaostrzenie sankcji a jeszcze lepiej zbrojne uderzenie i w następstwie wojny zamknąć „luki” wg scenariusza Płn. Koreańskiego.

Putin ma już gotowe dwa sonderkommanda dla przekształcenia Rosji w newGUŁAG. Jedna pod wodzą Ramzana Kadyrowa druga to Antymajdan, którym dowodzi najprawdopodobniej nie kt inny tylko W. Surkow, ale swoją gębę podstawia Załupostanow. Putin jest „chytry” i nie chce zamykać się przed światem bez Ukrainy. Bo w tym wypadku on ją straci bezpowrotnie. Dlatego plan może być realizowany następująco: Mocny atak na Ukrainę ze wszystkich możliwych kierunków z użyciem lotnictwa, wojsk lądowych i floty wojennej taki „superblitzkrieg”, aby Zachód nie zdążył zareagować i okupacja wielkiej części Ukrainy w miarę możliwości z Kijowem, oraz posadzenie na „tron” marionetkowego rządu może być pod kierownictwem przebierającego już nóżkami Azarowa, który szybciutko poprosi o przyłączenie do składu RF i natychmiast dostanie zgodę od Rady Federacji i prezydenta, /której nijak Putin nie chce dać ŁRL i DRL, mówiąc, że jeszcze za wcześnie o tym mówić/.

Na okupowanym terytorium odbędzie się referendum z wynikiem 97% głosów „ZA”. /Sondaż: W ciągu ostatniego roku Rosjanie jeszcze gorzej odnoszą się do Ukraińców/ Dalej scenariusz może być następujący: Zachód wyłącza Rosji SWIFT i wprowadza sankcje na „pełny regulator”, rządy zachodnich państw kombinują, co robić i próbują prowadzić z Putinem rozmowy, co kończy się kompletną porażką i groźbami z jego strony użycia broni jądrowej. Rosję wyrzucają z ONZ, a Rosja w odpowiedzi śmiejąc się likwiduje rozliczenia w dolarach. „Wata” histeryzuje i w całkowitym szoku nie zauważa pustych półek w swoich lodówkach i sklepach. Ratingi Putina szybują z II kosmiczną na 99, 98%, pod te wyniki Putin i jego urki „skręcają” wszystkich niezadowolonych, którzy gdzieś tam jeszcze zostali/ najlepszym dowodem na to wczorajsze zabójstwo Borysa Niemcowa/. Azarow w szybkim tempie buduje na Ukrainie „koncłagry”.

W oczach „dziadka’ zapalają się ognie i wygląda na o wiele młodszego na swoje lata, na nareszcie sen się spełnia, znalazł dzieło swojego życia Rosja zmienia się w jeden wielki GUŁAG, a Ukraina w „spec gułag” obóz o specjalnym rygorze. Wprowadzają karę śmierci. Rodzi się twór, coś na kształt starego NRD/NRF. Zachodnia Ukraina zostaje wolną a centralna i południowo wschodnia pod pełną okupacją Putina z okrutnymi represjami i ludobójstwem. Ogniska partyzanckiego oporu wypalane są napalmem.

A więc co w tym wypadku otrzymuje Putin? No on tak po prostu „konserwuje” Rosję na 15 do 29 lat pod swoją władzą a jeszcze jako „bonus” otrzymuje upragnioną Ukrainę na ten sam okres oraz możliwość prowadzenia rozmów i szantażowania Zachodu. Więc jeśli ten plan się powiedzie / a zanosi się na to, że tak, jeśli zachodni przywódcy nie zmądrzeją i przestaną się bać/ to się okaże, że Putin wszystkich ograł, jak dzieci i dostał to o co mu chodziło. Realnie przeciw takiemu scenariuszowi wszyscy gracze w USA i Niemczech nie będą się mocno sprzeciwiać. Gdyż pozbywają się „bólu głowy”, groźba światowej wojny za Ukrainę spada z „rozkładu dnia” i konflikt przechodzi w ulubioną przez zachód fazę niekończących się rozmów i negocjacji.

W USA też znajdą się „chłopaki”, którzy powiedzą, że nie ma sensu zabijać zwierzaka, którego nie możemy zjeść. Bo jeżeli Rosję „trzepnąć” teraz, to będzie dużo kłopotów z rozdziałem „tuszy”, dlatego lepiej dać Putinowi możliwość odejść na dobrowolne wygnanie na 15-20 lat a potem się zobaczy. Putin i jego „chewra” – to są bandyci i zboczeńcy i na niezadowolenie swojego społeczeństwa będą reagować tak jak reagują terroryści w Donbasie, i jak to robiła NKWD- rozstrzeliwać społeczeństwo z „Gradów” i „Huraganów” i moździerzy, nie wspominając już o strzałach w „zatyłek” katyńskim sposobem.

Co może przeszkodzić takiemu scenariuszowi? Przeszkodzić w tym może tylko i wyłącznie sama Ukraina. Jeżeli Ukraina się nie podda naporowi putinowskiej ordy i będzie się aktywnie przeciwstawiać, jak do tej pory, to plan Putina się zawali. Jemu po prostu nie starczy możliwości, żeby wziąć pod swoją kontrolę całego terytorium Ukrainy i jeżeli zacznie się realna-prawdziwa partyzancka wojna, to jak myślicie? Komu będzie Zachód pomagał? Chyba jasne! I wtedy putinowska orda będzie rozgromiona na terytorium Ukrainy a dalej nie będzie innej drogi, jak marsz na Moskwę i demontaż tej „ПаРаши”.

Grzegorza sąd skazał, a Bronka ogłosił świętym…

$
0
0

A nie mógł pan, panie Braun postąpić zupełnie inaczej? Na przykład tak, jak inny kandydat – obecny prezydent, pan Komorowski, i na demonstrujących nasłać milicję!

Wrocławski sąd, jak podaje nierzetelna jak zawsze, i jak zawsze usłużna jedynej władzy, która akurat jest u żłobu, Wirtualna Polska, skazał na karę grzywny Grzegorza Brauna za… znieważanie policjanta podczas pikiety Narodowego Odrodzenia Polski.

Zdarzenie opisane w akcie oskarżenia miało miejsce w kwietniu 2008 r. pod koniec pikiety Narodowego Odrodzenia Polski. Wcześniej narodowcy starli się z uczestnikami manifestacji przeciwko homofobii i rasizmowi. Policja odgrodziła sympatyków NOP, zamknęła ich w kordonie przed Katedrą Wrocławską na Ostrowie Tumskim. Następnie funkcjonariusze rozpoczęli wywożenie manifestantów.

W pewnym momencie przed Katedrą pojawił się Grzegorz Braun. Poproszony przez policję o opuszczenie tego miejsca, odmówił. Zaczął domagać się od policji wyjaśnień oraz wylegitymowania się. Nie słuchał poleceń funkcjonariuszy, według ich relacji był nieustępliwy. Ostatecznie został skuty kajdankami i przewieziony na komisariat. Później, gdy złożył skargę na policję, ta oskarżyła go o znieważenie jednego z funkcjonariuszy.

Widzimy po raz wtóry, że pan Braun bywa nieustępliwy. Widzimy nie po raz pierwszy, że sądy w Polsce skazują za wszystko, co im nie pasuje, albo co im ktoś nakazuje.
Zauważamy, że sądy wrocławskie nie zajmują się panem Misiakiem i jego córeczką ani wszystkimi tymi faktycznymi przestępcami, którzy drylują ten naród niczym wiśnie w sezonie. Nie zajmuje się tymi, którzy przejęli na własność znaczące mienie w postaci kamienic niszcząc lub fałszując dokumenty po wielkiej powodzi. Ale skutecznie zajmą się każdym, kto odważy się sprzeciwić tej władzy i jej przedstawicielom. Jednych i drugich utrzymujemy z naszych podatków. Kim są w znaczącej większości przedstawiciele władzy sądowniczej, wiemy. Powszechnie wiadomo, że to „dzieci i wnukowie” Duracza.
Wiemy, że sądownictwo w Polsce jest zaprzeczeniem demokracji, którą tzw. władza lubi się raz podpierać innym razem zasłaniać.

A nie mógł pan, panie Braun postąpić zupełnie inaczej? Na przykład tak, jak inny kandydat – obecny prezydent, pan Komorowski, i na demonstrujących nasłać milicję!

Marzenia, jak się okazuje, wcale nie są wolne od podatków – garściami, pod różnym pozorem (myślę, że nawet nasze sny podlegają opodatkowaniu ukrytym np. w cenie chleba i paliwa) okradają nas z wszystkiego, aby tylko starczyło w ich korytach.
Ale mimo to, a może przede wszystkim dlatego, marzy mi się, aby tych, co kiedyś  kazali wywozić ludzi pod byle pretekstem, i czynią to nadal dziś, też wywieźli kiedyś na dobre z naszego kraju, który sprawujący sobie (i tylko sobie) władzę ten kraj (Polskę) dla siebie i swoich postkomunistycznych sierot chwilowo zawłaszczyli.

Link: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1017099,title,Grzegorz-Braun-skazany-Ma-zaplacic-2-tys-zl,wid,17297292,wiadomosc.html?

Trupia lista

$
0
0

 

Borys Niemcow fot. tatler.ru

Borys Niemcow
fot. tatler.ru

Minionej nocy w samym sercu Moskwy przed murami Kremla został zastrzelony czterema strzałami w plecy jeden z najzagorzalszych krytyków Władimira Putina i lider rosyjskiej opozycji, Borys Niemcow. Sprawcy mordu na Niemcowie są oczywiście nieznani bo przecież pod Kremlem monitorig jest, a okolica jest szczególnie dobrze chroniona, ale w chwili gdy strzelano do Niemcowa pewnie coś się popsuło albo pracownik w centrum monitoringu wyszedł zrobić siku i niczego nie wypatrzył.

 

Niemcow wracał do domu po wywiadzie, którego udzielił radiu Echo Moskwy. Szedł z kobietą, tak zeznał informator agencji Moskwa, której nic się nie stało. Serwis Lifenews.ru podaje natomiast, że kobieta jest Ukrainką mieszkającą w Kijowie. Został już przesłuchana.

Borys Niemcow wielokrotnie odwiedzał Kijów i opowiadał się za prozachodnim kierunkiem w polityce Ukrainy. Ma z pewnością bardzo wielu przyjaciół na Ukrainie i z pewnością drażni tym Putina.

W wywiadzie do jednej z rosyjskich gazet Borys Niemcow przyznał, że obawia się o swoje życie, a jego matka wielokrotnie ostrzegała go by odpuścił, skończył z tą opozycyjną działalnością bo Putin w końcu go zabije. Wywiad zakończył się słowami dziennikarza, który powiedział: „Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży i Putin pana nie zabije” na co Niemcow odparł: „Daj Boże. Również mam taką nadzieję”.

W niedzielę, 1 marca miał wziąć udział w zorganizowanej przez siebie manifestacji antyputinowskiej w Moskwie.

 

Jurij Czajka

 

O ofiarach putinowskiego reżimu w Rosji mówi się niewiele, zazwyczaj już bez emocji. Pozbywanie się niewygodnych dziennikarzy, opozycjonistów i innych niechcianych osób stało się stały elementem życia w tym kraju, informacje o kolejnym pochowanym spowszedniały do tego stopnia, że trudno jest nawet ustalić pełną listę ofiar. Ponadto, przeważając większość informacji na temat tych morderstw nie dociera do wiadomości zachodnich mediów.
Portal wp.pl w artykule opublikowany w lutym 2011 roku podał, że odpowiedzialność za śledztwa w sprawach takich morderstw ponosi w wielkim stopniu Jurij Czajka, od czerwca 2006 roku Prokurator Generalny Federacji Rosyjskiej.

Czajka początkowo pracował jako elektryk w stoczni. Po odbyciu służby wojskowej, w 1972 roku rozpoczął studia w Instytucie Prawniczym w Swierdlowsku. Po skończeniu studiów, w 1976 roku podjął pracę w prokuraturze obwodu irkuckiego. Był oskarżycielem w procesie „Procesie z Irkucka”. W 1995 roku został pierwszym zastępcą prokuratora generalnego Rosji, a 4 lata później ministrem sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej. Od czerwca 2006 roku jest Prokuratorem Generalnym. Posiada rangę rzeczywistego państwowego radcy sprawiedliwości.

Już jako Prokurator Generalny, objął osobistym nadzorem śledztwo w sprawie morderstwa dziennikarki Anny Politkowskiej. Zaangażował się również w śledztwo w sprawie otrucia Aleksandra Litwinienki, gdy rosyjska prokuratura oskarżyła o to Leonida Niewzlina, byłego wiceszefa rosyjskiego przedsiębiorstwa naftowego Jukos, który zbiegł do Izraela po aresztowaniu Michaiła Chodorkowskiego. 10 kwietnia 2010 roku objął osobistym nadzorem śledztwo w sprawie katastrofy polskiego samolotu Tu-154 w Smoleńsku. Czajka przyjechał nawet do Polski na spotkanie z prokuratorem Seremetem. Media okrzyknęły to spotkanie pozytywnym efektem wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce.

 

Długa lista ofiar

 

Dziś przypomnimy, hronologicznie, nazwiska części ofiar putinowskiego reżimu. Wszyscy zostali zabici lub zmarli w „niewyjaśnionych okolicznościach”, w czasie gdy Władimir Putin zaczął być znaczącą postacią w Rosji, tj. od 1998 roku kiedy to został szefem FSB, potem premierem, prezydentem i ponownie premierem i prezydentem. Zazwyczaj były to „samobójstwa”, „wypadki” lub „nieznani sprawcy”.

 

20 listopada 1998 roku została zastrzelona gdy wchodziła do domu w Sankt Petersburgu Galina Starowojtowa, 42 letnia deputowana Dumy i obrończyni praw człowieka. Starowojtowa w 1992 r. przedstawiła projekt ustawy o zakazie pełnienia niektórych funkcji publicznych przez współpracowników komunistycznych służb specjalnych i działaczy aparatu partyjnego KPZR. Była doradcą Borysa Jelcyna ds. narodowościowych.

W 2005 r. sąd skazał za to zabójstwo dwóch młodych ochroniarzy. „Prawdziwi zleceniodawcy są wciąż wolni” – powiedział po wyroku Michaił Gochman, najbliższy współpracownik Starowojtowej.
Październik 2000 roku. W nocy przed klatką domu, morderca zastrzelił Siergieja Iwanowa, dyrektora generalnego lokalnej telewizji Łada w Togliatti (miasto nad Wołgą, nazwa upamiętnia włoskiego komunistę). Iwanow nie prowadził żadnych innych interesów. Morderca oddał pięć strzałów i zbiegł. Prokuratura oficjalnie poinformowała, że mordu dokonali „nieznani sprawcy”.

 

Listopad 2000 roku. Miesiąc po śmierci dyrektora generalnego lokalnej telewizji Łada w Togliatti zginął Siergiej Łoginow, redaktor naczelny Łady TV. Gdy zamykał drzwi od swego garażu, wjechał w niego samochód. Nieostrożnych kierowców nie odnaleziono.
Kwiecień 2002 roku. Walerij Iwanow, redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje Obozrienije” w Togliatti został zastrzelony przez zabójcę z pistoletu z tłumikiem. Winnych śmierci nie znaleziono.
Kwiecień 2002 roku. Aleksander Lebiedź, 52 letni generał, gubernator Kraju Krasnojarskiego, były kandydat na prezydenta Rosji, zginął w katastrofie śmigłowca, którym leciał na otwarcie wyciągu narciarskiego. Oficjalna wersja brzmiała „helikopter uderzył w przewody linii elektrycznej”.

Lebiedź reprezentował władze Kraju Krasnojarskiego w negocjacjach z Czeczenią w czasie pierwszej wojny. Wraz z Asłanem Maschadowem podpisał w 1996 r. rozejm w Chasawjurcie, który ją zakończył. W 1998 r. został gubernatorem, mając poparcie Bieriezowskiego.

Śledztwo w sprawie katastrofy śmigłowca prowadziła oczywiście MAK, która wraz z prokuratura wskazała na błąd pilota, mgłę oraz naciski na załogę ze strony „szych”, które kazały im lecieć w tych warunkach. Pilot helikoptera przeżył i został oskarżony o błędy. Nie przyznał się. Skazany przesiedział tylko cztery lata w więzieniu, chociaż w wypadku zginęło 8 osób. Kiedy wyszedł na wolność w 2006 r., w jednym z wywiadów stwierdził, że awarię helikoptera wywołano celowo – był to zamach na życie gubernatora.
21 sierpnia 2002 roku został zastrzelony podczas porannego spaceru z psem współprzewodniczący opozycyjnej partii „Liberalna Rosja” wspieranej przez Bieriezowskiego Władimir Gołowlow. Miał 45 lat.

 

18 pździernika 2002 roku został zastrzelony w centrum Moskwy przez zawodowego zabójcę Walentin Cwietkow, 54 letni gubernator obwodu magadańskiego.

 

Grudzień 2002 roku. Dmitrij Szałachow, zastępca redaktora naczelnego gazety „Mołodoj Tatarstan”, został zamordowany, a dowody miały wskazywać, że zabójcy połakomili się na jego ubranie, zegarek i teczkę z dokumentami.

 

17 kwietnia 2003 roku zamordowany dwoma strzałami w pierś zmarł Siergiej Juszenkow, 53 letni lider opozycyjnej partii „Liberalna Rosja”, wspieranej przez Bieriezowskiego.
6 czerwca 2003 roku został zastrzelony przed swoim domem, nieopodal siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Igor Klimow, 42 letni dyrektor zakładów zbrojeniowych Ałmaz-Antej.

 

W nocy z 2 na 3 lipca 2003 roku zmarł w szpitalu Jurij Szczekoczichin, 53 letni dziennikarz, zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gaziety”, deputowany partii Jabłoko i współpracownik Memoriału. Szczekoczichin prowadził działania na rzecz zakończenia wojny w Czeczenii. W 2003 r. ujawnił korupcję w otoczeniu prokuratora generalnego, po czym nagle trafił do szpitala i zmarł. Jego rodzinie odmawiano dokumentów z sekcji zwłok. Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany czynnikiem zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony.
Październik 2003 roku. Na ganku własnego domu Aleksiej Sidorow, redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje Obozrienije” w Togliatti, otrzymał 17 ciosów tzw. zatoczką, czyli zaostrzonym prętem używanym przez kryminalistów. Sidorow był następcą zamordowanego Walerija Iwanowa. „Sprawcę” znaleziono. Ustalono, że ślusarz Jewgienij Meininger zabił dziennikarza, bo nie dał mu pieniędzy na wódkę. Nikt z rodziny i kolegów zamordowanego w to nie uwierzył.
Grudzień 2003 roku. Petr Babienko, redaktor naczelny „Liskinskiej Gaziety” z Liskina pod Woroneżem, umówił się na spotkanie z partnerem biznesowym. Znaleziono go z 15 ranami zadanymi ostrym narzędziem.

 

13 lutego 2004 roku w terrorystycznym zamachu bombowym przeprowadzonym w Katarze przez dwóch agentów FSB, zginął Zelichman Jandarbijew, 52 letni prezydent Czeczeńskiej Republiki Iczkeria i poeta. Jandarbijew został wiceprezydentem w 1991 roku, za prezydentury Dżochara Dudajewa. W 1996 r. negocjował zawarcie pokoju z Rosją. Przebywał jako przedstawiciel Czeczenii w krajach islamskich.

W zorganizowaniu i przeprowadzeniu zamachu agentom FSB pomagali pracownicy ambasady rosyjskiej w Ad-Dauha. Mordercy zostali zatrzymani tuż po zamachu przez katarską policję i skazani na dożywocie. Po pół roku wrócili jednak do Rosji na podstawie umowy o ekstradycji w celu dalszego odbywania kary. Zostali tam powitani z pełnym ceremoniałem wojskowym należnym bohaterom.

 

9 lipca 2004 roku został zastrzelony Paweł Chlebnikow, 41 letni amerykański dziennikarz pochodzenia rosyjskiego, redaktor naczelny rosyjskiej edycji miesięcznika „Forbes”. Chlebnikow zajmował się interesami rosyjskich oligarchów. Został trafiony czterema kulami przed swoim biurem w Moskwie. Zmarł w karetce.

 

8 marca 2005 roku zamordowany został Asłan Maschadow, 54 letni prezydent Czeczeńskiej Republiki Iczkeria. W czasie pierwszej wojny czeczeńskiej dowodził obroną Groznego, a potem kierował skuteczną operacją odbicia czeczeńskiej stolicy z rąk Rosjan. W 1997 r. demokratycznie wybrany został na prezydenta, uzyskując 59,3 proc. głosów. Łączył walkę o niepodległość ze sprzeciwem wobec metod terrorystycznych. Przez to szczególnie niewygodny był dla Putina, który nie mógł przekonać Zachodu, że to terrorysta.

Ciało Maschaowa zostało bestialsko zmasakrowane, a rosyjskie władze odmówiły wydania go rodzinie.
26 lipca 2006 roku został uduszony, a wcześniej torturowany Jewgenij Gierasimienko, dziennikarz z Saratowa. Zajmował się głównie sportem i muzyką, ale prowadził również poważne dziennikarskie śledztwa. Znany był z rzetelności i odwagi. Z jego mieszkania dziennikarza zniknął komputer.
7 pźdiernika 2006 roku, w dniu urodzin Władimira Putin, morderca zastrzelił w windziej jej własnego domu Annę Politkowską, 48 letnią dziennikarkę, laureatkę wielu międzynarodowych nagród, autorkę wielu książek.

Politkowska opisywała rosyjskie zbrodnie w Czeczenii oraz nadużycia władzy i mafijne rządy Putina w samej Rosji. W Polsce ukazały się jej książki „Rosja Putina”, „Druga wojna czeczeńska” i „Udręczona Rosja. Dziennik buntu”.

W filmie „Bunt. Sprawa Litwinienki” sugerowano, że morderstwo mogło być rodzajem prezentu urodzinowego dla prezydenta. Oskarżeni o zabójstwo Politkowskiej zostali uniewinnieni, ale rosyjski Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok. 14 grudnia 2012 r. Amnesty International podała, że zabójcę Anny Politkowskiej, Dmitrija Pawluczenkowa, byłego oficera policji, uznano za winnego i skazano na 11 lat w kolonii karnej o podwyższonym rygorze.

 

W nocy z 23 na 24 listopada 2006 roku zmarł Aleksander Litwinienko,  44 letni, były podpułkownik FSB. Litwinienko w 1998 r. ujawnił, że zlecono mu zamordowanie Borysa Bieriezowskiego, a rok później został aresztowany, ale sąd go uniewinnił. Wydostał się z Rosji i w 2001 r. uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii. W napisanej wraz z Jurijem Felsztyńskim książce „Wysadzić Rosję” i filmie pod tym samym tytułem ujawnił, że zamachy terrorystyczne w 1999 r. na budynki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku były przeprowadzone przez agentów FSB w celu zrzucenia odpowiedzialności na Czeczenów. Zamachy miły też być usprawiedliwieniem dla wszczęcia przez Putina drugiej wojny czeczeńskiej.

W 2006 r. w Wielkiej Brytanii Litwinienko został otruty izotopem polonu. Po kilku miesiącach śledztwa prowadzonego przez Scotland Yard, szef londyńskiej prokuratury, sir Ken Macdonald, poinformował, że brytyjscy śledczy mają wystarczająco dużo dowodów, by postawić Andriejowi Ługowojowi, byłemu funkcjonariuszowi KGB i FSB, zarzut zabójstwa Litwinienki za pomocą trucizny. Rosyjska prokuratura nie wyraziła zgody ani na przesłuchanie Ługowoja przez brytyjskich śledczych, ani na jego ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Londyński „The Times” napisał, że otrucie Litwinienki zleciła Moskwa. Sprawa stała się przyczyną poważnego kryzysu w stosunkach brytyjsko-rosyjskich. Tymczasem Ługowoj jest obecnie… deputowanym do Dumy.

 

 

5 grudnia 2006 roku, zginął pod swoim biurem, zastrzelony z pistoletu maszynowego Aleksander Samoljenko, szef oddziału niezależnego od Gazpromu koncernu Itera, producenta gazu. Samoljenko był także dyrektorem generalnym firmy energetycznej, którą kontroluje koncern AwtoWAZ, największy producent samochodów w Rosji.

 

2 marca 2007 roku wypadł z okna na piątym piętrze, choć mieszkał na drugim, Iwan Safronow, 52 letni dziennikarz „Kommiersanta”, autor artykułów o aferach w wojsku, w tym o kontraktach na sprzedaż broni na Bliski Wschód.

We wrześniu 2007 r. prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie, uznając, że śmierć Safronowa była „wynikiem jego skłonności samobójczych”. Nie był on chory, nie miał problemów w domu czy w pracy, czekał na narodziny wnuczka. Śledczy nie uznali za właściwe, by przesłuchać biznesmenów czy urzędników, z którymi kontaktował się dziennikarz, zbierając materiały do odważnych artykułów.
21 marca 2008 w kierunku samochodu, który jechał Gadżi Abaszyłow, otwarto ogień z broni maszynowej. 58 letni Abaszyłow zginął na miejscu. Był dyrektorem oddziału rosyjskiej telewizji RTR w Dagestanie, a wcześniej przez ponad 10 lat redaktor naczelny tygodnika „Młodzież Dagestanu”.

 

23 marca 2008 roku uduszony paskiem od spodni został Ilias Szurpajew, 32 letni dziennikarz pierwszego programu rosyjskiej telewizji, a wcześniej jej korespondent w Dagestanie. Szurpajew wiele razy występował na konferencjach dotyczących Kaukazu Północnego. Był nauczycielem literatury i języka angielskiego.

Ilias Szurpajew na ciele miał także rany kłute. Jego śmierć odkryli strażacy, wezwani w nocy do pożaru w jego mieszkaniu. Pożar miał prawdopodobnie zatuszować ślady zbrodni. W sprawie zamordowania Szurpajewa wyrok zapadł już w lipcu 2008 r. Winnymi okazali się dwaj imigranci zarobkowi z Tadżykistanu, którzy chcieli go okraść.

 

31 sierpnia 2008 roku milicja w Inguszetii aresztowała i potem śmiertelnie postrzeliła Magomeda Jewłojewa, 37 letniego szefa serwisu internetowego ingushetia.org. Jewłojew nie chciał zlikwidować portalu wbrew pogróżkom, które od dłuższego czasu dostawał. Gdy putinowski „prezydent” Inguszetii Murat Ziazikow zdelegalizował portal pod zarzutem ekstremizmu, Jewłojew wznowił jego działanie na zagranicznych serwerach.

Sprawca został skazany na… 2 lata więzienia, gdyż sąd uznał, że Jewłojewow chciał brawurowo wyrwać milicjantowi broń w samochodzie.
19 styczni 2009 roku zamordowana została Anastazja Baburowa, 25 letnia dziennikarka „Nowej Gaziety”, studentka dziennikarstwa, współpracowniczka anarchistycznej Akcji Autonomicznej. Wraz z nią zamordowano także obrońcę praw człowieka i prawnika Stanisława Markiełowa. Na miejscu zabójstwa ludzie zaczęli ustawiać kwiaty, znicze i zdjęcia zabitych, ale natychmiast usuwała je milicja. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!” – krzyczał do ludzi major milicji.

W październiku 2009 r. o morderstwo oskarżono dwoje młodych nacjonalistów ze zdelegalizowanej organizacji Rosyjska Jedność Narodowa. Tymczasem jej szef Aleksander Barszakow stwierdził, że nigdy nie byli oni członkami jego organizacji. Już po ogłoszeniu aktu oskarżenia w tej sprawie, w listopadzie 2010 r., w czasie moskiewskiego festiwalu „Zawód – dziennikarz” uniemożliwiono publiczne wyświetlenie filmu poświęconego Baburowej. Film rozszedł się na płytach DVD, podobnie jak w Polsce film „Mgła”.
19 stycznia 2009 roku, w Moskwie, podczas powrotu z konferencji prasowej wraz ze swoją współpracowniczką, młodą dziennikarką Anastazją Baburową, zaledwie kilkaset metrów od Kremla na ul. Prieczystienka, w biały dzień, strzałem w potylicę z odległości kilkunastu centymetrów został zamordowany Stanisław Markiełow, 35 letni adwokat, obrońca praw człowieka i dziennikarz. Stanisław Markiełow był obrońcą Czeczenów, których bliscy zostali zabici przez rosyjskich żołnierzy. Oskarżał płk. Jurija Budanowa, sądzonego za gwałt i morderstwo na młodej Czeczence Ełzie Kungajewie. Jako adwokat zajmował się także innymi zbrodniami na Kaukazie. Reprezentował rodziny ofiar szturmu rosyjskich służb na teatr na Dubrowce. Na łamach Nowej Gaziety publikował artykuły śledcze o Czeczenii. Doprowadził do skazania Siergieja Łapina ps. Kadet za znęcanie się nad Czeczenami. Współpracował z Amnesty International.

Markiełow był kolejną ofiarą zamachów na obrońców praw człowieka w Rosji rządzonej przez Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa. Jego śmierć przypomina zabójstwo znanej dziennikarki Anny Politkowskiej, której również był adwokatem. Według rosyjskiego analityka Pawła Felgenhauera, szczegóły zabójstwa wskazują, że dokonano go na wewnętrzne zlecenie rosyjskiej służby bezpieczeństwa FSB.

 

31 marca 2009 roku, pobity przez nieznanych sprawców, zmarł Siergiej Protazanow, 36 letni dziennikarz opozycyjnej gazety „Porozumienie Obywatelskie” z podmowskiewskiej miejscowości Chimki. Protazanow i jego gazeta krytykowały burmistrza Chimek Władimira Strelczenko, członka putinowskiej partii Jedna Rosja.

Rzecznik milicji powiedział agencji RIA Nowosti, że mężczyzna zmarł w wyniku zatrucia nieznaną substancją. „Został znaleziony w stanie nietrzeźwym na schodach swojego domu. Znaleziono przy nim środki przeciwbólowe” – poinformował.
10 lipca 2009 roku niedaleko Pietrozawodska odnaleziono ciało Andrieja Kaługina, przewodniczącego oddziału broniącej praw człowieka organizacji „Sprawiedliwost” w sąsiadującej z Finlandią Karelii. Walczył m.in. o bardziej ludzkie traktowanie osób osadzonych w więzieniach.

Kułagina ostatni widział taksówkarz, który podwoził go do kawiarni. Informator ze struktur zbrojnych republiki Karelii sugerował mediom, że „mężczyzna był karany i prowadzono w jego sprawie wiele śledztw, związanych najczęściej z wandalizmem”.

 

15 lipca 2009 zabójca wyciągnął z domu w Groznym i uprowadził Natalię Estemirową, 50 letnią dziennikarkę, działaczkę na rzecz praw człowieka, współpracowniczkę organizacji Memoriał. To dzięki jej relacjom wojennym opinia publiczna dowiedziała się o rakietowym ostrzale bazaru w Groznym czy o zbombardowaniu „korytarza humanitarnego”, którym uciekały kobiety z dziećmi. Dokumentowała morderstwa i porwania na Kaukazie.

Kilka godzin po uprowadzeniu Estemirowej znaleziono jej ciało podziurawione kulami. Memoriał ogłosił, że za zbrodnią stoi proputinowski prezydent Czeczenii, „rzeźnik Kaukazu” Ramzan Kadyrow.

Kazyrow potępił „nieludzkie zabójstwo” Estemirowej i zapowiedział osobiste… nadzorowanie śledztwa w jej sprawie. W lipcu 2010 r. prezydent Miedwiediew ogłosił, że zabójca Estemirowej został ustalony i jest poszukiwany.

 

10 sierpnia 2009 roku zamordowana została wraz mężem Alikiem Dżabraiłowem, Zarema Sadułajewa, szefowa młodzieżowej organizacji pozarządowej „Uratujmy pokolenie” pomagającej dzieciom, które ucierpiały podczas wojny w Czeczenii. Jej organizacja nie zajmowała się polityką, ściśle współpracowała z UNICEF.

Do biura jej organizacji przyszli mężczyźni w czarnych uniformach, którzy poinformowali, że „reprezentują struktury siłowe”. Po zatrzymaniu małżeństwa wrócili do biura organizacji i zabrali telefon komórkowy i samochód męża Sadułajewej. Ciała małżonków znaleziono 11 sierpnia w bagażniku ich samochodu.
25 października 2009 roku zastrzelony został przez zamachowca w okolicach wioski Nartan Makszarip Uszew, 43 letni szef serwisu internetowego ingushetia.org, którym kierował po zamordowaniu Mahometa Ewłojewa. Jeden z najważniejszych działaczy opozycji w Inguszetii.

 

4 stycznia 2010 roku milicja odwiozła na izbę wytrzeźwień Konstantina Popowa, 47 letniego dziennikarz z Tomska na Syberii, który zdaniem milicjantów miał się zbyt głośno zachowywać we własnym domu. W izbie wytrzeźwień został skatowany przez milicjanta Aleksieja Mitajewa w pomieszczeniu, w którym nie było monitoringu. Zmarł w wyniku obrażeń po operacji w szpitalu. Milicjant został zatrzymany, a swój czyn tłumaczył „silnym stresem, spowodowanym problemami rodzinnymi”.

 

/mp

 

Źródła: Lifenews.ru, Gazeta Polska, Ria Novosti, TASS

Jak dobrać płaszcz do figury?

$
0
0

Kobieca moda nie mogłaby się obejść bez płaszczy. Te piękne okrycia wierzchnie nie dość, że chronią od warunków atmosferycznych, to jeszcze dodatkowo mogą wspaniale podkreślać atuty sylwetki noszących je pań. Aby tak się jednak stało muszą być odpowiednio dobrane do typu sylwetki i połączone z pasującymi dodatkami.

Pani „papryka” czyli figura prostokątna powinna zwrócić uwagę, iż jej wcięcie w talii jest bardzo słabo widoczne, a ramiona i biodra są na tej samej wysokości. Uda z kolei są przedłużeniem linii bioder, co oznacza, iż należy je wyeksponować, podobnie jak wspomnianą już talię. Płaszcz dobry dla tej figury to taki, który tworzy optyczną iluzję wcięcia, rozszerzany dołem i z dużym dekoltem w kształcie litery V. Rękawy raczej wąskie, nigdy bufiaste. Dwurzędowe zapięcia, marszczenia czy ozdobne guziki

„Jabłka”, a więc Panie o szerokich biodrach, ramionach i obfitych biustach oraz braku talii i szczupłych nogach nie powinny przesadnie podkreślać górnych części ciała ale próbować raczej „zbalansować” swoją sylwetkę. Jednorzędowy płaszcz z żakietowym i głębokim dekoltem Płaszcze pudełkowe, a więc w stylu lat sześćdziesiątych, nadadzą się równie dobrze jak te z podwyższoną talia lub w kształcie trapezu. Optymalna długość to do kolan, po to by wyeksponować zgrabne nogi.

„Gruszki”, a więc kobiety o obfitych udach i biodrach, a małym biuście i wąskich ramionach powinny zainteresować się się podkreśleniem górnych części ciała, które zbilansują proporcje. Świetnie nadają się do tego pagony oraz wszelkie ozdoby na ramiona, kieszenie na biuście bądź duże kołnierze. Długość również do kolana, a płaszcz w kształcie pierwszej litery alfabetu łacińskiego. Sprawdzi się również bardzo modna peleryna, szczególnie jeśli posiada rozkloszowane wykończenia.

Ostatni z typów sylwetki to oczywiście „klepsydra”. Tu podstawą będzie raczej zachowanie tych proporcji, a nie w żaden sposób ich zaburzanie. Odpadają więc oversize’y a prym wiodą trencze z paskiem, a także projekty w stylu „szlafroka”. Ukośnie wszyte kieszenie lub zapięcie na jeden guzik sprawdzą się równie dobrze. Rozkloszowany dół także stanowi ciekawą alternatywę.

Płaszcze będą więc bardzo dobrym odzieniem, pod warunkiem, iż odpowiednio zestawi się je z typem sylwetki, jaki ma dana kobieta. Należy bowiem zauważyć, iż nie ma czegoś takiego jak „zła” figura – są tylko nieodpowiednio do niej dobrane ciuchy. Płaszcz, jest na tyle atrakcyjnym elementem ubioru, iż prawdziwą katastrofą byłoby, gdyby zamiast podkreślać atuty uwypuklałby wady.

Podsumowując – płaszcze należy dobierać „pod siebie”, a nie wedle tego, co dyktują kreatorzy mody czy lifestylowe wydawnictwa. Pamiętaj, iż duża część zdjęć w nich zawartych jest poddawana mocnej obróbce programami graficznymi i nigdy nie porównuj się z przedstawianymi tam postaciami. Dobierz właściwy dla siebie płaszcz, który uwypukli Twoje atuty, a z pewnością będziesz wyglądać w nim pięknie.

Jeśli Ty sama będziesz czuła się dobrze w swoim ubraniu, Twoja samoocena wzrośnie, a co za tym idzie inni również będą Cię postrzegali jako atrakcyjną osobę.

Musica Sacra Barocca-F.Durant- Lamentazioni del profeta Geremia

$
0
0

Francesco Durante to kolejny kompozytor wloski epoki poznego baroku. W Polsce raczej nieznany oprocz osob ktore interesuja sie muzyka skralna baroku, jak i specjalistami. Kilka lat temu bylam w prawatnym domu na calkiem prywatnym koncercie chopinowskim bardzo dobrego pianisty Wladimira Feltsmana, ktory po koncercie spytal sie mnie o ocene jego gry. Powiedzialam ze w gra cudownie. Ale obecnie mnie kreci muzyka Zelenki i Alessandra Scarlattiego. Widzialam jego kompletnie zaskoczona mine i powiedzial mi ze sonaty Scarlattiego sa cudowne. Odpowiedzialam mu ze owszem, ale mnie interesuje bardziej muzyka sakralna ojca Domenica, Alessandra. Widzialam ze nie ma zielonego pojecia o Zelence i Alessandrze Scarlattim, chociaz Domenico tez napisal prae swietnych utworow sakralnych.
Pisze o tym dlatego, zeby uzmyslowic jakie zawodowcy maja pojecie o nieznanychkompozytorach. Dlatego uwazam ze kompozytorzy, ktorych prezentuje, w Polscepozostaja zupelnie nieznani. Barok w ich pojeciu ogranicza siedo Bacha, Hendla, Vivaldiego, oraz pojedynczych otworow roznych kompozytorow. Tymczasem epoka baroku jest ogromnie bogata w literature muzyczna, jak zadna inna, dlatego ze miala prywatny mecenat kosciola I poszczegolnych wladcow.
Poniewaz mamy okres Wielkiego Postu, wiec zamierzam przedstawiac muzyke poswiecona ostatniemu tematycznie temu nawazniejszemu okresowi Kosciola. Dzisiaj przedstawiam Francesco Durantego, Lamentazioni del profeta Geremia.
Oto jego zyciorys za Wikipedia.
Francesco Durante (ur. 21 marca 1684 w Frattamaggiore w Królestwie Neapolu, zm. 30 września 1755 w Neapolu) – kompozytor neapolitański, dyrektor Konserwatorium Sant’Onofrio, a następnie Maria de Loreto, jeden z przedstawicieli wielogłosowej muzyki religijnej, komponował też utwory klawesynowe. Jest reprezentatywnym przedstawicielem szkoły neapolitańskiej, choć nie skomponował żadnej opery – gatunku najważniejszego dla tej szkoły.
W młodym wieku wstąpił do Conservatorio dei poveri di Gesù Cristo w Neapolu, gdzie pobierał nauki u Gaetano Greco. Później został uczniem Alessandro Scarlattiego w Conservatorio di Sant’Onofrio. Przypuszczalnie uczył się też u Bernardo Pasquiniego i Giuseppe Ottavio Pitoniego w Rzymie, ale nie jest to udokumentowane. Prawdopodobnie w roku 1725 udał się do Scarlattiego do Sant ‘Onofrio i pozostał tam aż do roku 1742, kiedy to zastąpił Nicola Porporę jako dyrektor Conservatorio di Santa Maria di Loreto, także w Neapolu. Ten urząd piastował przez trzynaście lat, aż do swej śmierci w Neapolu. Był żonaty trzy razy.
Miejsce w historii muzyki zdobył jako pedagog. Do jego uczniów należeli m.in. Giovanni Battista Pergolesi, Nicola Jomelli, Giovanni Paisiello, Niccolò Piccinni i Leonardo Vinci. Jako nauczyciel wymagał od wszystkich uczniów ścisłego przestrzegania reguł, w odróżnieniu od Scarlattiego, który traktował swoich uczniów jako indywidualności.
Duży zbiór dzieł Durante, składający się prawie wyłącznie z muzyki sakralnej, podarował bibliotece paryskiej Selvaggi, neapolitański kolekcjoner sztuki. Katalog można znaleźć w Biographie universelle des musiciens François-Joseph Fétisa. Również biblioteka cesarska w Wiedniu posiada cenny zbiór rękopisów

https://

//www.youtube.com/watch?v=ZvCQYUgrgz0

Konieczny warunek dla polskiego zwycięstwa-zerwanie pęt kłamstwa

$
0
0

W miarę postępów globalizacji gwałtownie destabilizuje się sytuacja polityczna, radykalizuje społeczna i pogarsza gospodarcza. Szczególnie widoczne to jest na naszym kontynencie, gdzie śródziemnomorskie państwa muzułmańskie znajdują się w stanie rozpadu, a ekstremiści zagrażają już samej UE.

 

Na wschodzie Ukrainy toczy się wojna domowa. Za jej wybuch i kontynuację propaganda zachodnia obarcza winą Rosję. W kółko powtarzane są żądania zachodu, by Putin wyprowadził z Donbasu swoje wojska, ale nikt nie przedstawił nawet cienia dowodu, że takowe znajdują się na tym terenie. Od czasu do czasu, dostarczane przez stronę ukraińską, pokazywane są obrazy rosyjskich kolumn wojskowych, ale jak do tej pory wszystkie okazują się prymitywnymi podróbkami(1) . Zaraz po podpisaniu kolejnego porozumienia o zawieszeniu broni, Kijów kolportował zdjęcia rzekomo wkraczających na Donbas rosyjskich kolumn pancernych, tyle że żołnierze na nich widoczni, paradowali w krótkich koszulach, niezbyt przydatnych w warunkach ukraińskiej zimy, a w tle szeregu czołgów widoczne były pasma wyschniętych pustynnych gór, jakich nie ma nigdzie na Ukrainie, a jej wschodni obszar jest w ogóle ich pozbawiony.

 

Zachodnie media fałszują rzeczywistość przy użyciu rosyjskich materiałów filmowych z Donbasu, z których wycinają zarówno wizerunki i komentarze reporterów, jak również wszelkie wzmianki ludności cywilnej, o tym że są ofiarami ukraińskich wojsk. Pod materiał filmowy podkłada się odpowiedni komentarz i wychodzi na to, że Rosjanie na Donbasie sami siebie mordują, niszczą infrastrukturę i przemysł terenów przez siebie wyzwolonych. W brednię takową nie uwierzyłby nikt posiadający, choć kroplę oleju w głowie, jednak rozbuchani w swych emocjach mieszkańcy III RP, nie mają z tym absurdalnym wizerunkiem żadnego problemu.

 

Podobnie ma się sprawa z zestrzeleniem malezyjskiego samolotu, o rosyjskim sprawstwie którego, Kijów wiedział jeszcze przed samym zamachem. Do dziś żadnych poszlak dokumentujących ten rzekomy fakt nie przekazano opinii publicznej, a całą sprawę pokrył całun milczenia. Natomiast sporo jest dowodów, niepublikowanych w zachodnich środkach propagandy, świadczących o ukraińskim wykonaniu i amerykańskim sponsoringu tego haniebnego aktu terrorystycznego.

 

Któż jednak ośmieli się poddawać w wątpliwość prawdomówność zachodnich mediów. W orwellowskim świecie Euroatlantyckiego Imperium Zła (US & EU), prawdą jest to, co przez swoje środki masowego przekazu komunikują jego władcy. Doktryna ta zwana jest „psakizmem”, od nazwiska słodkiej idiotki Jen Psaki(2) , która prowadzi codzienne konferencje prasowe amerykańskiego Departamentu Stanu. Osóbka owa, stała się najbardziej drastyczną ilustracją degradacji zachodniego establishmentu. Zarówno ona, jak jej szef John Kerry(3) , jak i wszyscy pozostali zachodni luminarze, są tak ograniczeni umysłowo, że nie posiadają możliwości rozeznania dalekosiężnych konsekwencji prowadzonej przez siebie gry. Dla nich to tylko drobne kłamstwa i sprytne krętactwa, które zapewniają im przychylność autentycznych władców zachodu-międzynarodowej finansjery, a tym samym miejsca przy żłobie, Cóż w tym złego, że przy żłobie nachapią się oni, czyli najsprytniejsi-rozumują pozornie prawidłowo. To, że tymi aktami prowadzą świat do katastrofy, a być może do nuklearnej zagłady, nie kojarzy się w ich świadomości z własnym postępowaniem. Podczas jednego z publicznych wystąpień, George W. Busch, zażartował, zaglądając pod swój prelegencki pulpit ze słowami, że „ta broń masowego rażenia (dotycząca Iraku), musi być gdzieś przecież ukryta”. Równie inteligentna jak on widownia skwitowała ten jego występ głośnym rechotem. To, że zarówno on jak i reszta tej bandy wzięła na swe sumienia hekatombę ludzkich nieszczęść wywołanych agresją, do ich prymitywnych świadomości już nie dotarło.

 

Nie trzeba chyba specjalnie podkreślać, że „polskie elity” dorównują amerykańskim głupotą i amoralnością, a na dodatek znacznie przewyższają je służalczością. Od ćwierci wieku III RP wykonują bez wahania wszystkie polecenia swych zagranicznych sponsorów, co doprowadziło nasz kraj na krawędź katastrofy. Teraz igrają jeszcze z nuklearnym mocarstwem, jakim ciągle jest Rosja, plasując się wraz z Amerykanami i Brytyjczykami w forpoczcie popleczników kijowskiego banderowskiego reżymu. Wszystko to, stanowi jak zwykle, dokładne przeciwieństwo polskiej racji stanu, wymagającej szukania porozumienia, a nie konfrontacji z Rosją. Tak rozumieją swój narodowy interes obecni przywódcy Węgier, pomimo że również ta nacja wiele od Rosjan wycierpiała. Taka różnica w postępowaniu nie powinna zaskakiwać, biorąc pod uwagę fakt obcości etnicznej „elit” III RP w jej społeczeństwie.

 

Jest jednak w Polsce instytucja, która od dawien dawna stoi na straży prawdy i moralności, a na dodatek, jak głosi obiegowa maksyma, „jest zawsze z Narodem”. Mam na myśli kościół katolicki, co do efektywności działań którego wyrażałem już kilkakrotnie swoje wątpliwości(4) (5) (6).
Wątpliwości owe rozwiało niedawne oświadczenie nuncjusza apostolskiego na Ukrainie, którego fragmenty cytuję poniżej(7):

Aneksja Krymu była jaskrawym pogwałceniem prawa międzynarodowego, zaś Federacja Rosyjska powinna zablokować napływ bojowników i broni w region Donbasu – stwierdził w wypowiedzi dla portalu vaticaninsider abp Thomas Gulickson.

 

Nuncjusz apostolski na Ukrainie zaznaczył, że stanowisko Stolicy Apostolskiej w sprawie konfliktu we wschodniej części tego kraju jest zgodne ze stanowiskiem wspólnoty międzynarodowej.

 

 

Z jednej strony; słowa nuncjusza, wyrażają oficjalne stanowisko Watykanu, czyli kościoła hierarchicznego i o żadnych nieporozumieniach nie może być tu mowy; z drugiej zaś nuncjusz nie może nie znać prawdy o sytuacji na Ukrainie, Krymie i Donbasie. Nie może nie wiedzieć, że prawo międzynarodowe (ONZ) przewiduje możliwość samostanowienia społeczeństw, a na Krymie, w referendum, 97% jego mieszkańców wyraziło chęć wejścia w skład Rosyjskiej Federacji, co nie powinno nikogo zaskakiwać, biorąc pod uwagę fakt, że większość z nich to etniczni Rosjanie. Nie może też nie wiedzieć, kto jest terrorystą i agresorem na Donbasie, czyje pieniądze go opłacają i skąd pochodzą(8)(9) najemnicy siejący tam terror. Victoria Nuland podała dokładną sumę $5 miliardów(10) wydanych przez USA na ten cel.

 

Innymi słowy, nuncjusz, w imieniu Watykanu, oficjalnie opowiedział się po stronie KŁAMSTWA. Aby nie pozostawić nawet cienia wątpliwości, stwierdził on identyczność stanowiska z tzw. „wspólnotą międzynarodową”.

 

W tym kontekście trudno oprzeć się wrażeniu, że Rosja płaci obecnie należny Jej rachunek za wieki imperializmu. W mediach rosyjskich przyznaje się otwarcie, że sama Ukraina to sztuczny twór państwowy Bolszewików. Słowo „ukraina” oznacza po prostu „pogranicze”, które w różnej formie istniało przez wieki pomiędzy Rosją i Rzeczpospolitą, jak nazywa tam się naszą Ojczyznę, zgrabnie omijając słowo „Polska”. Pomimo to, nie zmienia to samego FAKTU defensywnej postawy dzisiejszej Rosji w ukraińskim konflikcie.

 

Wracając, do szokującego stanowiska Watykanu, w omawianym konflikcie, należy podkreślić, że wyrażenie „wspólnota międzynarodowa”, to eufemizm oznaczający tzw. „1% najbogatszych”, a więc de facto międzynarodową oligarchię finansową.

 

Cele, jakie tej światowej „elicie” przyświecają, ilustrują doskonale dwa amerykańskie video-clipy zawierające napisy w języku polskim(11)(12). Fakt, że Watykan identyfikuje się z tą „wspólnotą”, u każdego uczciwego człowieka musi wywoływać najwyższe zaniepokojenie. Trzeba, więc zadać sobie pytanie jak do tego doszło?

 

Przebiegając w ekspresowym skrócie historię Chrześcijaństwa, należy podkreślić, że dopóki Apostołowie swą męczeńską krwią świadczyli o PRAWDZIE, naśladowały ich rzesze wiernych, co w rezultacie doprowadziło do uzyskania przez kościół państwowego statusu. Zgodnie z fundamentalną zasadą, że „władza pochodzi od Boga”, na jej szczycie znajdował się Papież, który z kolei posiadał prerogatyw koronowania świeckich władców. System ten odzwierciedlał wymogi ładu zdefiniowane przez prawo naturalne. Niestety, mocno zakorzeniona w strukturach zachodu hierarchia kościelna zaczęła przesiąkać typowymi dla tych społeczeństw oportunizmem, egoizmem i hipokryzją, a w szczególności, poprzez kontynuacje tradycji Imperium Romanum, stała się narzędziem interesów „Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego”.

 

Tylko geniusz polityczny pierwszych Piastów pozwolił nam uniknąć późniejszego losu amerykańskich Indian. Chrzest Polski z czeskich rąk, umożliwił wymanewrowanie germańskich barbarzyńców stojących pomiędzy nami i wielkimi uniwersalnymi wartościami cywilizacji i kultury rzymskiej, których kościół był nosicielem. Ale pomimo to, dopiero w pół milenium od chrztu, udało się nam ostatecznie powstrzymać „chrystianizacyjne” parcie zachodu na nasze ziemie, poprzez miażdżące zwycięstwo w 1410 roku nad jego potęgą zjednoczoną pod krzyżackimi sztandarami.

 

Niestety, infantylizm polityczny polskich elit, które nie były zdolne rozeznać i rozgraniczyć wymogów wiary w Chrystusa od partykularnych ziemskich interesów hierarchii kościelnej, uniemożliwił pełne skonsumowanie grunwaldzkiej wiktorii.

 

Niechęć polskiego królewicza do służenia Chrystusowi w innym niż katolicki ryt, uniemożliwiła Rzeczpospolitej osadzenie go na kremlowskim tronie i włączenie Rosji do wspólnoty „obojga narodów”. Gdyby nie ten kardynalny błąd, Polacy, Rosjanie, Litwini i wiele innych narodów europejskich zapewne żyłoby dziś w autentycznej Unii Europejskiej, w wolności, równości i dobrobycie, pod polskim przewodnictwem. Miast tego pozostała nam dziś rola niewolników w IV Rzeszy Niemieckiej, do której zaganiali nas zarówno sprzedajni postkomuniści, jak i „polska” hierarchia kościelna, pod przewodnictwem „największego z rodu Słowian”. W swej pysze zapomnieli oni o tym, że sam Bóg dał człowiekowi wolną wolę i nie ingeruje w jego suwerenne decyzje, starając się jedynie swą bezgraniczną miłością przyciągnąć go na swą drogę. Natomiast hierarchowie traktowali i traktują swe „owieczki” instrumentalnie nie dbając o ich przyrodzone prawa. W swej polityce potrafią oni jedynie antagonizować nas z (ortodoksyjną, czytaj: konkurencyjną) Rosją i podporządkowywać Niemcom, zgodnie z tysiącletnią tradycja „Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego”. W rezultacie czego, pozbawione jakichkolwiek autentycznych, narodowych elit, społeczeństwo III RP, nie tylko pozbawione zostało narodowości, ale przekształcone w bezwolną masę, której końcowa utylizacja odbywa się obecnie w IV Rzeszy, czyli tzw. Unii Europejskiej.

 

Co robić w tej sytuacji? Na pewno nie próbować powtórki z „reformacji”. Po pierwsze hierarchia kościelna na tym etapie jest już całkowicie niereformowalna, pod drugie, roztropnym jest zostawienie Dzieła Bożego, Chrystusowi. On wie jak oczyścić tą stajnię Augiasza i pozbyć się współczesnych faryzeuszy. Zdajmy się, więc na Niego. Nie oznacza to jednak bierności. Każdy uczciwy katolik ma obowiązek dawania świadectwa prawdzie, nawet jeśli ma ona obecnie „rosyjski posmak”.

(1)http://www.buzzfeed.com/rosiegray/heres-the-ukrainian-delegation-that-gave-misleading-photos-t#.vaPZAeYpz
(2)http://en.wikipedia.org/wiki/Jen_Psaki
(3)http://en.wikipedia.org/wiki/John_Kerry
(4)http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/597121
(5)http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/616214
(6)http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/629910,
(7)http://radioem.pl/doc/2358967.Nuncjusz-Rosja-pogwalcila-prawo
(8)http://www.bbc.com/news/world-europe-26079957
(9)http://www.infowars.com/foreign-mercenaries-speaking-different-languages-spotted-in-eastern-ukraine/
(10)http://www.informationclearinghouse.info/article37599.htm
(11)https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=a8i5ZVZC6uI
(12)https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=dZ8DkeabDKc

Dlaczego CBOS daje już w II turze pewne zwycięstwo Komorowskiemu?!

$
0
0
soltys_polski
 

 

 

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-sondaz-cbos-w-ii-turze-komorowski-65-proc-duda-19-proc/l2rb4

 

 

Odpowiedź jest banalnie prosta i sprowadza się do tego, że reżimowa sondażowania doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że okrągłostołowa mediokracja celowo promuje nijakiego i miałkiego Dudę, albowiem tylko on gwarantuje powszechnie skompromitowanemu Komorowskiemu pewną reelekcję.

 

 

Stąd właśnie już dyspozycyjny CBOS ustawia wraz z usłużnymi mass mediami od razu taką drugą turę, która będzie najbardziej wygodna dla obecnego uzurpatora z Belwederu, jako że ten z każdym innym kontrkandydatem miałby już znacznie trudniejszą debatę finalną, w której najpewniej by poległ (nawet bowiem z Ogórek mógłby sobie nie poradzić, a co tu dopiero mówić o jakiś pozasystemowcach, którzy roznieśliby go dosłownie w pył, co skutkowałoby zaraz tym, że szanse Partii Obłudy na dobry wynik w jesiennych wyborach parlamentarnych skurczyłyby się praktycznie do zera i stąd musi ona właśnie przez to fałszować już teraz w czasie samej kampanii te wybory).

 

 

Warto też mieć przy okazji na uwadze i to, że Ogórek z Dudą mają po prostu do odegrania spektakl pt. “Wspólnie pracujemy na reelekcję Komorowskiego i w tym celu nie dopuszczamy do mediów nikogo z poza Naszej “trójcy”, aby po podłożeniu się Bronkowi był on dla szykowanej już dla Nas na jesień – przez dyspozycyjną mediokrację – koalicji PiS-SLD wygodną wymówką, że przez niego nie możemy zrealizować tego, co obiecywaliśmy Wyborcom, więc niech sobie przez kolejną dekadę ma pełnię władzy w nadwiślańskim landzie gubernator Herr Tusk, który w glorii chwały powróci 2019 roku z Brukseli i koalicja PO-PSL znowu dostanie wiatru w żagle”.

 

 

Stąd też Duda nie chce nawet wygrać tych wyborów, bo wówczas by musiał ujawnić aneks do raportu o WSI, którym Lech Kaczyński wolał szantażować KGB’owskich pachołków (przez co zapewne stracił życie), niż go również upublicznić, pomimo że się do tego wcześniej zobowiązał.

 

 

Dlatego sam Prezes PiSu wystawił go tylko po to, że jako typowa marionetka odejdzie po przegranych wyborach w zapomnienie jeszcze szybciej od Marcinkiewicza (który też miał pełnić rolę takiego właśnie wygodnego podnóżka), a wtedy “Wielki Strateg” Jarosław po staremu będzie mógł przez kolejne dziesięciolecie robić za “wieczną (pseudo)opozycję”, do którego to zadania został wyselekcjonowany po równie “kontraktowo-opozycyjnym” TW Bolku.


Chiny między Odrą a Bugiem

$
0
0

„Pensje, głupcze!” – pod takim tytułem w dzisiejszym wydaniu „Dziennika Gazeta Prawna” ukazał się artykuł Rafała Wosia dotyczący wpływu wyższych wynagrodzeń na problemy ekonomiczne współczesnej gospodarki. Autor nawiązuje w nim do teorii ekonomicznej nieżyjącego już wybitnego polskiego ekonomisty Michała Kaleckiego, w którego pracach odnajdujemy odpowiedź na pytanie, jak wyjść z obecnego kryzysu. Receptą są wynagrodzenia. Kalecki uważał, że można wyciągnąć gospodarkę z tarapatów przez odpowiednie pobudzanie popytu.

486

Związki zawodowe uważają podobnie i wskazują, że kluczem do zwiększenia popytu są przede wszystkim wynagrodzenia. Gdyby współcześni rządzący wzięli sobie do serca teorię Kaleckiego zapewne nie zastanawialibyśmy się dzisiaj, dlaczego rząd z taką determinacją walczy o niższe pensje dla polskich kierowców pracujących w Niemczech, tylko prowadzilibyśmy dialog społeczny, jak zwiększyć wynagrodzenia pracujących, szczególnie te najniższe. Tezę, że nie można dziś w Polsce zwiększać wynagrodzeń trzeba poddać krytyce, podobnie jak wygłoszoną ostatnio na łamach „Gazety Wyborczej” przez prezydent Konfederacji Lewiatan opinię, że z pensji minimalnej w wysokości 1286 zł netto można jeszcze coś zaoszczędzić (sic!).

nowy-konsument-680x380

Zbyt często w debacie publicznej zapomina się, że dla naszej gospodarki bardzo ważny jest popyt wewnętrzny, ten z kolei zależy w ogromnej mierze od wzrostu wynagrodzeń, ale nie tych najwyższych, a najniższych. Te bowiem, nisko opłacani pracownicy szybko wydają, aby pokryć bieżące wydatki, w przeciwieństwie do osób bogatych lokujących nadwyżki w bankach w formie oszczędności. Jeśli wynagrodzenia nie wzrosną stracą na tym pracodawcy, bo zmaleje popyt na ich produkty i usługi. Ważne jest oczywiście, aby wysokość płac była adekwatna do wzrostu wydajności pracy, ale ten warunek spełniamy od lat. Z badań prof. Mieczysława Kabaja wynika, że w latach 2001-2012 wydajność pracujących zwiększyła się w Polsce o 55,3%, podczas gdy wynagrodzenia rosły prawie dwukrotnie wolniej, bo o 29,6%. Taka polityka płac doprowadziła do sytuacji, w której zmniejszył się udział kosztów związanych z zatrudnieniem w PKB. Wskaźnik ten w roku 2000 wyniósł 40,2%, a w roku 2011 już tylko 36%. Stawia to nasz kraj na dalekiej pozycji w światowych rankingach. Trudno zatem obronić pogląd, że nadwyżki finansowe firm są sprawiedliwe dzielone, skoro zyski przedsiębiorstw rosną szybciej niż fundusz wynagrodzeń pracowników. Można oczywiście argumentować, że zyski przeznaczane są na zwiększanie innowacyjności, aby poprawić wydajność pracy, ale dobrze wiemy, że nie jest to prawda. Polska zajmuje ostatnie miejsca w rankingach innowacyjności. W 2014 r. zajęła odległą 25 pozycję w unijnym Rankingu Innowacyjności, ostatnie w grupie tzw. „umiarkowanych innowatorów”, osiągając 50,5% średniego ogólnego wskaźnika innowacyjności dla krajów Unii. Można także próbować wskazywać, że pracodawcy nie mogą więcej płacić, bo gnębią ich nie tylko mitręga biurokratyczna, ale także wysokie podatki i koszty pracy. Przeczą temu także dane statystyczne. Mamy jedne z najniższych podatków w Unii Europejskiej. Udział obciążeń podatkowych w PKB to jedynie 32%, przy średniej unijnej 40%. Wbrew powszechnej opinii koszty pracy w Polsce są bardzo niskie. Zgodnie z danymi Eurostatu, koszt pracy pracownika w Polsce wyrażony w Euro na godzinę, kształtuje się na poziomie niższym niż unijna średnia i stawia pod tym względem nasz kraj na 23 miejscu wśród państw członkowskich Unii Europejskiej. W 2013 roku godzina pracy pracownika kosztowała pracodawcę w Polsce tylko 7,6 euro przy średniej unijnej wynoszącej 23,7 euro.

OPZZ wskazuje od wielu lat na konieczność szybszego wzrostu płac. Dobrze, że coraz częściej do opinii publicznej trafiają rzetelne informacje na ten temat. Gdy w 2007 roku OPZZ rozpoczęło kampanię społeczną pod nazwą „Kto ukradł Twoje 36%?” podniosły się głosy, że manipulujemy opinią publiczną. Próbowano nawet podważyć przedstawione przez nas dane. My tymczasem policzyliśmy tylko to, co rządzący powinni od dawna wiedzieć i z czego powinni wyciągnąć odpowiednie wnioski, a mianowicie, że 36% to różnica między wzrostem wydajności pracy (43% w 2005 r. w stosunku do 2000 r.) i wzrostem przeciętnego wynagrodzenia (7%) w tym samym okresie. Kto zatem ukradł Twoje 36%?
(nq)

http://www.opzz.org.pl/-/kto-ukradl-twoje-36-?redirect=http%3A%2F%2Fwww.opzz.org.pl%2Fstrona-testowa%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_yI3slJFp8pVD%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3D_118_INSTANCE_sJjHsAbgkXE4__column-2%26p_p_col_pos%3D1%26p_p_col_count%3D4

Henry Ford

Przypomnijmy, że podobnie nie zwracano uwagi na wewnętrzny popyt w USA. Dopiero Henry Ford zauważył:

Robotnik po wyjściu z zakładu pracy staje się konsumentem.

Im więcej więc zarabia, tym więcej wydaje.
Im więcej wydaje, tym bardziej napędza gospodarkę.

20141218110310_0_odpowiedzialnekupowanie

……………
W Polsce rozumienie ekonomii zatrzymało się tymczasem na drugiej połowie XIX wieku.

Trzeba więc koniecznie raz jeszcze powtórzyć:
Wymuszony polityką państwa brak pieniędzy w kieszeni przeciętnego Polaka jest praprzyczyną wszelkiego zła, jakie istnieje w Polsce.
Pauperyzacja sporej części potencjalnej średniej klasy, która powoli staje się lumpenprzedsiębiorcami jest wynikiem „śmierci” klientów. Ludzi nie stać na zakupy, nie stać na usługi, a tymczasem stałe koszty związane z prowadzeniem działalności rosną.
Pochodną duszenia wewnętrznego popytu jest również ujemny przyrost naturalny, bo przecież za niską pensję nie daje rady żyć jedna osoba, a co dopiero rodzina?
Wysokie bezrobocie – to przecież najbardziej widoczny wynik zduszenia popytu.
A przede wszystkim tragiczny stan finansów nadmiernie rozrośniętego Państwa, które aktualnie zamieniło się w bezwzględnego łupieżcę swoich własnych obywateli (ZUS, polityka karna, czyli grzywny bez oglądania się na niedostatki materiału dowodowego, rosnący lawinowo fiskalizm).

Pusty portfel

Tymczasem recepta jest banalnie oczywista:

Skoro niskie zarobki oznaczają niski popyt wewnętrzny, co z kolei powoduje niską sumę płaconych podatków mimo ich relatywnie dużej wysokości, należy podnieść płace. I to zdecydowanie wyżej, niż prognozowany współczynnik inflacji.
Interesy związków zawodowych i przedsiębiorców (tych małych i średnich, czyli 95% zatrudnionych „na własnym”) są zbieżne.
Bo przecież „godne życie” robotnika przekłada się… na większą ilość konsumentów.

28.02 2015

10 zobowiązań Dudy zerżnięte z 10 zobowiązań Tuska

$
0
0

plaftorma

 

 

 

 

 

Duda

 

 

Dlatego nie ufajcie tym, których te obietnice absolutnie nic nie kosztują, stąd mogą je sobie składać zupełnie bez najmniejszej obawy, skoro są całkowicie bezkarni w rzucaniu słów na wiatr.

 

 

Jedyne co wiadomo z całą pewnością to to, że ta marionetka Kaczyńskiego nie uczyni absolutnie nic bez zgody swojego bossa partyjniackiego i stąd możemy z całą stanowczością stwierdzić, iż interes partyjny będzie zawsze dla tego Marcinkiewicza-bis dalece ważniejszy od Narodu Polskiego i Polskiej Racji Stanu.

 

Nowe ZOO w Warszawie

$
0
0

Zapraszamy do uczestnictwa i nagłośnienia poniższego wydarzenia:
CO: Nowe Zoo w Warszawie?
GDZIE: ZIELONE MIASTECZKO ROLNIKÓW PRZED URZĘDEM RADY MINISTRÓW,  
Al. Ujazdowskie (na wysokości bramy głównej do Łazienek Królewskich)
KIEDY: 28 luty sobota 

PROTESTUJĄCY ROLNICY DOMAGAJĄ SIĘ SPEŁNIENIA POSTULATÓW, KTÓRE MAJĄ
KLUCZOWE ZNACZENIE DLA WSZYSTKICH POLAKÓW:
1. Ustawy zapobiegającej wyprzedaży ziemi obcokrajowcom.
2. Umożliwienia rolnikom sprzedaży bezpośredniej produktów
przetworzonych.
3. Natychmiastowego, ustawowego zakazu obrotu i uprawy roślin GMO.
4. Kompleksowej i długoletniej polityki rolnej oraz odzyskania kontroli
nad przetwórstwem rolno-spożywczym i rynkiem wewnętrznym.
5.  Zmiany regulacji ustawowych w obszarze szkód łowieckich w sposób 
zapewniający rolnikom rekompensatę poniesionych strat.
6. Powołania Komisji Dialogu Społecznego ds. rolnictwa.(strona rządowa,
rolnicy, przedsiębiorcy)

" Jeśli Rząd RP nie spełni naszych postulatów to wkrótce z krajobrazu
polskiej wsi znikną najlepsze gospodarstwa. Pozostaną tylko
monokulturowe, korporacyjne pustynie. I wtedy dzieciom w Zoo będzie się
pokazywać zwykłe zwierzęta gospodarskie, a konsumenci będą zmuszeni
jeść korporacyjną truciznę zamiast smacznej, polskiej żywności" . -
mówi Edyta Jaroszewska-Nowak, rolniczka

KONTAKT: Edyta Jaroszewska-Nowak, tel.: 609645386
Józef Nowak, tel.: 667954653

==========================
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC, 34-146 Stryszów
156, Poland tel./fax +48 33 8797114  biuro@icppc.pl
www.icppc.pl   www.gmo.icppc.pl   www.eko-cel.pl

Zbigniew Kękuś do prokuratora Andrzeja Seremeta

$
0
0

Kraków, dnia 26 lutego 2015 r.
Zbigniew Kękuś

Pan
Andrzej Seremet
Prokurator Generalny
ul. Rakowiecka 26-30
02-528 Warszawa

Dotyczy:
I. Wniosek – na podstawie art. 69 i art. 66.1 ustawy z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze – o osobiste przez Prokuratora Generalnego wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec:
1. Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej
2. Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby
z powodu oczywistego i rażącego naruszenia przez nie prawa procesowego określonego w art. 305 k.p.k.
II. Wniosek o wydanie polecenia rozpoznania bez zbędnej zwłoki, nie później niż w terminie tygodnia od daty wpływu niniejszego pisma rozpoznania skierowanych przeze mnie w dniach 27 października 2014 r. i 3 listopada 2014 r. do Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej i Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby Zawiadomień o popełnieniu przestępstw, jak na str. 5 niniejszego pisma – Załącznik 3, Załącznik 4, Załącznik 5, Załącznik 6.
III. Wniosek o sporządzenie i doręczenie mi odpowiedzi na wnioski jak w pkt. I i II bez zbędnej zwłoki, nie później niż  terminie tygodnia od daty złożenia niniejszego pisma.
IV. Zawiadomienie, że:
1. kopie dokumentów poświadczających przedstawione w niniejszym piśmie fakty są umieszczone w Internecie, w tym na stronie http://www.kekusz.pl,
2. kopia niniejszego pisma oraz kopia odpowiedzi na nie zostaną umieszczone w Internecie, w tym na stronie http://www.kekusz.pl.

„RYTUALNY UBÓJ GOJÓW” – «Działania realizowane wobec mnie i mojej rodziny przez Prokuratora Apelacyjnego
w Krakowie Żyda ortodoksa Artura Wronę i jego podwładnych»
Zbigniew Kękuś

„Andrzej Seremet – „Niesterowalny państwowiec”, „człowiek bez politycznych pleców”, „niezawisły sędzia, za którym stoją wyłącznie wyśmienite kwalifikacje” – to kilka opinii o Andrzeju Seremecie.
Czy krakowski prawnik został prokuratorem generalnym, bo jest uosobieniem cnót, czy też jego taktyka była koronkową robotą mającą na celu wyprowadzenie w pole polityków i konkurentów.
Przyjaciele – Artur Wrona, Prokurator Okręgowy w Krakowie. /powołany w dniu 30 kwietnia 2010 r. przez Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta na Prokuratora Apelacyjnego w Krakowie – ZKE/”
Źródło: Michał Krzymowski, „Pan Zagadka – Andrzej Seremet”; „Wprost”, 21 marca 2010r., s. 046

„Tchórzostwo jest matką okrucieństwa”
Michel Montaigne

„Kto utracił wstyd, tego można uznać za straconego”
Plaut
Część I.     Przepisy prawa

1. Artykuł 69 ustawy o prokuraturze z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze: „Przełożonym dyscyplinarnym jest w stosunku do prokuratorów powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury Prokurator Generalny oraz prokurator apelacyjny w stosunku do prokuratorów prokuratury apelacyjnej, prokuratorów prokuratur okręgowych i prokuratur rejonowych na obszarze działania prokuratury apelacyjnej, a także prokurator okręgowy w stosunku do prokuratorów prokuratury okręgowej i prokuratorów prokuratur rejonowych na obszarze działania prokuratury okręgowej.”
2. Artykuł 7 ustawy z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze: „Prokurator jest obowiązany do podejmowania działań określonych w ustawach, kierując się zasadą bezstronności i równego traktowania wszystkich obywateli.”
3. Artykuł 66.1 ustawy o prokuraturze z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze: „Prokurator odpowiada dyscyplinarnie za przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu prokuratorskiego.”
4. Artykuł 67.1 ustawy o prokuraturze z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze: „Karami dyscyplinarnymi są: 1) upomnienie; 2) nagana; 3) usunięcie z zajmowanej funkcji; 4) przeniesienie na inne miejsce służbowe; 5) wydalenie ze służby prokuratorskiej.”

Część II.     Uzasadnienie

Jak wiadomo Prokuratorowi Generalnemu, w dacie złożenia niniejszego pisma sędzia Sądu Rejonowego w Dębicy Beata Stój ściga mnie przy udziale Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia Wschód Krystyny Kowalczyk, na podstawie aktu oskarżenia sporządzonego przez prokuratora w.w. Prokuratury Radosławę Ridan w dniu 12 czerwca 2006 r. /sygn. 1 Ds. 39/06/S/, za to, że w okresie od stycznia 2003 r. do maja lub września 2005 r., w Krakowie, za pośrednictwem stron www.zgsopo.webpark.pl i www.zkekus.w.interia.pl 18 przestępstw tj.:
1.  pkt. I, III-XVI aktu oskarżenia – znieważyłem w związku z pełnieniem obowiązków służbowych /art. 226 § 1 k.k./ i zniesławiłem /art. 212 § 2 k.k./  piętnaścioro sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie i Sądu Apelacyjnego w Krakowie – SSO Maja Rymar  /była Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie/ SSO Ewa Hańderek, SSO Teresa Dyrga, SSR Agata Wasilewska-Kawałek, SSO Agnieszka Oklejak, SSO Danuta Kłosińska, SSR Izabela Strózik, SSO Anna Karcz-Wojnicka, SSO Jadwiga Osuch, SSO Małgorzata Ferek, SSA Włodzimierz Baran /były Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie/, SSA Jan Kremer, SSA Maria Kuś-Trybek, SSA Anna Kowacz-Braun, SSA Krzysztof Sobierajski /obecny Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie/,
2. pkt  II aktu oskarżenia – zniesławiłem  /art. 212 § 2 kk/ adwokata Wiesławę Zoll, pełnomocnika mojej żony w prowadzonym przez Sąd Okręgowy w Krakowie i Sąd Apelacyjny w Krakowie w latach 1997-2006 postępowaniu z mojego powództwa o rozwód /sygn. akt XI CR 603/04/,
3. pkt XVII aktu oskarżenia – znieważyłem  /art. 226 § 3 k.k./ i zniesławiłem /art. 212 § 2 k.k./ konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, Rzecznika Praw Obywatelskich w osobie piastującego ten urząd prof. Andrzeja Zolla,
4. pkt XVIII aktu oskarżenia – rozpowszechniałem wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej z wyłączeniem jawności – art. 241 § 2 k.k.
Dowód:     Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06, II K 854/10 / akt oskarżenia prokurator Radosławy Ridan z dnia 12 czerwca 2006 r.

Czyny, jak wyżej miałem popełnić w związku z rozpoznawaną w okresie od 16 czerwca 1997 r. do 10 kwietnia 2006 r. sprawą pomiędzy mną i moją żoną o rozwód /sygn. akt XI CR 603/04/.
W sprawie przeciwko mnie raz już zapadł wyrok. Wydał go, uznając mnie za winnego popełnienia wszystkich przypisanych mi przez prokurator R. Ridan czynów, w dniu 18 grudnia 2007 r. /sygn. akt II K 451/06/ sędzia Sądu Rejonowego w Dębicy Tomasz Kuczma. Wyrok ten uchyliły następnie:
1. Sąd Okręgowy w Rzeszowie wyrokiem z dnia 15 września 2010 r., sygn. II Ko 283/10. Sąd Okręgowy zarzuciwszy sędziemu T. Kuczmie rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa materialnego uchylił skazujący mnie wyrok, wznowił postępowanie do sygn. akt II K 451/06 i przekazał sprawę przeciwko mnie Sądowi Rejonowemu w Dębicy do ponownego rozpoznania w zakresie 16 czynów z pkt. I, III – XVII.
Dowód:     Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/, wyrok Sądu Okręgowego
w Rzeszowie z dnia 15.09.2010 r. – Załącznik 1
2. Sąd Najwyższy wyrokiem z dnia 26 stycznia 2012 r., sygn. IV KK 272/11 wydanym na podstawie kasacji Prokuratora Generalnego z dnia 22 sierpnia 2011 r., sygn. PG IV KSK 699/11. Sąd Najwyższy zarzuciwszy sędziemu T. Kuczmie rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa procesowego uchylił skazujący mnie wyrok, wznowił postępowanie do sygn. akt II K 451/06 i przekazał sprawę przeciwko mnie Sądowi Rejonowemu w Dębicy do ponownego rozpoznania w zakresie pozostałych dwóch czynów z pkt. II i XVIII.
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/, wyrok Sądu Najwyższego z
dnia 26 stycznia 2012 r., sygn. akt IV KK 272/11 – Załącznik 2

Po przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Dębicy rozpoznaje ją do sygn. akt II K 407/13 sędzia Beata Stój przy udziale Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia Wschód Krystyny Kowalczyk.
Mimo że Sąd Okręgowy w Rzeszowie uchylił skazujący mnie wyrok z winy sędziego T. Kuczmy, zarzuciwszy mu rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa materialnego, sędzia B. Stój uznała, że ja jestem niepoczytalny od stycznia 2003 r. i wydała w dniu 15 marca 2011 r. Postanowienie o poddaniu mnie badaniom psychiatrycznym.
Wydanie przez Sąd Najwyższy drugiego z wyżej wymienionych wyroków wznowieniowych i przedstawienie sędziemu T. Kuczmie przez Sąd Najwyższy – a także przez Prokuratora Generalnego – zarzutu naruszenia prawa procesowego skutkowało utwierdzeniem sędzi Beaty Stój w przekonaniu, że ja jestem niepoczytalny od stycznia 2003 r. i sędzia:
1. wydała w dniu 16 kwietnia 2012 r. Zarządzenie o wyznaczeniu mi na podstawie art. 79 § 3 k.p.k. – „W postępowaniu karnym oskarżony musi mieć obrońcę, jeżeli: (…) 3) zachodzi uzasadniona wątpliwość co do jego poczytalności.” – obrońcy z urzędu,
2. wydawała kolejne Postanowienia o poddaniu mnie badaniom psychiatrycznym
3. wydawała Policji kolejne nakazy – łącznie sześć – zatrzymania mnie i doprowadzenia pod przymusem na badania psychiatryczne.

Ponieważ nie z powodu domniemania mojej niepoczytalności w okresie od stycznia 2003 r. do września 2005 r., gdy popełniano czyny, które przypisali mi prokurator R. Ridan i sędzia T. Kuczma Sądy odwoławcze uchyliły skazujący mnie wyrok z dnia 18.12.2007 r. w zakresie wszystkich przypisanych mi nim czynów, ale z powodu rażącego i mającego wpływ na treść wyroku naruszenia przez niego prawa materialnego i prawa procesowego, nie stawiałem się na doręczane mi wezwania do stawiennictwa na badania psychiatryczne. Informowałem sędzię Beatę Stój w kierowanych do niej pismach o przyczynie mojego stanowiska.
Po tym jednak, gdy poszukujący mnie na polecenie sędzi Beaty Stój funkcjonariusze Policji naszli mieszkanie mojej matki w niedzielę 23 marca 2014 r. ok. godz. 20:00 informując ją, że  otrzymali nakaz zatrzymania mnie i doprowadzenia pod przymusem na badania psychiatryczne, skierowanym do sędzi B. Stój pismo z dnia 31 marca 2014 r., którym złożyłem wniosek o doręczenie mi Wezwania na badania. Poinformowałem ją, że stawię się na badania w wyznaczonym przez nią terminie i miejscu.
Jak mi potem wyjaśniło troje podwładnych sędzi B. Stój – z dniem 15 czerwca 2012 r. prezes Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Zbigniew Śnigórski powołał ją na prezesa Sądu Rejonowego w Dębicy – sędzia … nie uwierzyła mi i dlatego wydała w dniu 25 kwietnia 2014 r. Postanowienie  o zatrzymaniu mnie przez Policję na okres nie przekraczający 48 godzin i doprowadzenia w dniu 7 maja 2014 r. na badania psychiatryczne do Aresztu Śledczego w Krakowie, ul. Montelupich 7.
W ślad za w.w. Postanowieniem, w dniu 28 kwietnia 2014 r. sędzia B. Stój wydała Policji Nakaz zatrzymania mnie i doprowadzenia na badania w dniu 07.05.2014 r.

Tak się złożyło, że były Rzecznik Praw Obywatelskich Andrzej Zoll i jego małżonka Wiesława Zoll najwyraźniej rozgoryczeni, że skazujący mnie, wydany na podstawie złożonych przez nich zeznań wyrok z dnia 18.12.2007 r. został jednak uchylony, złożyli w dniu 27 września 2013 r. w Prokuraturze Rejonowej Kraków Śródmieście Zachód ustne zawiadomienia o popełnieniu przeze mnie przestępstw:
1. zniesławienia /art. 212 § 1 k.k./ i znieważenia /art. 216 § 1 k.k./ prof. dr. hab. Andrzeja Zolla
2. zniesławienia /art. 212 § 1 k.k./ i znieważenia /art. 216 § 1 k.k./ adw. Wiesławy Zoll

Oboje państwo Zoll złożyli wnioski, żeby mnie za w.w. czyny ścigać z oskarżenia publicznego.
Wprawdzie są to czyny ścigane z mocy prawa określonego w art. 212 § 4 k.k., art. 216 § 5 k.k. z oskarżenia prywatnego, a Prokurator Generalny klarownie przedstawił w wydanych w dniu 29 października 2012 r. /sygn. akt PG VII G 021/24/12/  Wytycznych w sprawie udziału prokuratora w sprawach o przestępstwa prywatnoskargowe, jakie muszą być spełnione warunki, żeby ścigać za nie z oskarżenia publicznego, ale prokurator w.w. Prokuratury Dariusz Furdzik wydał w dniu 2 października 2013 r. życzliwe Andrzejowi i Wiesławie Zoll, jakkolwiek sprzeczne z w.w. Wytycznymi, a w przypadku Wiesławy Zoll także naruszające prawo określone w art. 60 § 1 k.p.k. „W sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego prokurator wszczyna postępowanie albo wstępuje do postępowania już wszczętego, jeżeli wymaga tego interes społeczny.” Postanowienie o objęciu… jednego z w.w. czynów, tj. dotyczącego A. Zolla, ściganiem z oskarżenia publicznego.
Gdy w dniu 5 maja 2014 r. zapoznawałem się w sekretariacie w.w. Prokuratury z aktami sprawy rozpoznawanej przeciwko mnie przez prokuratora D. Furdzika, zostałem – na podstawie w.w. Postanowienia z dnia 25.04.2014 r. sędzi Beaty Stój – zatrzymany przez funkcjonariuszy Wydziału Konwojowania Komendy Wojewódzkiej Policji. Policjanci nałożyli mi na ręce kajdanki i zawieźli do Komisariatu Policji IV w Krakowie przy ul. Królewskiej 4.
Tam, gdy wysiadałem – tj. wyskakiwałem z rękami skutymi kajdankami z przedziału dla osób zatrzymanych – z samochodu marki Fiat Ducato potknąłem się i wpadłem na stojącego na wprost mnie policjanta. Wszyscy trzej konwojujący mnie policjanci rzucili się wtedy na mnie i powalili mnie na płyty chodnikowe.
Potem zaprowadzili mnie do Komisariatu, a następnie przewieźli do jego siedziby dodatkowej przy ul. Radzikowskiego 29. Tam st. asp. Roman Tarnówko sporządził w mojej oraz konwojujących mnie policjantów – sierż. sztab. Michał Doroba, sierż. sztab. Paweł Lewkowicz, st. post. Marcin Rak – obecności „Protokół Zatrzymania Osoby”.
Żaden z policjantów nie zgłosił, że doszło do jakiegokolwiek zdarzenia z moim udziałem. Ja, opisane wyżej, tj. powalenie mnie na płyty chodnikowe po tym, gdy potknąwszy się wpadłem na jednego z policjantów, potraktowałem jako „wypadek przy pracy” i także informacji o nim nie podałem do Protokołu.
Po sporządzeniu Protokołu policjanci zawieźli mnie do Izby Zatrzymań Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, ul. Mogilska 109.
Następnego dnia w godzinach przedpołudniowych zawieziono mnie do Komisariatu IV Policji w Krakowie, gdzie mi asp. Marcin Moń odczytał  doręczone mi potem Uzasadnienie postanowienia o przedstawieniu zarzutów: „Kraków, dnia 06 maja 2104 r. Komisariat Policji IV w Krakowie L.dz. MKZ-D-1851/14 RSD-#/14 1 Ds. #/14 Zbigniew Kękuś /adres – ZKE/ UZASADNIENIE postanowienia o przedstawieniu zarzutów
Asp. Marcin Moń z Komisariatu Policji IV w Krakowie prowadząc dochodzenie l.dz. MKZ-D-1851/14 przeciwko Zbigniewowi Kękuś podejrzanemu o czyn z art. 13 § 1 kk  zw. z art. 242 § 4 kk działając na podstawie art. 313 § 1, 314 kpk i zgodnie z art. 313§2 kpk, w dniu 6 maja 2014 r., przedstawił postanowienie o przedstawieniu zarzutów z dnia 06.05.2014 r., ob. Zbigniewowi Kękuś zarzucając mu, że: W dniu 05 maja 2014 roku w Krakowie, będąc pozbawiony wolności na podstawie orzeczenia Sądu Rejonowego w Dębicy sygn. akt II K 407/13, używając przemocy poprzez kopnięcie kraty zabezpieczającej przedział dla osób zatrzymanych samochodu m-ki Fiat Ducato nr rej. HPHB147, którą z dużą siłą uderzyła konwojującego policjanta  sierż. sztab. Pawła Lewkowicza  w klatkę piersiową, usiłował się uwolnić, jednak zamierzonego celu nie osiągną z uwagi na obezwładnienia przez konwojujących go funkcjonariuszy Policji.
Na podstawie art. 313§3i4, 314kpk postanowienie o przedstawieniu zarzutów uzasadniam Fakt popełnienia przez Zbigniewa Kękuś zarzuconego mu czynu udokumentowany jest zeznaniami świadków. Podane okoliczności uzasadniają przedstawiony podejrzanemu zarzut asp. Marcin Moń”
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, sygn. akt 2 Ds. 542/14, Komisariat Policji IV w Krakowie, L.dz.
MKZ-D-1851/14, uzasadnienie postanowienia z dnia 6 maja 2014 r. o przedstawieniu zarzutów

Nie przyznałem się do popełnienia przypisanego mi czynu.

Jak się potem okazało, tego samego dnia, gdy mi przedstawiono w.w. zarzut, 6 maja 2014 r., prokurator Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza Bartłomiej Legutko wydał dwa Postanowienia o poddaniu mnie badaniom psychiatrycznym, wyznaczając ten sam termin, to samo miejsce i tych samych biegłych, które wyznaczyła sędzia Beata Stój, tj.:
1. 7 maja 2014 r., godz. 12:00
2. Areszt Śledczy w Krakowie, ul. Montelupich 7
3. biegli z listy prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie, lekarze psychiatrzy Katarzyna Bilska-Zaremba i Mariusz Patla, psycholog Ryszard Janczura

Ponieważ zarzuty przedstawiono mi w dniu 6 maja 2014 r., od tego dnia przysługiwało mi prawo do obrony – art. 42.2 Konstytucji stanowi: „Każdy, przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania. Może on w szczególności wybrać obrońcę lub na zasadach określonych w ustawie korzystać z obrońcy z urzędu.”
Na podstawie zacytowanego wyżej prawa:
1. Trybunał Konstytucyjny orzekł wyrokiem z dnia 17 lutego 2004 r., Sygn. akt SK 39/02, OTK 2004, Nr 2 poz. 7 –  „Konstytucyjne prawo do obrony należy rozumieć szeroko, jest ono bowiem nie tylko fundamentalną zasadą procesu karnego, ale też elementarnym standardem demokratycznego państwa prawnego.  Prawo to przysługuje każdemu od chwili wszczęcia przeciwko niemu postępowania karnego (w praktyce od chwili przedstawienia zarzutów).”
2. Sąd Najwyższy podał w uchwale z dnia 20 września 2007 r., I KZP 26/07, Prok. i Pr., 2007, Nr 12 – „(…) Stwierdzić należy, że prawo do obrony jest fundamentalnym prawem obywatelskim gwarantowanym Konstytucją R. P. oraz przepisami konwencji międzynarodowych, które Polska podpisała i ratyfikowała, a które przez to stały się częścią wewnętrznego porządku prawnego (art. 8 ust. 2 Konstytucji R. P.). Przepis art. 42 ust. 2 Konstytucji R. P. gwarantuje każdemu przeciwko komu jest prowadzone postępowanie karne prawo do obrony, we wszystkich stadiach tego postępowania. W piśmiennictwie podkreśla się doniosłość tego uprawnienia, które w istocie swej jest ,,prawem do ochrony jednostki przed wszelkimi ingerencjami w sferę wolności i praw, jakim zagraża bądź ze swej natury powoduje proces karny. Jest to zatem prawo do obrony człowieka, a nie jego roli czy statusu w procesie karnym.”

Tymczasem uznawszy mnie dniu 6 maja 2014 r. za niepoczytalnego i wydając w.w. Postanowienia o poddaniu mnie badaniom psychiatrycznym oraz wyznaczając termin badań na następny dzień, 7 maja 2014 r. prokurator Bartłomiej Legutko wystąpił także 6.05.2014 r. z wnioskiem do Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy o wyznaczenie mi obrońcy z urzędu.
Sąd wyznaczył mi go w dniu … 12 maja 2014 r., tj. tydzień po moim spotkaniu w dniu 7 maja 2014 r. z biegłymi.

Podczas spotkania z biegłymi w dniu 07.05.2014 r. poinformowałem ich, że nie wyrażam zgody na poddanie mnie badaniom w sprawie rozpoznawanej przez sędzię Beatę Stój w sprawie do sygn. akt II K 407/13. Podyktowałem do protokołu uzasadnienie dla mojego stanowiska i na tym nasze, trwające krócej niż 10 minut spotkanie zakończyło się.
Jak się dowiedziałem po kilku tygodniach biegli, Katarzyna Bilska-Zaremba i Mariusz Patla,  poddali mnie jednak w dniu 7 maja 2014 r. badaniom. I to w obydwóch w.w. sprawach, tj.:
1. rozpoznawanej od listopada 2006 r. przez Sąd Rejonowy w Dębicy, obecnie do sygn. akt II K 407/13,
2. rozpoznawanej od dnia 6 maja 2014 r. przez prokuratora Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza Bartłomieja Legutkę do sygn. akt 2 Ds. 542/14.

Mimo, że prokurator B. Legutko nie poinformował mnie o wydanych przez niego w dniu 06.05.2014 r. Postanowieniach o poddaniu mnie badaniom, a Postanowienia te doręczono mi w dniu … 26 maja 2014 r.

W obydwóch wyżej wymienionych sprawach biegli K. Bilska-Zaremba i M. Patla wystąpili z wnioskami o poddanie mnie przez okres 4 tygodni obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. W uzasadnieniach podali, że: „(…) 2. Obraz psychopatologiczny uzyskany w trakcie badania, analiza akt sprawy i uprzednio podejmowanego leczenia sugeruje psychotyczne zaburzenia psychiczne być może z kręgu schizofrenii lub organicznych zaburzeń psychicznych.
(…) Biegły Sądu Okręgowego w Krakowie lek. Mariusza Patla SPECJALISTA PSYCHIATRA
Biegły Sądu Okręgowego w Krakowie lek. Katarzyna Bilska-Zaremba SPECJALISTA PSYCHIATRA”
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków – Krowodrza, sygn. akt 2 Ds. 542/14, opinia biegłych lek. Mariusza Patli i lek. Katarzyny Bilskiej-Zaremby

Ja nigdy nie byłem leczony psychiatrycznie.
Przesłuchiwani przez Sąd w dniu 16 października 2014 r. biegli przyznali – Załącznik 16: „Na pytanie Prokuratora biegły Mariusz Patla podaje: Nie posiadaliśmy danych odnośnie uprzedniego leczenia psychiatrycznego opiniowanego, w związku z tym należy uznać, że stwierdzenie z punktu 2 wniosku jest omyłką, nie potrafię w tej chwili powiedzieć jaka była myśl przewodnia tego stwierdzenia i na czym polegało to przejęzyczenie, na pewno informacji o wcześniejszym leczeniu psychiatrycznym nie posiadaliśmy.”
Dowód:         Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy Wydział IX Karny, sygn. akt IX Kp 300/14/K, protokół posiedzenia w
dniu 16 października 2014 r. – Załącznik 16

„PRZEJĘZYCZENIE” to: «błąd językowy polegający na przekręceniu, niewłaściwym użyciu wyrazu lub związku wyrazowego»; Słownik Języka Polskiego PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005, s. 778.
Nie można przejęzyczyć się na piśmie.
Biegli K. Bilska-Zaremba i M. Patla sporządzali Opinię w okresie od dnia 7 maja 2014 r. do dnia 3 czerwca 2014 r. Mieli wystarczająco dużo czasu na jej rzetelne sporządzenie.
Dokonaną przez nich analizę mojego rzekomego uprzednio podejmowanego leczenia podali jako jeden z trzech argumentów uzasadniających ich wniosek: „Opiniowany Zbigniew Kękuś wymaga umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym i poddania go w tych warunkach obserwacji psychiatrycznej co jest niezbędne dla ustalenia pełnego ostatecznego rozpoznania jego stanu psychicznego i wydania opinii o jego poczytalności w odniesieniu do zarzucanego mu czynu.”
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków – Krowodrza, sygn. akt 2 Ds. 542/14, opinia biegłych lek. Mariusza Patli i lek. Katarzyny Bilskiej-Zaremby

Na podstawie Opinii sporządzonej w dniu 03.06.2014 r. przez biegłych K. Bilską-Zarembę i M. Patlę prokurator B. Legutko skierował wniosek do Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Wydział IX Karny o przeprowadzenie moich badań i badań psychiatrycznych połączonych z obserwacją psychiatryczną przez okres 4 tygodni w Szpitalu Specjalistycznym im. dr. Józefa Babińskiego w Krakowie.
Podczas posiedzenia w dniu 16 października 2014 r. sędzia w.w. Sądu Katarzyna Kaczmara wydała Postanowienie o badaniu stanu mojego zdrowia psychicznego, połączonym z obserwacją w zakładzie leczniczym przez okres nie dłużej niż 4 (cztery) tygodnie, określając jako miejsce przeprowadzenia obserwacji Szpital Specjalistyczny im. dra Józefa Babińskiego w Krakowie przy ul. J. Babińskiego 29.
Ja i wyznaczony mi jako uznanemu za niepoczytalnego obrońca z urzędu, adw. Jarosław Piekar złożyliśmy Zażalenia na w.w. Postanowienie sędzi Katarzyny Kaczmary z dnia 16.10.2014 r.

xxx

W związku z opisanymi wyżej zdarzeniami złożyłem:
I. pismem z dnia 27 października 2014 r. skierowanym do Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej eo popełnieniu przez prokuratora Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza Bartłomieja Legutkę przestępstwa z art. 271 § 1 i § 3 k.k. – Załącznik 3
Dowód:         Prokuratura Okręgowa w Krakowie, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014 r. –
Załącznik 3
II. pismem z dnia 27 października 2014 r. skierowanym do Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej Zawiadomienie o popełnieniu przez biegłych z listy prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie, lekarzy psychiatrów Katarzynę Bilską-Zarembę i Marusza Patlę przestępstwa z art. 271 § 1 k.k. – Załącznik 4
Dowód:         Prokuratura Okręgowa w Krakowie, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014 r. –
Załącznik 4
III. pismem z dnia 24 października 2014 r. /data wpływu 27.10.2014 r./ skierowanym do Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby Zawiadomienia o popełnieniu przez funkcjonariuszy Wydziału Konwojowania Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie:
1. sierż. sztab. Michała Dorobę
2. sierż. sztab. Pawła Lewkowicza
3. st. post. Marcina Raka
w dniu 5 maja 2014 r., w Krakowie, przestępstw z:
1. art. 217 § 1 k.k.
2. art. 233 § 1 k.k.
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014
r. /data wpływu/ – Załącznik 5
IV. pismem z dnia 3 listopada 2014 r. skierowanym do Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby Zawiadomienia o popełnieniu przez prokuratora Bartłomieja Legutkę przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. – Załącznik 6
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 3 listopada  2014
r. – Załącznik 6

Wskazać należy, że:
1. art. 305 k.p.k. stanowi: „§ 1. Niezwłocznie po otrzymaniu zawiadomienia o przestępstwie organ powołany do prowadzenia postępowania przygotowawczego obowiązany jest wydać postanowienie o wszczęciu bądź o odmowie wszczęcia śledztwa. § 2. (uchylony).
§ 3. Postanowienie o wszczęciu śledztwa wydaje prokurator. Postanowienie o odmowie wszczęcia lub o umorzeniu śledztwa wydaje prokurator albo Policja; postanowienie wydane przez Policję zatwierdza prokurator.
§ 4. O wszczęciu, odmowie wszczęcia albo o umorzeniu śledztwa zawiadamia się osobę lub instytucję państwową, samorządową lub społeczną, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, oraz ujawnionego pokrzywdzonego, a o umorzeniu także podejrzanego – z pouczeniem o przysługujących im uprawnieniach.”
2. art. 306 k.p.k. stanowi:„Jeżeli osoba lub instytucja, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, nie zostanie w ciągu 6 tygodni powiadomiona o wszczęciu albo odmowie wszczęcia śledztwa, może wnieść zażalenie do prokuratora nadrzędnego albo powołanego do nadzoru nad organem, któremu złożono zawiadomienie.”

Było zatem ustawowym obowiązkiem Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej oraz Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby rozpoznać wyżej wymienione Zawiadomienia – lub przekazać do rozpoznania – w okresie około miesiąca po ich złożeniu oraz doręczyć mi Postanowienia o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa. Tymczasem do dnia złożenia niniejszego pisma żadna z w.w. Prokuratur nie doręczyła mi Postanowienia w żadnej z w.w. spraw.

Pana i Prokuratora Apelacyjnego w Krakowie Artura Wrony podwładne, Prokurator Okręgowy w Krakowie Lidia Jaryczkowska i Prokurator Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy Agata Chmielarczyk Skiba naruszając rażąco prawo określone w art. 305 k.p.k. nie tylko chronią interesu funkcjonariuszy publicznych oraz biegłych sądowych, których dotyczą złożone przeze mnie zawiadomienia, ale także pozbawiają mnie prawa do obrony w sprawie w.w. Postanowienia sędzi Katarzyny Kaczmary o  badaniu stanu mojego zdrowia psychicznego, połączonym z obserwacją w zakładzie leczniczym przez okres nie dłużej niż cztery tygodnie.
Wskazać bowiem należy, że rzetelne, sprawiedliwie i bezstronne stanowisko zajęte przez prokuraturę w zgłoszonych przeze mnie sprawach o popełnieniu przestępstw przez prokuratora B. Legutkę, w.w. funkcjonariuszy Policji oraz biegłych sądowych Katarzynę Bilską-Zarembę i Mariusza Patlę, może mieć ogromny wpływ na stanowisko Sądu Okręgowego w Krakowie Wydział IV Karny–Odwoławczy, który rozpoznaje Zażalenia złożone przeze mnie i przez mojego obrońcę adw. Jarosława Piekara na Postanowienie z dnia 16 października 2014 r.
W sprawie, jak wyżej Sąd Okręgowy w Krakowie zorganizował już dwa posiedzenia. Odbyły się w dniach 18 grudnia 2014 r. i 29 stycznia 2015 r.
W obydwóch przypadkach zostały – na złożone przeze mnie wnioski – odroczone.
Gdyby Prokurator Okręgowy w Krakowie Lidia Jaryczkowska i Prokurator Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy Agata Chmielarczyk-Skiba dopełniły ich ustawowego obowiązku określonego w art. 305 k.p.k., to już przed w.w. posiedzeniem Sądu Okręgowego w Krakowie w dniu 18 grudnia 2014 r. – nie mówiąc o posiedzeniu w dniu 29 stycznia 2015 r. – znane byłoby stanowisko Prokuratury w sprawie złożonych przeze mnie Zawiadomień.
Gdyby prokurator L. Jaryczkowska i prokurator A. Chmielarczyk-Skiba przyznały mi rację i wydały – lub ich podwładni – Postanowienia o wszczęciu śledztw, uzasadnienia dla tych Postanowień mogłyby stanowić podstawy dla wydania przez Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział IV Karny-Odwoławczy Postanowienia o uchyleniu Postanowienia sędzi Katarzyny Kaczmary z dnia 16 października 2014 r.

Nie wiem, z jakich przyczyn prokurator Agata Chmielarczyk-Skiba oczywiście i rażąco narusza prawo określone w art. 305 k.p.k. nie rozpoznawszy do dnia złożenia przeze mnie niniejszego pisma skierowanych przeze mnie do niej pismami z dnia 27.10.2014 r. i 3 listopada 2014 r. Zawiadomień.
Doskonale natomiast znane mi są motywy bezczynności Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej.
Ona jest osobiście zainteresowana tym, żeby mnie umieszczono w szpitalu psychiatrycznym, z którego jeśli trafię na lekarzy, jak biegli Katarzyna Bilska-Zaremba i Mariusz Patla, mogę nie wyjść przez kilka lat, albo jeśli nawet wypisany po 4 tygodniach to z opinią niepoczytalnego.
Tak samo zainteresowani umieszczeniem mnie w szpitalu psychiatrycznym i uznaniem mnie za niepoczytalnego są inni prokuratorzy z Krakowa: obecny Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty, Prokurator Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia Wschód Krystyna Kowalczyk, prokurator Okręgowej Prokuratury Wojskowej w Warszawie Edyta Kuśnierz i  prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie Radosława Ridan.
Otóż prokurator Lidia Jaryczkowska nadzorowała – jako Prokurator Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia Wschód – w.w. postępowanie przygotowawcze prowadzone przeciwko mnie od 2 dnia lipca 2004 r. przez prokurator Radosławę Ridan i zakończone wydanym po dwóch latach, w dniu 12 czerwca 2006 r. aktu oskarżenia, którym przypisano mi czyny wymienione na stronie 2 niniejszego pisma. Nadzorowali je także wyżej wymienieni prokuratorzy, tj. Piotr Kosmaty, wtedy – po awansie prokurator Lidii Jaryczkowskiej na zastępcę Prokuratora Okręgowego w Krakowie – p.f. Prokuratora Rejonowego dla Krakowa – Śródmieścia Wschód, Krystyna Kowalczyk, wtedy zastępca Prokuratora Rejonowego oraz Edyta Kuśnierz, wtedy p.f. Zastępcy Prokuratora Rejonowego.

Prokurator R. Ridan wydała Postanowienie o przedstawieniu mi zarzutów  w dniu 2 listopada 2005 r.
Wiedząc, że nie byłem sprawcą żadnego z przypisanych mi czynów, tj. że prokurator Radosława Ridan przypisując mi je oczywiście i rażąco naruszała prawo określone w art. 297 § 1 k.p.k. – „Celem postępowania przygotowawczego jest: 1) ustalenie, czy został popełniony czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo, 2) wykrycie i w razie potrzeby ujęcie sprawcy, 3) zebranie danych stosownie do art. 213 i 214, 4) wyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym ustalenie osób pokrzywdzonych i rozmiarów szkody, 5) zebranie, zabezpieczenie i w niezbędnym zakresie utrwalenie dowodów dla sądu.” – pismem z dnia 9 grudnia 2005 r. złożyłem wniosek o wyłączenie prokurator Radosławy Ridan oraz Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Wschód od rozpoznawania sprawy przeciwko mnie.
Wniosek ten rozpoznała Prokurator Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia Wschód Lidia Jaryczkowska, która poinformowała mnie pismem z dnia 12 grudnia 2005 r. – Załącznik 7:  „W odpowiedzi na Pana wniosek zawarty w treści pisma z dnia 9 grudnia 2005 r. skierowanego do Prokuratury Rejonowej Kraków – Śródmieście Wschód – data wpływu 9.12.2005 r. – dotyczący wyłączenia wszystkich jednostek organizacyjnych Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście z prowadzenia postępowania sygn. 1 ds. 112/04/S, uprzejmie informuję co następuje:
– kwestię właściwości organów ścigania co do prowadzenia postępowań karnych regulują przepisy kodeksu postępowania karnego oraz Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 11 kwietnia 1992r. – Regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury (tekst jednolity Dz. U. Z 2003r nr 170 poz. 1658). Przepisy te przewidują jedynie możliwość wyłączenia konkretnego prokuratora, a nie całej jednostki prokuratury od prowadzenia postępowania przygotowawczego. Należy tu podnieść, iż wspomniane przez Pana przepisy z kpk stosuje się nie wprost, lecz per analogiam.
Traktując zatem treść Pana wniosku umieszczonego w Pańskim piśmie z dnia 9.12.2005 r. w pozycji „1” jako wniosku o wyłączenie prokuratora referenta sprawy 1 Ds. 112/04/S od prowadzenia tego postępowania przygotowawczego informuję, że nie znajduję podstaw do jego uwzględnienia.
W oparciu o analizę akt przedmiotowej sprawy nie ujawniłam żadnych okoliczności – przewidzianych przepisami art. 40 par. 1 pkt 1-4, 6 i 10 oraz art. 40 par 2 kpk, które z mocy prawa umożliwiałoby podjęcie decyzji o wyłączeniu.
Brak jest również podstaw do zastosowania w powołanej wyżej sprawie regulacji przewidzianej w art. 41 par 1 kpk, statuującej możliwość wyłączenia prokuratora od prowadzenia postępowania przygotowawczego o ile istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w sprawie. Ze sformułowania przywołanego przepisu kpk wynika, iż wątpliwość co do bezstronności musi być uzasadniona, tak więc winna istnieć obiektywnie i być poważna a nie Stanowić jedynie subiektywnego przeświadczenia strony.
Wniosek Pana nie zawiera żadnych przekonujących argumentów wskazujących na istnienie takiej wątpliwości, jak również analiza akt sprawy nie nasuwa zastrzeżeń co do obiektywizmu prokuratora prowadzącego postępowanie.
Tym samym upoważnia mnie to do stwierdzenia, że Pański wniosek na uwzględnienie nie zasługuje.
Niniejsza decyzja jest ostateczna i nie przysługuje na nią zażalenie.” Prokurator Rejonowy Lidia Jaryczkowska”
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13, pismo Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia
Wschód Lidii Jaryczkowskiej z dnia 12 grudnia 2005 r. – Załącznik 7

Prokurator Rejonowy Lidia Jaryczkowska była pierwszą, która mnie poinformowała, że: „analiza akt sprawy nie nasuwa zastrzeżeń co do obiektywizmu prokuratora prowadzącego postępowanie.”
Identyczne stanowisko w kwestii wypełniania przez prokurator Radosławę Ridan obowiązków zaprezentowali, zanim ona sporządziła w dniu 12 czerwca 2006 r. akt oskarżenia:
1. p.f. Prokuratora Rejonowego Piotr Kosmaty w pismach do mnie z dnia 23 stycznia 2006 r., 10 lutego 2006 r., 16 marca 2006 r., dwóch pismach z dnia 17 marca 2006 r., 10 maja 2006 r. Informował mnie p.f. Prokuratora Rejonowego Piotr Kosmaty między innymi, jak w piśmie z dnia 23.01.2006 r.:„Natomiast argumenty odnośnie wyłączenia prokuratora Radosławy Ridan, które Pan podał w swoich wnioskach, w oparciu o przeprowadzoną przeze mnie analizę akt sprawy, nie znajdują potwierdzenia. Sposób prowadzenia postępowania przez prokuratora Radosławę Ridan, nie nasuwa żadnych wątpliwości co do jej bezstronności.”
2. zastępca Prokuratora Rejonowego Krystyna Kowalczyk, która poinformowała mnie pismem z dnia 7 lutego 2006 r.: „Odnosząc się do zarzutów zawartych w Pana piśmie, dotyczących rzekomej „stronniczości” i „nieudolności” prokuratora referenta w prowadzeniu postępowania p-ko Panu, należy uznać, iż są one chybione i pozbawione jakichkolwiek podstaw.”
3. p.f. zastępcy Prokuratora Rejonowego Edyta Kuśnierz w pismach z dnia 20 lutego 2006 r. i 24 marca 2006 r. Prokurator Edyta Kuśnierz podtrzymywała stanowisko prokuratora Piotra Kosmatego i prokurator Krystyny Kowalczyk informując mnie pismem z dnia 20 lutego 2006 r. „W związku z Pana kolejnymi wnioskami z dnia 10.02.2006 roku nadesłanymi do tut. Prokuratury i za pośrednictwem Prokuratury Okręgowej w Krakowie w dniu 16.02.2006 roku /sygn. I Dsn. 243/04/Śr-W/ dot. wyłączenia od prowadzenia postępowania o sygn. 1 Ds. 112/04/S /następnie 1 Ds. 39/06/S – ZKE/ referenta sprawy Pani prokurator Radosławy Ridan informuję, iż powyższe pismo pozostawiam bez biegu, gdyż stanowisko zajęte przez Prokuratora Rejonowego /prokurator Piotr Kosmaty – ZKE/ z dnia 23 stycznia 2006 roku i Zastępcy Prokuratora Rejonowego /prokurator Krystyna Kowalczyk – ZKE/ z dnia 7 lutego 2006 roku należy uznać za nadal obowiązujące.”

Pod nadzorem w.w. tuzów krakowskiej prokuratury, prokurator Radosława Ridan sporządziła w dniu 12 czerwca 2006 r. akt oskarżenia przeciwko mnie, którym przypisała mi w.w. czyny, które według niej samej i w.w. prokuratorów miałem popełnić ja:
1. w Krakowie
2. w okresie od stycznia 2003 r. do maja lub września 2005 r.
3. za pośrednictwem stron www.zgsopo.webpark.pl i www.zkekus.w.interia.pl

Nikt nie wie lepiej niż adresat niniejszego pisma, Prokurator Generalny, czym się skończyło…
W dniu 23 sierpnia 2011 r. wniósł Pan do Sądu Najwyższego kasację w zakresie czynów z pkt. II i XVIII w.w. skazującego mnie wyroku, który w dniu 18 grudnia 2007 r. wydał sędzia Sądu Rejonowego w Dębicy Tomasz Kuczma na podstawie aktu oskarżenia prokurator Radosławy Ridan z dnia 12 czerwca 2006 r.  W uzasadnieniu podał Pan  między innymi – Załącznik 8: „Warszawa, dnia 22 sierpnia 2011 r. Rzeczpospolita Polska Prokurator Generalny PG IV KSK 699/11 Sąd Najwyższy Izba Karna Kasacja Prokuratora Genralnego od prawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w Dębicy z dnia 18 grudnia 2007 r., sygnatura akt II K 451/6 Na podstawie art. 521 kpk zaskarżam wymieniony wyrok w zakresie czynów opisanych w pjt II i XVIII jego części dyspozytywnej w całości na korzyść oskarżonego Zbigniewa Kękusia.
Na podstawie art. 523 § 1 kpk, art. 526 §1 kpk i art. 537 § 1 i 2 kpk zaskarżam
I. rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisu prawa procesowego a mianowicie art. 366 § 1 kpk, (…)
II. rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku, naruszenie przepisu prawa procesowego, a mianowicie art. 7 kpk, polegające na dokonaniu, wbrew zasadom prawidłowego rozumowania oraz wskazaniom wiedzy i doświadczenia życiowego, dowolnej oceny dowodów,
(…) Uzasadnienie
(…) Na żądanie Sądu Rejonowego w Dębicy portal Interia PL udzielił odpowiedzi, że strona zkekus.w.interia.pl została założona w dniu 26 października 2004 r., a użytkownik nie podał swoich danych osobowych, zaś portal Wirtualna Polska poinformował, że strona www.zgsopo.webpark.pl należy do Krzysztofa Łapaja w Warszawie /adres – ZKE/  (k.3098-3099 i 3183).
(…) Sąd Rejonowy w Dębicy w toku dalszego postępowania, na podstawie art. 394 § 2 kpk ujawnił dowody wskazane w akcie oskarżenia oraz pisma oskarżonego i pisma Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca w Warszawie, w tym pismo z dnia 15 marca 2007 r. znajdujące się w aktach (k.2660-2664), podpisane przez Krzysztofa Łapaja, w którym jak wspomniano powyżej, była zawarta informacja, że Zbigniew Kękuś nie posiadał dostępu do stron internetowych www.zgsospo.webpark.pl i zkekus.w.interia.pl, nie on je zakładał, ani też nigdy nie administrował. (…) W realiach niniejszej sprawy, zebrany materiał dowodowy nie pozwala na ustalenie, czy Zbigniew Kękuś jest sprawcą, współsprawcą, podżegaczem, pomocnikiem, czy też w ogóle nie miał świadomości, że pisma przez niego sporządzone, a skierowane do różnych instytucji zostaną zamieszczone na wskazanych stronach internetowych.
W powyższej sprawie, jak wskazano w zarzutach kasacji doszło do rażącego naruszenia przepisów prawa procesowego, które miało istotny wpływ na treść wyroku, a mianowicie art. 366 § 1 kk, jak też art. 7 kpk, wskutek przekroczenia przez sąd orzekający zasady swobodnej oceny dowodów i dokonania dowolnej ich oceny, oderwanej od realiów sprawy. W tej sytuacji wniesienie kasacji z urzędu na korzyść oskarżonego Zbigniewa Kękusia jest uzasadnione.
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/ kasacja Prokuratora Generalnego, z
dnia 22 sierpnia 2011 r., sygn. akt PG IV KSK 699/11 od wyroku z dnia 18 grudnia 2007 r. – Załącznik 8

Zarzucił Pan sędziemu T. Kuczmie – a zatem także autorce aktu oskarżenia prokurator Radosławie Ridan naruszenie zasady prawidłowego rozumowania. Podał Pan – Załącznik 8: „Na podstawie art. 523 § 1 kpk, art. 526 §1 kpk i art. 537 § 1 i 2 kpk zaskarżam
(…) II. rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku, naruszenie przepisu prawa procesowego, a mianowicie art. 7 kpk, polegające na dokonaniu, wbrew zasadom prawidłowego rozumowania oraz wskazaniom wiedzy i doświadczenia życiowego, dowolnej oceny dowodów, wskutek ustalenia, że czyny opisane w pkt II i XVIII części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku, polegające na zamieszczaniu  na stronie internetowej pod domeną zkekus.w.interia.pl, pism znieważających pokrzywdzoną Wiesławę Zoll i rozpowszechnianiu okoliczności z rozprawy rozwodowej toczącej się z wyłączeniem jawności, miały miejsce w okresie od stycznia 2003 r. do maja 2005 r. w Krakowie, podczas gdy z zebranego materiału dowodowego wynika, że strona ta została utworzona dopiero w dniu 26 października 2004 r. (…)
Uzasadnienie
Godzi się ponadto zauważyć, że w zakresie czynu opisanego w pkt II i XVIII części dyspozytywnej wyroku z dnia 18 grudnia 2007 r. Sądu Rejonowego w Dębicy, Zbigniewowi Kękusiowi przypisano działanie w okresie od stycznia 2003 r. do września 2005 r., podczas gdy strona internetowa pod domeną www.zkekus.w.interia.pl została założona, dopiero w dniu 26 października 2004 r.
W tej sytuacji przyjęcie przez sąd, że oskarżony Zbigniew Kękuś we wskazanym okresie znieważał osoby pokrzywdzone za pośrednictwem wymienionej strony internetowej, pod domeną www.zkekus.pl, nie tylko nie znajduje uzasadnienia w zebranym materiale dowodowym, a wręcz jest sprzeczne między innymi z pisemną informacją z portalu Interia PL z dnia 01 października 2007 r.
Tak więc ustalenia Sądu Rejonowego w Dębicy, że Zbigniew Kękuś znieważał w okresie od stycznia 2003 r. do września 2005 r. pod domeną www.zkekus.w.interia.pl Wiesławę Zoll jak też rozpowszechnił tamże materiały ze sprawy rozwodowej, prowadzonej z wyłączeniem jawności, nie mogą być uznane za ustalenia swobodne, a tylko dowolne, nie znajdujące oparcia w żadnym  materiale dowodowym.  Innymi słowy nie  było możliwie, aby oskarżony od stycznia 2003 r. do dnia 26.10.2004 r., to jest dnia założenia strony internetowej www.zkekus.w.interia.pl, zamieszczał na niej jakiekolwiek dokumenty, czy też pisma o treści znieważającej, skoro strona ta po prostu jeszcze nie istniała.”
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/ kasacja Prokuratora
Generalnego, z dnia 22 sierpnia 2011 r., sygn. akt PG IV KSK 699/11 od wyroku z dnia 18 grudnia 2007 r. – Załącznik 8

W dniu 26 stycznia 2012 r. Sąd Najwyższy uznał Pana kasację za zasadną, uchylił skazujący mnie wyrok, wznowił postępowanie do sygn. akt II K 451/06 i przekazał sprawę przeciwko mnie do rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Dębicy w zakresie czynów z pkt. II i XVIII, podając w uzasadnieniu – Załącznik 2: „(…) Kasacja okazała się zasadna. Ma rację skarżący, że analiza akt przedmiotowej sprawy wskazuje na to, iż w zakresie rozstrzygnięć zawartych w punktach II i XVIII zaskarżony wyrok został wydany na podstawie niepełnego materiału dowodowego oraz bez wszystkich okoliczności, co stanowi naruszenie art. 366 § 1 k.p.k.  Nadto, Sąd Rejonowy dokonał ustaleń faktycznych wbrew wymaganiom określonym w art. 7 k.p.k., nie stosując się do zasady swobodnej oceny dowodów i przeprowadzając w istocie dowolną ocenę zebranego materiału dowodowego. W efekcie poczynił ustalenia faktyczne, które nie mają jakiegokolwiek oparcia w dowodach ujawnionych na rozprawie, a wręcz są sprzeczne z treścią tych dowodów.”
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26
stycznia 2012 r., sygn. akt IV KK 272/11 – Załącznik 2

Przypomnę, że wniósł Pan kasację w następstwie protestu, w tym głodowego, który prowadziłem przed Prokuraturą Generalną w okresie od dnia 30 maja 2011 r. do 15 czerwca 2011 r., bo mnie Pan trzykrotnie, pismami z dnia 12 maja 2010 r., 21 września 2010 r. i 2 grudnia 2010 r. oszukiwał, informując, że w sprawie skazującego mnie wyroku z dnia 18.12.2007 r. nie zachodzi określona w art. 523 § 1 k.p.k. przesłanka do wniesienia kasacji na moją korzyść od niego.
Gdyby Pan mnie nie oszukał pismem z dnia 12 maja 2010 r., wniósłby Pan kasację w zakresie wszystkich czynów, które przypisał mi sędzią T. Kuczma. Wszystkie bowiem zostały popełnione za pośrednictwem Internetu, tj. stron: www.zgsopo.webpark.pl i www.zkekus.w.interia.pl.
Nie mógł Pan wnieść w sierpniu 2011 r. kasacji w zakresie wszystkich przypisanych mi czynów ponieważ rok wcześniej, w dniu 15 września 2010 r. Sąd Okręgowy w Rzeszowie wydał w.w. wyrok wznowieniowy, którym uchylił skazujący mnie wyrok z dnia 18.12.2007 r. w zakresie 16 czynów z pkt. I, III – XVII /Załącznik 1/ a art. 521 § 1 k.p.k. stanowi: „Prokurator Generalny, a także Rzecznik Praw Obywatelskich, może wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie.”

Okazało się, że:
I. prokurator Radosława Ridan sporządziła akt oskarżenia z dnia 12 czerwca 2006 r. oczywiście i rażąco naruszywszy prawo określone w art. 297 § 1 k.p.k., bo go sporządziła na podstawie li tylko… wydruków ze stron www.zgsopo.webpark.pl i www.zkekus.w.interia.pl . Przyznała się zresztą do tego podając w uzasadnieniu do Zażalenia z dnia 8 grudnia 2006 r. na Postanowienie sędziego T. Kuczmy z dnia 30.11.2006 r.: „Prokurator (…) Zarzuty swe oparł li tylko na publikacjach, które osobiście ujawnił i przejrzał  na stronach internetowych ZGSOPO i www.zkekus.w.interia.pl.
Dowód:     Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 451/06 /następnie II K 854/10, II K 407/13/ zażalenie
prokurator Radosławy Ridan z dnia 8 grudnia 2006 r.
Zacytowane wyżej wyznanie prokurator R. Ridan jest zarazem osobiście sporządzonym przez nią:
1. przyznaniem się do winy, dowodem, że naruszyła prawo określone w art. 297 § 1 k.p.k. oraz przyznaniem, że jej wyżej wymienieni przełożeni, którzy nadzorowali prowadzone przez nią postępowanie przygotowawcze rażąco naruszyli prawo określone w art. 326 § 2 k.p.k. „Prokurator jest obowiązany czuwać nad prawidłowym i sprawnym przebiegiem całego nadzorowanego przez siebie postępowania.”
2. dowodem poświadczającym, że Pana podwładni, prokuratorzy Radosława Ridan, Lidia Jaryczkowska, Piotr Kosmaty, Krystyna Kowalczyk, Edyta Kuśnierz są bezmyślnymi tumanamii, bo ta pierwsza sporządziła po dwóch latach prowadzenia postępowania przygotowawczego w sprawie o popełnienie przestępstwa za pośrednictwem Internetu akt oskarżenia na podstawie li tylko wydruków ze stron internetowych, a pozostali jej na to pozwolili.
Prokurator Piotr Kosmaty i prokurator Radosława Ridan są dodatkowo łajdakami, bo po tym, gdy im sędzia T. Kuczma zwrócił Postanowieniem z dnia 30.11.2006 r. sprawę przeciwko mnie, żeby usunęli istotne braki postępowania przygotowawczego, w tym wskazał, jakie czynności powinni wykonać: „Konieczne może być bowiem nie tylko uzyskanie informacji od instytucji zajmującej się przyznawaniem domen internetowych, przesłuchanie osób związanych z prowadzeniem strony internetowej Zarządu Głównego Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca, ustalenie na jakich serwerach strony te są prowadzone, jakie osoby na stronach tych zamieszczać mogą informacje, wreszcie kto zamieszczał pisma opisane w zarzutach na tych stronach, ale może się również wyłonić potrzeba ustalenia u operatorów internetowych właścicieli numerów IP komputerów, z których dokonywano zmian na stronach internetowych. Wiązać się może również z potrzebą dokonania czynności przeszukania, ewentualnie zatrzymania twardych dysków komputerów, czy też serwerów, a także koniecznością powołania biegłego informatyka i sporządzenia opinii.”, to odmówili ich wykonania, a prokurator R. Ridan podała w Zażaleniu z dnia 08.12.2006 r. na Postanowienie z dnia 30.11.2006 r. – Załącznik 9:

Z informacji Zbigniewa Kękusia (…) należy wysnuć oczywisty wniosek, że tylko Zbigniew Kękuś
może być sprawcą zarzuconych mu przestępstw bez żadnej ku temu wątpliwości. (…)
Natomiast o ile Sąd orzekający powziąłby uzasadnioną wątpliwość co do sprawstwa i winy oskarżonego
w toku czynności dowodowych, w trakcie procesu, to ma możliwość wydania wyroku uniewinniającego.
Tak więc czynności w sprawie typu: zabezpieczenie twardych dysków komputerów, ustalenie IP
czy też korzystanie z opinii biegłych informatyków etc, zdaniem piszącego te słowa są generowaniem niepotrzebnych, pracochłonnych i obciążających kosztami Skarb Państwa czynności,
które nie wniosą niczego nowego do postępowania.”
Dowód: Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 451/06 /następnie II K 854/10, II K 407/13/ zażalenie prokurator
Radosławy Ridan z dnia 8 grudnia 2006 r. – Załącznik 9

Osobliwe…
Metoda prób i błędów.
Poraża linia „rozumowania” prokurator Radosławy Ridan…
Sędziowie Sądu Okręgowego w Rzeszowie SSO Jarosław Szaro, SSO Mariusz Sztorc, SSR del. do SO Andrzej Borek przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Renaty Stopińskiej-Witkowskiej uznali tę linię…  samoobrony prokurator R. Ridan przed słusznymi zarzutami za słuszną i postanowieniem z dnia 5 stycznia 2007 r. /sygn. akt II Kz.675/06/ uchylili postanowienie sędziego T. Kuczmy z dnia 30.11.2006 r.
Pouczyli go, że na przyszłość ma prawidłowo rozumować.
II. Sędzia Tomasz Kuczma jest łajdakiem, bo po tym, gdy osobiście zebrał  dowody mojej niewinności, tj.:
1. pismo Działu Bezpieczeństwa Wirtualnej Polski S.A. z dnia 6 sierpnia 2007 r. – Załącznik 10,
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy Wydział II Karny, sygn. akt II K 407/13, pismo „Wirtualna Polska”
z dnia 6 sierpnia 2007r., dane osobowe użytkownika portalu „Wirtualna Polska” o identyfikatorze zgsopo, karty 3098, 3099 – Załącznik 10
2. oraz pismo Działu Bezpieczeństwa Interii.PL S.A. z dnia 1 października 2007 r. – Załącznik 11
Dowód:         Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13, pismo z dnia 1 października  2007r.
INTERIA.PL.S.A., karta 3183 – Załącznik 11
którymi operatorzy internetowi poświadczyli, że nie ja byłem sprawcą czynów, które przypisała mi prokurator R. Ridan, lecz że popełnili je mieszkańcy Warszawy oraz że nie w Krakowie jej popełniono, lecz w Warszawie, wydał w dniu 18.12.2007 r. skazujący mnie wyrok, którym przypisał mi wszystkie czyny według opisów prokurator R. Ridan. Wyrokiem z dnia 18.12.2007 r. skazał mnie nawet i za to, że wszystkie przypisane mi czyny popełniałem za pośrednictwem strony www.zkekus.w.interia.pl od stycznia 2003 r., mimo że w.w. pismem z dnia 1 października 2007 r. Interia.PL S.A. poinformowała go, że strona ta została założona w dniu – jak Pan podał w kasacji z dnia 22.08.2011 r. – 26 października 2004 r.
Łajdak z sędziego Tomasza Kuczmy?
Oczywiście, ze łajdakii.

Spora jest grupa prokuratorów i sędziów, którym bardzo zależy, żeby mnie umieścić w szpitalu psychiatrycznym i wykreować mi wizerunek osoby niepoczytalnej.
Jak wspomniałem, w dacie złożenia niniejszego pisma sędzia Sądu Rejonowego w Dębicy Beata Stój – prezes tego Sądu – ściga mnie, przy udziale Pana podwładnej, jednego z tumanów, którzy nadzorowali postępowanie przygotowawcze prowadzone przeciwko mnie przez prokurator R. Ridan, Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia Wschód Krystyny Kowalczyk,  a wszystkie czyny, które przypisała mi prokurator R. Ridan, według opisów, które ta sporządziła.
Z opisanymi wyżej dla mnie skutkami, w tym grożącym mi umieszczeniem na okres 4 tygodni na obserwację w szpitalu psychiatrycznym po mojej rzekomej w dniu 5 maja 2014 r. próbie samouwolnienia się i z tej przyczyny wyrządzenia krzywdy funkcjonariuszom Policji, którzy mnie zatrzymali na polecenie sędzi B. Stój celem doprowadzenia mnie pod przymusem na badania psychiatryczne w dniu 7 maja 2014 r.
Wskazać zatem należy zatem, że ponad wyżej wymienione, poświadczone przez Pana w kasacji z dnia 22.08.2011 r. wady prawne aktu oskarżenia przeciwko mnie:
I. ściganie mnie z art. 226 § 1 k.k. za znieważenie sędziów w związku z pełnieniem obowiązków służbowych jest niedopuszczalne od dnia 19 października 2006 r., z mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 11 października 2006 r., sygn. P 3/06 /Dz. U. z 19.10.2006 r., Nr 190, poz. 1409/. Z tej przyczyny Sąd Okręgowy w Rzeszowie wydał w.w. wyrok wznowieniowy z dnia 15.09.2010 r.
Jeśli zmienić kwalifikację prawną zarzutów z art. 226 § 1 k.k. na art. 216 k.k., czyli na znieważenie, to karalność tych czynów, jako ściganych z oskarżenia prywatnego ustała z mocy prawa określonego w art. 101 k.k.iii i 102 k.k.iv z dniem:
1. 1 czerwca 2013 r. – czyny z pkt. I, VI, VIII, XI, XII, XIII, XIV, XV, XVI aktu oskarżenia popełniane w okresie „styczeń 2003 r. do maj 2005 r.”
2. 1 października … 2013 r. – czyny z pkt. II, III, IV, V, VII, IX, X aktu oskarżenia popełniane w okresie „styczeń 2003 r. do wrzesień 2005 r.”
II. w pkt. XVII akt oskarżenia prokurator R. Ridan przypisała mi z art. 226 § 3 k.k. czyn, który opisała jako: „Oskarżam Zbigniewa Kękusia o to, że (…) XVII. w okresie od stycznia 2003 r. do maja 2005 r. – w Krakowie działając w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, w krótkich odstępach czasu – za pośrednictwem portalu internetowego Zarządu Głównego Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca – www.zgsopo.webpark.pl i założonej przez siebie strony pod domeną zkekus.ww.interia.pl  znieważył urząd Rzecznika Praw Obywatelskich używając wobec piastującego go Andrzeja Zolla słów obraźliwych i pomówił go o takie postępowanie i właściwości, które mogą poniżyć go w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla piastowanego urzędu, tj. o przestępstwo z art. 226 § 3 kk i art. 212 § 2 k.k. (…).”
Wskazać należy, że:
1. art. 226 § 3 k.k. stanowi:„Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. były Rzecznik Praw Obywatelskich prof. dr hab. Andrzej Zoll prezentuje od kilkunastu lat, w kolejnych edycjach wydawanego pod jego redakcją naukową Komentarza do kodeku karnego, jako słuszne wskazanie doktryny prawnej, według którego … Rzecznik Praw Obywatelskich będąc organem konstytucyjnym, nie jest konstytucyjnym organem Rzeczypospolitej Polskiej: „Przedmiotem czynności wykonawczej typu czynu zabronionego opisanego w art. 226 § 3 są konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej. Zakres znaczeniowy tego terminu jest sporny w doktrynie (por. A. Zoll (w: ) Kodeks Karny …, red. A. Zoll, s. 736. (…) W doktrynie słusznie jednak wskazano, iż nie każdy organ konstytucyjny jest jednocześnie organem Rzeczypospolitej Polskiej, tzn. takim, który jest powiązany z wykonywaniem jednego z trzech rodzajów władzy w odniesieniu do państwa. Według tego poglądu organami RP są zatem tylko: Sejm, Senat, Prezydent RP, Rada Ministrów, ministrowie, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny.” – Źródło: Kodeks karny część szczególna, Tom II, Komentarz do art. 117 – 277 k.k. pod redakcją naukową Andrzeja Zolla, 4 wydanie, 2013 r., LEX  Wolters Kluwer business, s. 1131.
Jeśli RPO nie jest konstytucyjnym organem Rzeczypospolitej Polskiej, to czyn przypisany mi przez prokurator R. Ridan z art. 226 § 3 k.k. w pkt. XVII aktu oskarżenia… nie wypełnia znamion czynu określonego w tym artykule jako przestępstwo.
Wskazać należy, że w odpowiedzi z dnia 12 lipca 2013 r. na mój z całą pewnością słuszny wniosek do Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia Wschód Krystyny Kowalczyk o wycofanie – z podanego wyżej powodu – z przypisanej mi przez prokurator R. Ridan kwalifikacji prawnej zarzutów artykułu 226 § 3 k.k., odpowiedziała mi zastępca Prokuratora Rejonowego Edyta Frączek-Padoł – Załącznik 12: „Interpretacja art. 226 § 3 k.k. wskazana przez Pana w pismach jest jednym z poglądów doktryny, którego nie podzielił autor aktu oskarżenia. Problem interpretacji przepisu będzie aktualnie przedmiotem oceny prawnej, której dokona niezawisły Sąd. (…)  Zastępca Prokuratora Rejonowego Edyta Frączek – Padoł”
Dowód:         Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście – Wschód, sygn. akt 1 Ds. 39/06/S, pismo Zastępcy
Prokuratora Rejonowego Edyty Frączek – Padoł z dnia 12 lipca 2013 r. – Załącznik 12
Jedna z licznych fanek patologii Andrzeja Zolla, prokurator Edyta Frączek-Padoł udaje, że nieświadoma, że nie wie, iż:
1. interpretacji i oceny prawnej zarzutu prokurator Radosławy Ridan, która nie podziela – w domyśle, bo nie przedstawiła w akcie oskarżenia żadnego w tej sprawie stanowiska – stanowiska… RPO Andrzeja Zolla dokonały już dwa niezawisłe Sądy. Sędzia T. Kuczma skazał mnie wyrokiem z dnia 18.12.2007 r. za popełnienie w.w. czynu, a następnie Sąd Okręgowy w Rzeszowie dokonał interpretacji wyroku i go uchylił wyrokiem wznowieniowym z dnia 15.09.2010 r., zarzucając sędziemu T. Kuczmie rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa materialnego,
2. art. 5 § 2 Kodeksu postępowania karnego stanowi: „Nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.”
III. Karalność 17 czynów z pkt. I – XVII aktu oskarżenia, tj. przypisanych mi z art. 212 § 2 k.k. zniesławień ustała z mocy w.w. prawa określonego w art. 101 k.k. i 102 k.k.:
1. 1 czerwca 2013 r. – czyny z pkt. I, VI, VIII, XI, XII, XIII, XIV, XV, XVI aktu oskarżenia popełniane w okresie „styczeń 2003 r. do maj 2005 r.”
2. 1 października … 2013 r. – czyny z pkt. II, III, IV, V, VII, IX, X, XVII  aktu oskarżenia popełniane w okresie „styczeń 2003 r. do wrzesień 2005 r.”

Nie jest Pan tym wszystkim wstrząśnięty…?
xxx

Dziwny z Pana człowiek… Niby nieskazitelnego charakteru – jak każdy prokurator Rzeczypospolitej Polskiej – ale…
Najpierw mnie Pan oszukał trzykrotnie w okresie maj 2010 r. do grudzień 2010 r. informując mnie, gdy Pana prosiłem, żeby Pan wniósł kasację na moją korzyść od skazującego mnie wyroku sędziego T. Kuczmy z dnia 18.12.2007 r., że kolejne wnikliwe analizy akt sprawy przeciwko mnie nie wykazywały, że zachodziła określona w art. 523 § 1 k.p.k. przesłanka do wniesienia kasacji.
Potem, gdy w dniu 30 maja 2011 r. rozpocząłem protest głodowy przed siedzibą kierowanej przez Pana Prokuratury Generalnej, wchodził Pan do Prokuratury i wychodził z niej bocznym wejściem – żeby mnie nie widzieć – i potrzebował Pan aż … 9 dób mojego protestu, żeby zlecić przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego.
Wiedział Pan, że mam rodzinę, troje dzieci, że się o mnie denerwują.
Przypomnę, że gdy R. Sikorski zgłosił Panu w dniu 30 grudnia 2010 r. sprawę antyżydowskich napisów, natychmiast tego samego dnia wydał Pan polecenie przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego i poinformowania Pana o jego wynikach po 10 dniach.v
W moim przypadku, po prowadzonym przeze mnie przez 15 dób proteście poinformował mnie Pan, że wniesie kasację na moją korzyść.
Ostatecznie wniósł ją Pan na korzyść adw. Wiesławy Zoll, składając wniosek o powtórne ściganie mnie z oskarżenia  publicznego za jej przeze mnie – ścigane z oskarżenia prywatnego – zniesławienie.
A przecież prokurator R. Ridan nie wykazała – co było jej obowiązkiem określonym w art. 60 § 1 k.p.k. – w akcie oskarżenia z dnia 12.06.2006 r., że ściganie mnie za ten czyn z oskarżenia publicznego leży w interesie społecznym.
Pana kasacja „na moją korzyść” tym dla mnie skutkuje, że w dacie złożenie niniejszego pisma wciąż ścigają mnie za ten czyn sędzia B. Stój i prokurator K. Kowalczyk, a mimo że jego karalność ustała z dniem 1 października 2013 r. sędzia Beata Stój wydała w dniu 25 kwietnia 2014 r. Policji nakaz zatrzymania mnie na okres nieprzekraczający 48 godzin i doprowadzenia w dniu 7 maja 2014 r. na badania psychiatryczne.

W innych sytuacjach prezentuje się Pana jako osoba wrażliwa społecznie i surowa, sroga wobec swoich podwładnych.
Jak wiadomo, w sierpniu 2014 r. wystąpił Pan z wnioskiem do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie Dariusza Korneluka o wszczęcie – Załącznik 13: „stosownego postępowania zmierzającego do zainicjowania postępowania dyscyplinarnego, a także oceny funkcjonowania nadzoru wewnętrznego ze strony zwierzchników służbowych i bezpośredniego przełożonego prokuratora, który wydał wskazane postanowienie.”
Dowód:         Prokuratura Generalna, sygn. akt PG VII G 021/30/14, pismo prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta
z dnia 6 sierpnia 2014 r. do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie – Załącznik 13

Chodziło o prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie Izabelę Szumowską, która wydała postanowienie o umorzeniu – na Pana żądanie wszczętego po raz trzeci – śledztwa w sprawie antyżydowskich  komentarzy pod adresem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Komentując sporządzone przez nią uzasadnienie podał Pan – : „Takie uzasadnienie postanowienia kończącego postępowanie przygotowawcze stanowi przykład wtórnej wiktymizacji ofiary przestępstwa. Do krzywdy doznanej wskutek czynu zabronionego dochodzi również krzywdzące działanie organu procesowego.”

Czy jakiś organ procesowy poświadczył w sformalizowany sposób pierwotną wiktymizację Radosława Sikorskiego…?
Zostało wydane Postanowienie o wszczęciu śledztwa…?
Zagalopował się Pan, skompromitował…
Nie mogło dojść do wtórnej wiktymizacji, jeśli żaden organ procesowy nie stwierdził  popełnienia przez kogokolwiek czynu zabronionego na szkodę R. Sikorskiego.
Pana sympatia dla Radosława Sikorskiego oraz okazywany mu przez Pana serwilizm są wyraźnie zauważalne. Mnóstwo ich dowodów.  W wydaniu z dnia 7 sierpnia 2014 r. „Gazeta Wyborcza” podała:

„Jak się dowiaduje „Wyborcza”, treść umorzenia wstrząsnęła prokuratorem generalnym, który od dawna zabiega o większą wrażliwość w ściganiu sprawców ksenofobii i nienawiści rasowej. (…) Jak się dowiedzieliśmy, szef PG napisał też do Sikorskiego list, w którym ubolewa nad stanowiskiem prokurator Szumowskiej i pisze, że
„uchybia ono godności prokuratora”.
Źródło: Wojciech Czuchnowski, „Seremet ostro o umorzeniu śledztwa w sprawie antysemickich wpisów: dyscyplinarka dla prokurator i kontrola jej pracy”; „Gazeta Wyborcza”, 7 sierpnia 2014 r.

Wstrząśnięty, wrażliwy Prokurator Generalny wyraził ubolewanie ofierze wtórnej wiktymizacji Radosławowi Sikorskiemu.
Prokurator Izabeli Szumowskiej, która „zwiktymizowała” wtórnie Pana pupila przedstawił Pan zarzut uchybienia godności prokuratora.
Co więcej, jak podała „Gazeta Wyborcza” kajał się Pan, Prokurator Generalny Rzeczypospolitej Polskiej, przed Radosławem Sikorskim – „Jak się dowiedzieliśmy, szef PG napisał też do Sikorskiego list, w którym ubolewa nad stanowiskiem prokurator Szumowskiej i pisze, że „uchybia ono godności prokuratora”  – zaraz po tym, gdy ten przyznał przed kamerami telewizji, że on sam w taki sposób recenzował prowadzoną przez niego politykę zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej:

„Sikorski: Wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic niewarty. Jest wręcz szkodliwy. Bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa. (…) Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy.
(…) Szef MSZ Radosław Sikorski (…): Sojusz Polska – Stany Zjednoczone jest: „nic niewartym robieniem loda Amerykanom, którzy traktują nas jak murzynów”
Źródło: BAŁ, „Zrobiliśmy laskę Amerykanom”, „Fakt”, 23.06.2014, s. 2
Trudno o lepszy dowód uchybienia przez Prokuratora Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej godności prokuratora niż kajanie się przed funkcjonariuszem publicznym, który zasługiwał na… postawienie mu przez prokuratorę zarzutu z art. 129 k.k.: „Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.”
Uważam, że zachowując się, jak wyżej, Pan zrobił loda tudzież laskę Radosławowi Sikorskiemu w popularyzowanych przez niego tych określeń znaczeniach.
xxx

Jak wspomniałem, dziwny z Pana człowiek. Niesprawiedliwy. Nierzetelny. Nieuczciwy.
Nie traktowali by mnie Pana podwładni w – między innymi – opisany wyżej sposób, gdyby Pan nie dał im osobiście przykładu, nie pokazał, co można – a zatem, co oni mogą – ze mną robić.
W Pana przypadku doskonale potwierdza się mądrość porzekadła, że:
„Ryba psuje się od głowy”
Porzekadło ludowe

Z powodu nierozpoznania do dnia złożenia niniejszego pisma przez Pana podwładnych, Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidię Jaryczkowską i Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agatę Chmielarczyk-Skibę złożonych przeze mnie zawiadomień, jak na str. 5 niniejszego pisma, Załącznik 3, Załącznik 4, Załącznik 5, Załącznik 6, złożyłem – z mocy prawa określonego w art. 306 § 3 k.p.k.: „Jeżeli osoba lub instytucja, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, nie zostanie w ciągu 6 tygodni powiadomiona o wszczęciu albo odmowie wszczęcia śledztwa, może wnieść zażalenie do prokuratora nadrzędnego albo powołanego do nadzoru nad organem, któremu złożono zawiadomienie.” – pismami z dnia 23 lutego 2015 r. zażalenia na ich bezczynność do, odpowiednio:
1. Prokuratora Apelacyjnego w Krakowie Artura Wrony – Załącznik 14:
Dowód:     Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, Zażalenie Z. Kękusia z dnia 23 lutego 2015 r. – Załącznik 14
2. Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej – Załącznik 15:
Dowód:         Prokuratura Okręgowa  w Krakowie, Zażalenie Z. Kękusia z dnia 23 lutego 2015 r. – Załącznik 15

Pana proszę o osobiste przez Pana wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec:
1. Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej
2. Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Agaty Chmielarczyk-Skiby
z powodu oczywistego i rażącego naruszenia przez nie prawa procesowego określonego w art. 305 k.p.k.

Skoro z błahej, w dodatku  wyimaginowanej przez Pana przyczyny, tj. „wtórnej wiktymizacji” Radosława Sikorskiego, nakazał Pan Prokuratorowi Apelacyjnemu w Warszawie Dariuszowi Kornelukowi wszczęcie postępowania zmierzającego do zainicjowania postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Izabeli Szumowskiej a także oceny funkcjonowania nadzoru wewnętrznego ze strony jej zwierzchników służbowych i bezpośredniego przełożonego, to sprawami rzeczywistego, rażącego naruszenia prawa przez prokurator Lidię Jaryczkowską i prokurator Agatę Chmielarczyk Skibę powinien Pan się zająć osobiście, korzystając z posiadanych przez Pana uprawnień.
Co do w.w. Zażaleń na bezczynność Prokuratora Okręgowego L. Jaryczkowskiej i Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy A. Chmielarczyk-Skiby skierowanych przeze mnie do Prokuratora Apelacyjnego w Krakowie Artura Wrony i Prokuratora Okręgowego w Krakowie Lidii Jaryczkowskiej, poinformowałem w nich adresatów, że po odbiór ich sporządzonych na piśmie stanowisk stawię się osobiście na pełnionych przez nich dyżurach w poniedziałek 2 marca 2015 r.
Ponieważ niektórzy Pana podwładni – na przykład prokurator Dariusz Furdzik z Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Zachód – mają niedobry zwyczaj kierowania osób, które im udowodnią fachową i moralną niekompetencję na badania psychiatryczne, wysługując się w tym celu Policją, tj. wydając Policji nakaz zatrzymania i doprowadzenia pod przymusem na badania psychiatryczne ofiary naruszenia przez nich prawa, kopię niniejszego pisma umieszczę w Internecie.
Gdyby okazało się, że zostanę zatrzymany przez Policję celem doprowadzenia mnie pod przymusem na badania psychiatryczne jest wskazane, żeby przedstawiciele opinii publicznej wiedzieli, z jakich stało się to przyczyn.
Wnoszę jak na wstępie.

Zbigniew Kękuś

Załączniki – Fw__Rzady_Zydow_w_Polsce____selektywnie_wstrzasany:
1. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/, wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie z dnia 15.09.2010 r.
2. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 stycznia 2012 r., sygn. akt IV KK 272/11
3. Prokuratura Okręgowa w Krakowie, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014 r.
4. Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014 r.
Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 27 października 2014
5. r. /data wpływu/
6. Prokuratura Rejonowa Kraków Krowodrza, Zawiadomienie Z. Kękusia z dnia 3 listopada  2014 r.
7. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13, pismo Prokuratora Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia Wschód Lidii Jaryczkowskiej z dnia 12 grudnia 2005 r.
8. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13 /uprzednio II K 451/06/ kasacja Prokuratora Generalnego, z dnia 22 sierpnia 2011 r., sygn. akt PG IV KSK 699/11 od wyroku z dnia 18 grudnia 2007 r.
9. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 451/06 /następnie II K 854/10, II K 407/13/ zażalenie prokurator Radosławy Ridan z dnia 8 grudnia 2006 r.
10. Sąd Rejonowy w Dębicy Wydział II Karny, sygn. akt II K 407/13, pismo „Wirtualna Polska” z dnia 6 sierpnia 2007r., dane osobowe użytkownika portalu „Wirtualna Polska” o identyfikatorze zgsopo, karty 3098, 3099
11. Sąd Rejonowy w Dębicy, sygn. akt II K 407/13, pismo z dnia 1 października 2007r. INTERIA.PL.S.A., karta 3183
12. Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście – Wschód, sygn. akt 1 Ds. 39/06/S, pismo Zastępcy Prokuratora Rejonowego Edyty Frączek – Padoł z dnia 12 lipca 2013 r.
13. Prokuratura Generalna, sygn. akt PG VII G 021/30/14, pismo prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z dnia 6 sierpnia 2014 r. do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie
14. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, Zażalenie Z. Kękusia z dnia 23 lutego 2015 r.
15. Prokuratura Okręgowa  w Krakowie, Zażalenie Z. Kękusia z dnia 23 lutego 2015 r.
16. Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy Wydział IX Karny, sygn. akt IX Kp 300/14/K, protokół posiedzenia w dniu 16 października 2014 r.

Instrukcja carycy Katarzyny, jak pokonać Polskę

$
0
0

 

http://demotywatory.pl/4429006/Instrukcja-Carycy-Katarzyny-%281729-1796%29-jak-pokonac-Polske

Viewing all 16410 articles
Browse latest View live